Redakcja KR
SZTAFETA GÓRSKA 3x20+

Pięknie, piekielnie i międzynarodowo

Kudowa-Zdrój, 10.04.2018

Pierwsza edycja MSG już za nami, na starcie stanęła polska elita biegów górskich, a także mocni zawodnicy z zagranicy. W sztafecie zwyciężyli nasi południowi sąsiedzi z SPA Scaliano / XC / Life Team w składzie Tomas Buryska, Dominik Sadlo, Pavel Brydl. Najlepszą kobiecą drużyną był Salomon Suunto Team w składzie Holly Page, Natalia Tomasiak i Kasia Solińska. W kategori MIX najszybciej 73 km pokonał City Trail Team w składzie Justyna Grzywaczewska, Dominik Włodarkiewicz (Vege Słonik) oraz Piotr Książkiewicz.

Tyle statystyk, teraz czas na piękne kadry od elity polskiej fotografii górskiej i sportowej.

 

Piotr Dymus

Zdjęcie zostało zrobione w labiryncie Błędnych Skał, kiedy przebiegali przez niego zawodnicy trzeciego odcinka sztafety oraz zawodnicy biegnący solo. Wybrałem je, ponieważ przedstawia miejsce wyjątkowe dla tego rejonu i zawodów organizowanych przez Piotra Hercoga. W Labiryncie prawie nie da się biec, ciężko było nawet przejść oblodzone odcinki, miejscami trzeba się prawie czołgać. Link do zdjęć.

 

Foty Beaty

Zdjęcie zostało zrobione na ostatnich kilometrach trzeciej zmiany. Ten malowniczy las bukowy znajduje się przed Jakubowicami (idąc od strony Błędnych Skał). Po wymagającym odcinku, na oblodzonych miejscami kładkach wśród wąskich szczelin skalnego labiryntu, tutaj zawodnicy mogli nabrać prędkości przed ostatnią wspinaczką na Świni Grzbiet. Link do zdjęć.

 

Piotr Oleszak

Dlaczego to zdjęcie? Bo zakochałem się w tym miejscu. Wszystko w tym kadrze się zgadzało. Tylko brakowało mi w tym „życia” – zawodnika. To było trochę jak talerz z ziemniakami, surówką, dekoracją, ale bez klopsa. Niby wszystko pięknie i smacznie, ładnie, ale czegoś brakowało. Kilkanaście sekund później na moim „talerzu” pojawił się klops – Kamil Leśniak. Wtedy już wystarczyło tylko strzelić. Hvezda to miejsce, do którego chcę wracać, a tą fotografią pokazać innym, że warto tam jechać… Smacznego! Link do zdjęć.

 

Rafał Bielawa

Sztafeta Górska – nowa propozycja na biegowym rynku i do tego podana w fantastycznej jakości. Pogoda, miejsce, organizacja jak zwykle u Piotrka (Hercoga) na wysokim poziomie, w końcu w myśl „biegacz biegaczowi”, zawsze poda to, co najlepsze. Tym razem pojawiłem się po obu stronach aparatu i w obu pojawiłem się na odcinku trzeciej zmiany. Dlaczego to miejsce i zdjęcie? Bo obok tych wszystkich wspaniałości wokoło cudownie jest spędzać czas z innymi biegaczami. To oni tworzą te miejsca, powodują, że śmieję się, siedząc przed kompem i wybierając zdjęcia do publikacji. Bez nich, ich wysiłku, walki ze swoimi słabościami, często tylko po to, aby złapać ich w dynamicznej pozie, cała reszta byłaby tylko fajnym zdjęciem do katalogu przyrodniczego. Mimo że czasem padają kilka metrów dalej, wtedy krzyczę „meta się nie zbliża” i widzę, jak ruszają z uśmiechem przed siebie. Kontakt z biegaczami na trasie, rozmowy, czasem nawet dłuższe pogawędki to coś, co mnie strasznie nakręca i tak było podczas Sztafety! Link do zdjęć.

 

Łukasz Buszka

Biegów górskich jest dużo, ale to, co zaskoczyło mnie i wyróżniło Międzynarodową Sztafetę Górską na tle innych, to kumulacja emocji. Szczególnie widocznych w strefach zmian. Zawodnicy i zawodniczki w rożny sposób próbowali markować narastające napięcie w oczekiwaniu na partnera z teamu. Jedni komentowali szanse i międzyczasy na poszczególnych etapach, wygrzewali się w promieniach wiosennego słońca, inni próbowali truchtać. Wszystko to do momentu, kiedy spikier nie ogłaszał, że partner właśnie minął punkt radiowy umiejscowiony 5 minut przez strefą zmian. Emocje narastały wtedy lawinowo, bo przecież nie można zawieść zespołu, bo nie chce się stracić tego, co parner nabiegał, bo trzeba spróbować wyprowadzić sztafetę jak najwyżej w klasyfikacji i nie dać się złapać goniącym. I wtedy ruszali jak charty spuszczone ze smyczy. Zdjęcie, strefa zmian Karłów, kiedy wydawało się, że karty po dwóch etapach są w zasadzie rozdane. Jak nieprzewidywalne były to zawody do samego końca, pokazała meta w Kudowie oddalona raptem o 23 km. Link do zdjęć.

 

 Zdjęcie główne: Piotr Dymus