Bieg na Szczyt Rondo 1 to ciekawa impreza, szczególnie z perspektywy kogoś, kto do Warszawy przyjechał z jednego z najbardziej dzikich i najmniej zaludnionych regionów Polski. Moja droga z Beskidu Niskiego pod sam dach Rondo 1 – w przeciwieństwie do kilkuset uczestników – nie wiodła klatką schodową biurowca w samym centrum stolicy. Oni dotarli na górę siłą i mocą własnych nóg, ja dojechałem tam superszybką windą. Ale i tak przeżyłem chwilę stresu, bo zwycięzca VIII edycji Biegu na Szczyt Piotr Łobodziński nie chciał być gorszy i na jego finisz zdążyłem dosłownie w ostatniej chwili! (foto: Sportografia)
O co w tym całym ganianiu po schodach chodzi? Założenia są dwa: pierwsze to jak najszybciej dostać się klatką schodową na 37. piętro warszawskiego wysokościowca, drugie – całkowity dochód ze sprzedanych pakietów startowych wspiera SOS Wioski Dziecięce. Najlepiej charytatywną ideę zawodów tłumaczy aktorka Anna Dereszowska, która większość czasu spędza na 5. kondygnacji (na co dzień gra w Teatrze 5 Piętro), ale równie dobrze poradziła sobie kilkadziesiąt metrów wyżej:
W Biegu na Szczyt biorą udział strażacy, najemcy biurowca, elita, VIP-y, ale przede wszystkim zwykli biegacze, chcący zmierzyć się z niezwykłym wyzwaniem. Nie jest łatwo. Intensywny bieg „w pionie” na najwyższych poziomach tętna u wielu szybko powoduje odcięcie. Tylko nieliczni są w stanie przebiec (a nie przejść) całą krótką, ale niezwykle trudną trasę. O odczucia psychofizyczne zapytaliśmy tuż po zakończeniu swojej próby Rafała Kulczyńskiego, którego znamy głównie z biegów górskich. Tak opowiedział nam o swoich wrażeniach:
Po eliminacjach (na które może zgłosić się każdy chętny) przychodzi czas na finały, do których awansują tylko najlepsi. Technicznie wygląda to tak, że najlepsza kobieta z eliminacji rusza jako pierwsza, a kolejne startują w ślad za nią w odstępach równych stracie z poprzedniej rundy. Masz jeszcze trochę sił? No to masz też 38 pięter, żeby dogonić liderkę, powodzenia! Wśród kobiet wygrała Czeszka Zuzana Krchova, ale trzeba wyróżnić Sylwię Bondarę, która jako jedyna z kobiet na 26. piętrze była jeszcze w stanie biec. Czapki (i ronda) z głów!
Tuż po kobietach wystartowali najlepsi mężczyźni, a jako pierwszy z nich wielki faworyt imprezy – zawodnik adidas Runners Warsaw Piotr Łobodziński. Nie było niespodzianki, popularny „Łobo” wygrał Bieg na Szczyt Rondo 1 po raz kolejny, a przy okazji – wraz z wszystkimi pozostałymi uczestnikami – „wybiegał” wakacje dzieciakom z Kraśnika. Brawo!
„Łobo” wpadł na metę pełen energii. Sprawiał wrażenie, jakby żałował, że Rondo 1 nie jest wyższe o parę kondygnacji…
To co, może za rok Wy też skusicie się na nietypowe bieganie w szczytnym celu? A może nawet pościgacie się z Piotrem Łobodzińskim? Wszystkim chętnym kibicujemy, ale jednocześnie uprzedzamy, ze chodzą słuchy, że „Łobo” biegnie w górę szybciej niż ekspresowa winda jedzie na dół!
Do zobaczenia na szczycie za rok.