Redakcja KR

The North Face Endurus, czyli Krążowniki Szos

Warszawa, 28.02.2018

Przed meczem Ligi Mistrzów Chelsea-Barcelona w Londynie spotkałem na lotnisku Martę i Witka, parę znajomych ultrasów, którzy frunęli na tegoroczoną Transgrancanarię. Oboje mieli na nogach nowe modele marki The North Face, które będą dla nas testować do nowego numeru ULTRA. Spotkanie z nimi natchnęło mnie do napisania testu moich Endurusów. Należy im się, a co!

The North Face Endurus to buty, których od paru miesięcy używam do biegania w terenie, ale nawet przez myśl mi nie przeszło, by pomyśleć o nich jako kandydatach na zawody. Może dlatego, że TNF nigdy nie był u nas liderem w produkcji obuwia trailowego, a ostatnio wręcz zniknął z pola widzenia w tym segmencie. To pewnie bardziej „uraz” psychiczny, a nie realna ocena tego modelu terenowego buta. Lecz gdy ma się w szafie Hoka Mafate Speed 2, stare, ale jare x-talony 212 i coś pomiędzy nimi, czyli Asics Gel Fuji Attack 5, to wszystko inne ma małe szanse z tym trailowym triumwiratem. Na pewno buty mi się podobają, a to dla mnie ważne. W pewien sposób mnie to ogranicza, bo nawet najwygodniejszy but, który nie będzie pasował mi wizualnie, odpadnie w przedbiegach. Ten typ tak ma.

Endurusy w ciemnoszarym kolorze z czarnymi i pomarańczowymi dodatkami są bardzo praktyczne, na szarym nie widać brudu, wiadomo. Poniżej najważniejsze cechy i wrażenia po kilkudziesięciu treningach:

1. Drop 6 mm (20 mm pod piętą – 14 mm pod palcami), czyli w sam raz dla osób, które potrzebują amortyzacji, nie mają nawyku biegania ze śródstopia i co za tym „biegnie”, mocnych mięśni łydek i nie chcą mieć problemów ze ścięgnami Achillesa. Także dla biegaczy, którzy stopniowo zmniejszają drop albo dla takich jak ja, co mają solidnie styrane stawy kolanowe i chcą je na starość pooszczędzać, najczęściej psychicznie. (śmiech) Starość też radość!

2. Na pierwszy rzut oka dość masywne, raczej do długiego biegania, nie trailowych sprintów. Idealne do długich zawodów, gdy nie chcemy się ścigać, choć nie sądzę, żeby czołowy biegacz/ka narzekali, że się nie da w nich sprawnie polatać. Ja zawsze wychodzę z założenia, że najpierw trzeba zrzucić balast z ciała i swoje wytrenować, a potem szukać kilkudziesięciogramowych oszczędności na stroju. Zresztą śnieżna, leśna dyszka po 4:10/km przeleciała bezboleśnie. Cholewka jest dość miękka, otok ochronny na palcach nie jest pancerny, ale skuteczny, na bokach po obu stronach „plaster miodu” wzmacniający osłonę stóp, zapewniający im stabilizację i wygodę, by nie latały na boki. Endurusy dobrze oddają wodę, szybko schną, siateczka, z której zrobiona jest cholewka w miarę wytrzymała, co gwarantuje przyzwoitą wentylację i zaniża wagę. Wiązanie klasyczne, skuteczne, sznurówki mocne.

3. Lekko wydłużona podeszwa za zapiętkiem wzmacnia stabilizację. Podoba mi się to, nadaje im opływowego kształtu, choć na pewno trochę zwiększa wagę Endurusa. Mój but w rozmiarze 45 US z odrobiną zaschniętego błotka waży 347Zapiętek jest dość miękki, wnętrze miłe, pozbawione łączeń czy szwów powodujących u mnie otarcia.

4. Bieżnik z dwoma rodzajami kołków, raczej na suchy teren. Bardzo wytrzymały, bo jakość poświadczona przez Vibram. Pierwsza myśl, gdy pobiegałem w nich po okolicznych szutrach i kamieniach, że chętnie założyłbym je na Bieg Ultra Granią Tatr. Albo na Ultramaraton Karkonoski. Tam gdzie niezłomny granit, gdzie twarde, tajemnicze hornfelsy, o których przeczytacie w najnowszym numerze magazynu „ULTRA. Dalej niż maraton”. A ponieważ BUGT za rok, to muszę je oszczędzać, a bardzo dobrze spisują się na zmrożonych leśnych ścieżkach i kuszą, żeby w nich latać. Protektor nie jest nazbyt agresywny i na błocie lubi podriftować, ale bardzo przyzwoicie trzyma się na ubitym, zmarzniętym śniegu. To oczywiście też dobra propozycja na długie treningi i płaskie biegi terenowe, których w Polsce coraz więcej (patrz:  NIE SAMYMI GÓRAMI ULTRAS ŻYJE). 

5. Amortyzacja odczuwalna, ale bez pływania czy nadmiernej sprężystości. Świetne na betonie, czyli asfaltowych odcinkach i twardych nawierzchniach, bo nie stukoczą co krok. Zawsze mnie to irytowało, tym bardziej przy narastającym zmęczeniu, gdy tępy dźwięk uderzenia o drogę zbyt twardymi kołkami, wkurzał na całego. W Endurusach jest prawie jak w dobrze amortyzowanym bucie asfaltowym.

PODSUMOWANIE

But neutralny, polecany przed producenta na każdą nawierzchnię i każde warunki, co jest pewnym nadużyciem i od razu podsuwa na myśl powiedzenie, że jak coś jest do wszystkiego...  Na błocie oczywiście też dadzą radę, ale na ostre błotne wyrypy znam sporo lepszych propozycji. Natomiast betonowi, ubitemu śniegowi, skałom, szutrowi potrafią postawić naprawdę miękkie, w sensie twarde warunki. Do tego uwielbiają długie, komfortowe, dalekie bieganie. Prawdziwe krążowniki szos.

THE NORTH FACE ENDURUS

Rozmiar: 11 US, 10 UK, wkładka 29 cm

Waga: 347 g

Drop: 6 mm

***

Te(k)st: Marcin Rosłoń