Sfakia Sky Marathon to zawody rozgrywane na południu Krety 28-29 października 2023. Do wyboru są dwa dystanse: 44 km - w sobotę i vertikal 680 m do góry w niedzielę. Startowałem w tych zawodach dwa razy - jest to doświadczenie zupełnie unikalne, niepodobne do innych i trudne do wyrażenia w słowach.
Co w nim takiego specjalnego?
Na południowym zachodzie Krety, na samym wybrzeżu Morza Libijskiego położone są Białe Góry czyli Lefka Ori. Są wysokie, skaliste i suche. Najwyższy szczyt - Pachnes osiąga 2453 m n.p.m., a wrażenie wielkich gór potęguje fakt, że Pachnes oddalony jest od morza o 8 km w linii prostej! Białe Góry to rozległe pasmo, podobno jest tam 55 szczytów wyższych niż 2000 m., pocięte wieloma wąwozami o prawie pionowych ścianach, ze słynnym Wąwozem Samaria na czele. Właśnie w tym rejonie rozgrywany jest Sfakia Sky Marathon.
Jest to bieg pod kilkoma względami wyjątkowy. Niezwykły jest już początek, zawodnicy zbierają się w miejscowości Chora Sfakia (tam jest tez biuro zawodów) by promem przepłynąć na miejsce startu - Loutro. Bo Loutro nie jest połączone ze światem żadną drogą, można się tam dostać tylko statkiem lub wąską ścieżką. Startujemy z tego samego promu, który nas tam zawiózł – jest to zatem dokładnie start z poziomu morza! I zaczynamy biec pod górę. Ok., na samym początku przebiegamy przez nadmorską promenadę, pod koniec października wczesnym rankiem nieco pustawą, przez 200 m jest więc płasko. Ale potem jest już podbieg. Aż przez 21 km na sam szczyt Lefka Ori. Po drodze jest jedna wioska – Anopoli i dzikie góry. Ok., jest tez coś w rodzaju piętrowego układu stref roślinnych więc krajobraz się zmienia.
Pierwsze 4 km to stromy podbieg suchym skalistym zboczem, z dosyć wygodną ścieżką i cudownymi widokami na Morze Libijskie za plecami. Osiągamy grzbiet najbliższych wzgórz i wbiegamy na rodzaj płaskiej doliny, na której położona jest wioska Anopoli i kilka innych. Przez chwile jest płasko, krajobraz nieco rolniczy, kilka domów, główny plac wioski i wiele drzewek oliwkowych. Dalej jest las sosnowy, teren powoli się wznosi, nie jest stromo, biegniemy szybko bo pod stopami wygodna droga gruntowa. Tylko przez chwilę jednak. Około 7 km mamy kolejną zmianę. Oto wbiegamy w rodzaj wąskiej doliny, która wije się zakosami zdecydowanie bardziej stromo, z wąską kamienistą ścieżką. Otacza nas ciągle las sosnowy, ale jakiś bardziej dziki, z wieloma starymi, przewróconymi drzewami. Trzeba też pamiętać że jest to las, ale śródziemnomorski, drzewa rosną raczej z rzadka i nie można liczyć na żaden cień.
Po następnych 4 kilometrach mamy zmianę zdecydowaną. Kończy się las, nie ma wokół jakichkolwiek drzew, w ogóle nie widać właściwie żadnej roślinności. Wbiegamy oto na obszar zwany Madara. Kilometrami ciągnie się we wszystkich kierunkach skalista pustynia, w biało-szarawych kolorach, z ogromna ilością szczytów wszędzie wokół. Nic nie przesłania widoków, krajobraz rzeczywiście księżycowy. Biegniemy cały czas wąską, kamienistą ścieżką, Trudno się nawet zorientować w jakim kierunku, szczyty wokół nie tworzą jakichś regularnych pasm, wszystkie wyglądają na równie wysokie, przez długi czas zupełnie nie wiadomo, który to Pachnes. Na szczęście na szczycie są wolontariusze i uprzejmie informują, że to już. Mamy bowiem najwyższy punkt na trasie (2453m) i zaczyna się zbieg. Po ponad 20 km ciągłego podbiegu to rzeczywiście ulga. I ten zbieg jest ponownie ogromny – ma ponad 20 km długości! Ok, po drodze jest kilka płaskich fragmentów i nawet krótkich podbiegów ale generalnie trzeba się przegotować na potężne działanie grawitacji. Na początek robimy kilkukilometrowy odcinek po trójkącie aby w miejscu zwanym Rusies wbiec ponownie na trasę, która biegliśmy do góry i wrócić tą samą drogą do mety, która zlokalizowana jest w wiosce Anopoli.
Wcześniej jednak mamy dodatkową atrakcje. Oto w miejscu Katsiveli (1980m) możemy dostać tradycyjny grecki ser Graviera. Jeśli tylko jesteśmy odpowiedni szybcy i nikt nie zabrał go przed nami. Ser bowiem czeka na pierwszego zawodnika, który chce się z nim zmierzyć. A jest z czym, bo ser waży 4 km i trzeba z nim biec przez 18 km. Mam z tym serem osobiste doświadczenia, bo w zeszłym roku wyprzedziłem na zbiegu zawodnika, który miał ten ser w plecaku. Był generalnie szybszy ode mnie ale z serem na plecach już taki szybki nie jesteś :-) Warto też wspomnieć, że jest to ser robiony na miejscu, wysoko w górach, przez pasterzy z koziego i owczego mleka. Okazuje się bowiem, że wg. kóz i owiec jednak coś rośnie w tych górach, do tego są to bardzo smaczne zioła (gdzie one je znajdują?), a ser robiony z mleka zwierząt zjadających te zioła ma wyjątkowy smak. O taki ser z pewnością warto zawalczyć!
Z serem czy bez, zbiegamy do mety. Droga niby ta sama ale jak wiemy z doświadczenia, droga w górę i droga w dół nigdy nie jest taka sama. Możemy się rozkoszować prędkością lub podziwianiem widoków. Po kilku godzinach na tej kamiennej pustyni nawet ta kamienista ścieka wydaje się łatwiejsza. Na mecie mamy 44km, 3050 m do góry i 2480 m na dół.
Wspomnę jeszcze że opisywany, główny dystans odbywa się w sobotę. W niedzielę organizowany jest vertikal na trasie z Loutro do Anapoli. Dystans 4,9 km 680 m do góry.
Pod koniec października na Krecie nie ma już upałów więc pogoda do biegania jest komfortowa. Zawody Sfakia Sky Marathon biegłem dwa razy. W 2021 roku było niestety pochmurno i nieco ograniczone widoki ale w 2022 roku pogoda była znakomita. Na dole jest zwykle nieco ponad 20 stopni, na samym szczycie było około 12-15 st.
Najlepszym miejscem noclegowym jest miejscowość Chora Sfakion (z której odpływa prom do Loutro), z dużą ilości kwater do wynajęcia i wieloma tawernami nad samym morzem. Chora Sfakion położona jest około 70 km od miasta Chania
Jeśli ktoś chciałby spędzić w tym rejonie więcej czasu, polecam szczególnie nadbrzeżną ścieżkę E-4, którą szczegółowo opisuje na mojej stronie – RunniGreece. Na tej samej stronie jest te przewodnik po biegach górskich w Grecji i wiele ciekawych tekstów o kulturze greckiej.
Greg