Dariusz Białek
Biegacz amator
Ultra Kamieńsk 25 km Półmaraton z Górką

Upalny Ultra Kamieńsk

Łódź, 10.08.2018

„Z dołu do góry, z góry na dół. Z ciemności w słońce, z ciszy w krzyk”. Te słowa niezapomnianej Kory towarzyszyły mi, zanim z grupą biegowych ,,wariatów’’ dotarłem w niedzielny poranek pod Górę Kamieńsk.

Zdjęcia dzięki uprzejmości [easyshots]

W miniony weekend 4-5 sierpnia odbyła się kolejna, już kultowa w środowisku łódzkich biegaczy odsłona Ultra Kamieńsk. Ciesząca się co raz większą renomą impreza zgromadziła na starcie rekordową liczbę 400 zawodników. Trasa jak co roku wytyczona została na Górze Kamieńsk. To ulubiona „górka” nizinnych górali z środkowej Polski. Zawodnicy oprócz nowej trasy mieli do wyboru cztery dystanse: sztafeta, 6km, Półmaraton z Górką (25 km) oraz 65km czyli coś dla amatorów długiego biegania. W tegorocznej edycji główne karty niestety rozdawała pogoda. Startowi do dystansu Ultra towarzyszył ulewny deszcz, natomiast uczestnicy Półmaratonu z Górką mieli już saunę.

Choć od biegu minęło już parę dni, nadal jestem pod wrażeniem trudności trasy i energii jaką trzeba było oddać, aby pokonać tę górkę. Ultra Kamieńsk to pierwszy „górski” ultramaraton w naszym (łódzkim) regionie. Warto zatem kilka słów o trasie.

Start do każdego z czerech dystansów umiejscowiony był u podnóża wyciągu narciarskiego. Początek pętli dwóch najdłuższych dystansów wiódł ostro wzdłuż niego (ok. 800m/130m+). W poprzednich latach po zbiegnięciu ze stoku  ponownie wbiegaliśmy pod górę, tylko lasem trasą downhillową. Obecnie po zbiegu ze stoku ruszamy na górny płaskowyż Góry Kamieńsk, troszkę zmienionymi ale nadal wymagającymi podbiegami. Zmieniająca się jak w kalejdoskopie nawierzchnia – szutrowa, żwirowa, piaszczysta oraz asfaltowa przysporzyła nie lada trudności debiutantom jak i starym wyjadaczom. Drogi i ścieżki prowadziły nas naokoło bełchatowskiej hałdy, właściwie bez płaskich odcinków. Końcówka trochę z górki a do mety zbiegaliśmy ponownie narciarskim stokiem.

W opini biegaczy trasa była wymagająca, a zróżnicowana nawierzchnia mocno dała w kość. Wisienką na torcie jak co roku był podbieg pod narciarski stok( można go porównać do podbiegu na Czantorię podczas „Eliminatora”)

Kolejny raz pokonałem dwadzieścia pięć kilometrów po Górze Kamieńsk. Kto wie, może za rok skuszę się na najdłuższy dystans. Choć większość trasy biegłem poza strefą komfortu, to czułem się dobrze. Jak co roku na trasie było wiele radochy, a banan z twarzy nie schodził aż do mety. Organizacja zawodów była dobra choć końcówka trasy nie była dobrze oznaczona (część zawodników pomyliła trasę). Punkty z wodopojem i jedzeniem (owoce, rodzynki, orzechy) trafione idealnie. Dużo słońca oraz Hoka One One Challenger ART 3 to udana recepta na biegowy weekend po „czarodziejskiej górze”.

Ultra Kamieńsk to szybka górska trasa, dla każdego biegacza…