Perły Małopolski- Ultra Perła Wapienne
Dystans: 49 km
Przewyższenie: +/- 918 m.
Trasa: Wapienne- Ferdel- Magura- Kornuty- Wapienne
Start: 9.06.2018, 7:00
Limit: 9 godzin
Autor: Kuba Hyziak
Jest zimowy mroźny wieczór, w kominku się pali, a ja szaleje po sieci, w poszukiwaniu biegowych wyzwań na 2018 rok. Klikam, klikam i nagle- totalne zaskoczenie, 6 km od mojego domu jest organizowane ultra! Nowy bieg na dystansie 49 km, w ramach Pereł Małopolski- cyklu biegów po naszych parkach narodowych. Impreza jest dwudniowa, w sobotę Ultra Perła, a w niedzielę dystanse: 6,5 km,15,5 km i 25 km. Wszystko to w Wapiennem, najmniejszym uzdrowisku w Polsce, otoczonym przez Magurski Park Narodowy. Analizuję trasę i decyzja jest prosta- moja obecność obowiązkowa!
Opłacam dość wysokie startowe (160 zł plus dopłata za koszulkę) i co jakiś czas sprawdzam listę startową. Zapisy idą powoli i zanosi się na „długie samotne ultra”, ale im bliżej 9 czerwca, tym zawodników przybywa. W sumie na starcie stanęło 62 biegaczy, w tym tylko 6 kobiet.
W piątek popołudniu odbieram bardzo skromny pakiet startowy i, chociaż zawsze na biegach narzekam na duże ilości ulotek, to teraz mi ich brakuje, szczególnie tych promujących nasz region. Tu wszyscy przyjeżdżają „skądś” i jest to jakaś szansa wypromowania regionu. Cóż...
Ciepła noc raczej nie daje nadziei na rześki poranek, a na starcie mam przedsmak tego, co mnie będzie dzisiaj czekać. Start zaplanowano na 7 rano, to dobra decyzja bo ma być upał tego dnia. Krótsze dystanse nie miały tego szczęścia- ich starty odbyły się w samo południe.
Pierwsze 6 km, to takie kółeczko wokół Wapiennego, mijam agroturystykę Buczynowa Dolina, której właściciele mocno biegaczy dopingują, trochę asfaltu wzdłuż wioski i zielonym szlakiem, powoli podbiegam pod Ferdel. Bardzo szybka i przyjemna trasa, dobiegam do wiaty turystycznej, która jest też początkiem czarnego szlaku do Folusza i zbiegam na pierwszy punkt odżywczy, jest to 13 km. Na punkcie perfekcyjna obsługa i wszystkiego pod dostatkiem- woda, izotonik, przekąski i pyszne bułki z serem, jakby prosto z pieca wyjęte. Przede mną teraz najtrudniejszy odcinek, czyli podejście pod Magurę. Na szczycie stoi fotograf, mijam go i do następnego refresh pointu Kolanin, biegnę praktycznie sam. Nie widzę żadnych zawodników ani przede mną, ani za mną, dziwne to uczucie na zawodach. Trasę znam, często na niej trenuję- esencja Beskidu Niskiego. Na punkcie dostaję musujący magnez (super pomysł) i już gnam przez Świątkową na Przełęcz Majdan, niedaleko Bartnego. Na Majdanie jest 36 km trasy, upał doskwiera, mam przed sobą ostre podejście pod Pomnik Papieski na Magurze Wątkowskiej. Wcześniej jeszcze posilam się na punkcie bułeczką z serem, kolejny musujący magnez i, mimo dużego kryzysu, napieram ostro. Zielony szlak od Wątkowej przez Rezerwat Kornuty do Wapiennego to mój ulubiony zbieg w Beskidzie Niskim.
Jest 40-ty km trasy, biegnę już 6 godzin, zmęczenie czuję, ale przyjemność z biegu jest wielka. Planowałem czas 6 godz., potem chciałem złamać 7, aż w końcu na mecie jestem w 7.20… Pałaszuję świeżo wysmażonego naleśnika i przepijam go zimnym piwem. Warunki były ciężkie, ponad trzydziestostopniowy upał, ale jak to w Beskidach- tu wiaterek, tam potoczek i żadnych dramatów na trasie nie było.
Bieg polecam z całą odpowiedzialnością- bogate punkty, fajna atmosfera, a trasa, szybka i bardzo klimatowa. Jest duży potencjał w tej imprezie, więc mam nadzieję, że na stałe zagości na mapie biegowej i będzie gromadzić coraz więcej amatorów górskiego biegania.
Ja, w każdym razie, za rok biegnę na pewno!