Runek Run to, oprócz Biegu na Jaworzynę, najkrótszy z biegów górskich rozgrywanych w drugi weekend września podczas Festiwalu Biegowego w Krynicy. Zawodnicy mają do pokonania trasę o długości 17 km z sumą podbiegów 607 m.
Startujemy w Szczawniku o godz. 16. Szczawnik to przedostatni punkt odżywczy Biegu 7 Dolin. Pierwsze kilometry Runka biegną szeroką, szutrową, leśną drogą, prowadzącą do schroniska Bacówka nad Wierchomlą (887 m n.p.m), gdzie znajduje się punkt odżywczy (ostatni przed metą). Od schroniska zaczyna się typowy, górski, kamienisty szlak, który wiedzie do szczytu Runek (1080 m n.p.m), od którego pochodzi nazwa biegu. W dalszej części trasy jest jeszcze kilka krótkich podbiegów, które mogą sprawiać niewielki problem, ale lwią część całkowitego przewyższenia skumulowana jest na odcinku do Runka.
Z kolei suma zbiegów 17-kilometrowej trasy to 649 m. Jazda w dół zaczyna się między 7. a 8. km (za Runkiem). Długi zbieg ze szczytu w stronę mety nie jest trudny technicznie i można na nim osiągnąć duże prędkości. Właściwie można na nim wygrać te zawody (oczywiście o ile rozsądnie rozłożymy siły i obierzemy odpowiednią taktykę). Prolematyczną kwestią na tym odcinku są ludzie, a właściwie tłumy ludzi, biegnących/idących do mety. Tłok jest spowodowany tym, że trasa Runek Run od samego Szczawnika pokrywa się z wszystkimi innymi dystansami Biegu 7 Dolin. Biegacze w mniejszych bądź większych grupkach poruszają się powoli w kierunku krynickiego deptaka, przez co stanowią utrudnienie dla szybko biegnących zawodników Runka. Zmęczenie ultrasów, pogorszony refleks i czas reakcji związany z czasem spędzonym na trasie i pokonanymi kilometrami oraz zdziwienie szybko biegnącymi zawodnikami powoduje, że, chcąc ustąpić miejsca, zdarza im się robić nieprzewidywalne ruchy. Dlatego należy być bardzo ostrożnym podczas wyprzedzania, by nie zrobić krzywdy sobie ani komuś innemu. Innym poważnym zagrożeniem, na które koniecznie trzeba zwrócić uwagę, są kije niesione przez biegaczy, często z grotami skierowanymi do tyłu (w kierunku, z którego nadbiegają uczestnicy Runka). Warto kulturalnie krzyknąć i grzecznie poprosić o umożliwienie sprawnego i bezpiecznego wyprzedzania.
Końcowy etap biegu rozpoczyna niezbyt przyjemny trawers przez wyciąg narciarski, za którym znowu wbiegamy do lasu. Kolejny odcinek to wąska ścieżka wzdłuż ogrodzenia i krzaki (uwaga na oczy!). Ten stromy zbieg prowadzi na utwardzoną drogę, wiodącą wprost do centrum miasta i na słynny deptak. Kilkadzesiąt metrów w dół, zakręt i już przebiegamy przez ulicę (tu bezpieczeństwa zawodników strzeże policja). To już finisz, po chwili jesteśmy na deptku, gdzie tłumy kibiców po obydwu stronach drogi prowadzącej do mety dopingują z całych sił. Ostatnie metry bólu i radość, na mecie medal i piwo (oczywiście bezalkoholowe!). No cóż, życie sportowca to same wyrzeczenia!
Tekst: Marcin Karaś
Grafika: MapaTurystyczna.pl
Foto: Piotr Dymus/Festiwal Biegowy