Gdy biegamy w terenie, okulary sportowe to wyposażenie wręcz obowiązkowe. Myślę, że organizatorzy biegów trailowych, których trasy wiodą latem przez gęste lasy czy bagniska, z kochającymi wpadać w oczy meszkami czy innymi równie nieprzyjemnymi owadami, powinni mieć zapis w regulaminie o konieczności ochrony oczu podczas biegu. Drugi ważny element, szczególnie w górach, przy słonecznej pogodzie zimą podstawa to ochrona od słońca. Można mieć okulary ze stałym zaciemnieniem, które sprawdzą się w pełnym słońcu, ale co począć, gdy biegniemy w zmiennych warunkach? Podczas dłuższego biegania, a o takim tu piszemy, pogoda potrafi się szybko zmieniać, więc może warto pokusić się o bardziej profesjonalne rozwiązanie problemu ochrony oczu.
Te(k)st: James Kamiński
Dodajmy do tego starszego statecznego biegacza, który czego nie nabiega, to dowygląda, a jak już starszy, to i wzrok może mu szwankować, więc może jakaś korekcja by się przydała? Zatem do brzegu. Skoro mówimy o profesjonalizmie, to rozplanujmy tekst o okularach niczym punkty odżywcze na Łemkowynie 150. Na przykładzie Rudy Project Propulse opiszemy, jakie powinny być idealne okulary i czym się charakteryzować.
Dobór i planowanie
Podczas wyczerpującego biegu każda, nawet z pozoru błaha rzecz może urosnąć do sprawy wagi państwowej. Mały kamyczek w za ciasnym bucie spowoduje DNF, dlatego więc skrojone na miarę okulary powinny pomóc, a przynajmniej nie przeszkadzać. Udajemy się zatem do profesjonalisty ‒ ja zawędrowałem do Pro Sport Optyk, gdzie panie Marta i Żaneta wzięły moje oczy – dosłownie i w przenośni – we własne ręce. Podczas przemiłej pogawędki dobraliśmy, tu wszyscy byliśmy zgodni co do ostatecznego wyboru, dwa modele okularów Rudy Project model Propulse.
Podstawowe założenie to niska waga. Producent podaje wagę 26 g, wersja RX ImpactX 2 Red finalnie waży 38 g ale ‒ tu jest najwięcej mojej winy ‒ bo same szkła, dla których trzeba było wykonać korekcję, to aż 24 g. Korekcja wykonana jest na całej płaszczyźnie, dzięki czemu uzyskujemy poprawę widoczności w pełnym zakresie, a nie tylko na wprost.
Druga wersja, czyli ImpactX 2 Black ma zastosowaną wymienną korekcję, czyli takie dodatkowe soczewki, tu waga wraz z wkładką korekcyjną to 34 g, bez wkładki 27 g. Dla porównania moje cywilne okulary ważą 35 g.
Dopasowanie do twarzy. Propulse bardzo komfortowo leży, nic nie uwiera, regulowane noski pozwalają na optymalne dopasowanie odległości okularów od oczu. Ponadto fajnie wyprofilowane zauszniki z miękkim wykończeniem sprawiają, że waga oprawki jest mniejsza, a i tak nie ma obawy, że oksy zgubią się gdzieś w beskidzkim błocie ‒ tak przynajmniej twierdzi pani Marta, która niestety nie dała się namówić na wspólny wypad w góry.
Okularnicy pewnie to potwierdzą, że jak okulary zbyt blisko przylegają, to nie tylko komfort ich użytkowania spada, lecz także brwi jakoś tak dziwnie się odgniatają. Regulowane noski rozprawią się z tą niedogodnością.
Ochrona przed słońcem. Jak tu się zdecydować na dziesiątki kolorów, zaciemnień? Wybrać szkła z lustrem czy bez? Nieoceniona pani Marta (chyba częściej wymienię jej imię w tym tekście niż nazwę producenta opisywanego sprzętu) poleciła soczewki Impactx 2, które z małej do dużej przepustowości zaciemniają się w kilka sekund. Dodajmy do tego zwiększenie kontrastu, poprawę ostrości widzenia i percepcję głębi. ImpactX® to rodzina opatentowanych poliuretanowych polimerów optycznych, przezroczystych i niełamliwych, pierwotnie opracowanych na potrzeby wojska i lotnictwa. Oba modele są wyposażone w szkła z fotochromem, jeden klasyczne czarne zaciemnienie, drugi na propsie, czerwony ‒ idealny do biegania w terenie, mocno podkreślający kontrast, przez co jesteśmy w stanie dużo więcej zauważyć. Więc nie ma co, andiamo.
Kolejny ważny element, w moim przypadku drugi co do ważności, to wentylacja. Miałem kilka modeli różnych producentów i u większości jest problem z wentylacją i parowaniem soczewek. Nie da się, tak przynajmniej mi się wydaje, zrobić podgrzewanych szkieł jak w samochodzie, ale jak producent zastosuje dobrą i skuteczną wentylację, to zbliżamy się do ideału. Propulse to dwa poziomy wentylacji. Pierwszy to osiem aerodynamicznych otworów, cztery w oprawce i cztery w samych szkłach. Jak zaczyna lać z nieba jesiennym deszczem Łemkowyny, a Dymus biega z workiem foliowym na obiektywie, możemy wzmocnić wentylację poprzez „wykliknięcie” szkieł. Rudy Project produkuje całą gamę okularów dla rowerzystów, więc raczej o niekontrolowane odpadnięcie szkieł byłbym spokojny. Tak zapewnia pani Marta.
Dochodzimy do ostatniego elementu, dla mnie kluczowego, korekcja wzroku. Gdy przeskakujesz do kategorii wiekowej 40+, to oprócz tego, że możesz być sklasyfikowany odrobinę wyżej wśród równolatków, często musisz liczyć się z tzw. peselozą. U mnie objawiła się postępującą wadą wzroku, na dziś wykręciłem wynik +0,75 i to na oboje oczu. Niby nic, ale spróbujcie odczytać podczas biegu, jakie macie tempo na zegarku, czy odgadnąć podczas nawigowania kierunek dalszej biegowej wycieczki. Oddałem się, choć z lekką obawą, w ręce pani Żanety, która zbadała wzrok. Warto dodać, że najlepiej robić to rano, gdy oczy są jeszcze wypoczęte i niezmęczone całym dniem. Mamy wtedy pewność, że planowany zakup będzie dopasowany nie tylko wyglądem i funkcjonalnością, lecz także do aktualnej wady wzroku.
Pozostało złożyć zamówienie. Tu pełen profesjonalizm, zmierzony rozstaw oczu, szerokość głowy, wysokość, głębokość i wszystkie inne potrzebne parametry.
TESTOWANIE
Znamy to z biegów ultra, planowanie i rozpisywanie możliwych scenariuszy zajmuje nam dużo więcej czasu i energii niż późniejsze kilkanaście (kilkadziesiąt) godzin na trasie. Odwoływałem się do ulubionej Łemkowyny 150, więc i tu też tak będzie. Pierwszy dzień testów i pogoda wręcz książkowa, jaką Gabriela Gajdzińska zamówiłaby na jesienną wyrypę w Beskidzie Niskim. Deszcz, późnej wilgotna mgła, przejaśnienie i słońce przebijające przez chmury. I to wszystko w komplecie na szybszym wybieganiu w podwarszawskiej Falenicy.
Wentylacja sprawdziła się w 99 procentach. Dlaczego nie w stu? Gdy tylko się poruszasz, twarz omiata pęd powietrza niczym poranna bryza znad Bałtyku, nic nie paruje, widoczność jest bardzo dobra. Wystarczy się zatrzymać, a podwyższona temperatura ciała i szybszy oddech doprowadzają do lekkiego zaparowania szkieł. Ale może się czepiam, przecież to okulary do biegania, a nie stania i lansu.
Kolejne treningi, w tym dłuższe niedzielne wybieganie, pozwoliły sprawdzić, jak sprawdza się trzymanie i dopasowanie. Tak, wiem, uznacie, że zbyt słodzę i nie chcę się do niczego przyczepić, ale tu naprawdę nie ma do czego. Chwilę trzeba poświęcić na odpowiednią regulację nosków i zauszników, a potem pozostaje tylko biec i cieszyć się widokami leśnej ścieżki wzdłuż rzeczki Mieni.
Fotochromy w zmiennych warunkach oświetleniowych, a takimi są nasze ulubione trailowe ścieżki, sprawdzają się bardzo dobrze.
Szkła ImpactX 2 Red – jak sama nazwa wskazuje ‒ są czerwone, ale to tylko po to, aby dobrze podbijać kontrast. Obraz niczym w telewizorze 4K – wszystko naprawdę bardzo wyraźne, a może to efekt korekcji wzroku? Wcześniej biegałem bez okularów korekcyjnych, więc to wciąż nowe doznania dla mojej głowy.
Czas na klasykę, czyli ImpactX 2 Black. Szybkość ściemniania szkieł w zmiennych warunkach naprawdę robi wrażenie. Czarne mają bardzo duży zakres działania, pięknie w nich widać nawet w bardzo słabym oświetleniu czy przy deszczowej pogodzie. Równie dobrze radzą sobie w pełnym słońcu, mamy wtedy szkła tak czarne jak te w okularach Neo w Matriksie.
I tu kolejny, bardzo istotny element. Zastosowanie szkieł korekcyjnych niesie ze sobą konieczność przyzwyczajenia błędnika do takiego wspomagania. Przyznam, że na pierwszym treningu nawet zakręciło mi się w głowie, myślałem, że to od zawrotnego tempa 5:00 min/km, które w końcu zobaczyłem na wyświetlaczu zegarka, ale przypomniałem sobie rozmowę z panią Martą. Teraz już wiem, że tak duża powierzchnia szkieł z korekcją wymaga przyzwyczajenia, więc się nie czepiam. Jest naprawdę zdecydowanie lepiej.
Podsumowanie
Wiem, wiem, lubicie czytać moje teksty, ja też lubię je dla was pisać, ale do brzegu! Objętość magazynu nie jest z gumy, choć czasem nad tym ubolewamy. W kilku żołnierskich słowach podsumowanie testu.
Technologia i jakość wykonania – kosmiczna. Zwarta konstrukcja, przyjemna w dotyku, miękko opina i dopasowuje się do kształtu głowy. Widać, że Włosi znają się na tych okularowych sprawach.
Szkła – fotochrom działa bardzo dobrze. Mnie bardziej do gustu przypadł model czerwony, miękko podbija kontrast, świat wygląda jak przez różowe okulary. Czarna wersja, jak wcześniej wspomniałem, ma bardzo szeroki zakres działania, są znacznie lżejsze od „czerwonej wyścigówki”, ale mimo wszystko wolę czerwony.
Obsługa – Pro Sport Optyk – pani Marto, pani Żaneto, bardzo dziękuję za przemiłą współpracę, będę polecał!
Ceny – tak, na koniec to musiało paść. Przyznaję, ceny są równe kosmiczne jak zastosowane w okularach technologie. Model z czarnymi szkłami i wewnętrzną wkładką korekcyjną kosztuje 1140 zł, mój ulubiony model RX ImpactX 2 Red z dodatkową warstwą antyreflex diamond coat z wszczepioną korekcją to wydatek rzędu 2890 zł. Zapytacie, skąd taka różnica, przy tej samej wadzie wzroku? Chcecie mieć lans i pięknie wyglądające okulary korekcyjne, to zdecydujcie się na wykonanie korekcji w całej płaszczyźnie szkieł. To niestety kosztuje, ale macie „podkręconą” widoczność w każdą stronę. Gdy mamy wkładkę korekcyjną, to przy słabszym oświetleniu będzie ją widać przez jasne zaciemnienie, mnie to nie przeszkadza, ale może ktoś nie będzie się z tym czuł komfortowo. Szkła korekcyjne są zdecydowanie mniejsze niż w modelu Red, przez co są znacznie tańsze, ale poprawa widoczności jest jedynie na wprost. Tu obawiałem się, że przez to będzie ograniczona widoczność na boki, ale nic bardziej mylnego ‒ wszystko widać jak na dłoni, którą teraz widać jeszcze bardziej wyraźnie.
TECHNIKA
Optical Insert
To bardzo dobrze znana wkładka optyczna do okularów, stosowana przez wielu producentów. To, co unikalnego ma Rudy Project w tym rozwiązaniu, to dostępność wkładek do każdego modelu sportowego oraz różne kształty wkładek dopasowane do danego modelu ‒ to pozwala na idealne leżenie wkładki w danej ramce plus znacznie większe pole widzenia. Dużym plusem tego rozwiązania jest jego cena ‒ wkładka niezależnie od modelu kosztuje 310 zł, do tego doliczamy koszty szkła korekcyjnego, od 100 zł do ok. 600 zł. Kolejnym plusem jest stosunkowo tania wymiana szkieł przy zmianach wady wzroku.
RX Direct
Najbardziej zaawansowany system korekcji dostępny na rynku. Możemy zrobić korekcję w każdym sportowym modelu Rudy Project. Podlega pełnej personalizacji, cały proces przechodzimy u profesjonalnego optyka, dobieramy odpowiednią ramkę, badamy wadę, personalizujemy okulary ‒ zarówno ich kolorystykę, jak i soczewkę. Możemy zrobić korekcję praktycznie we wszystkich oryginalnych szybach Rudy Project, a przede wszystkim w fotochromie aż w czterech zabarwieniach. Fotochrom ma dożywotnią gwarancję, przechodzi testy balistyczne, więc jest generalnie niezniszczalny. Okulary są tworzone we Włoszech w laboratorium Rudy Project, a klient otrzymuje je po trzech tygodniach. Zakres cen: od 2000 zł do 4000 zł
Power Flow Ventilation System
Innowacyjny system PowerFlow posiada otwory wentylacyjne umieszczone w precyzyjnie opracowanych miejscach: na końcówkach skroniowych, na przodzie ramki i na soczewkach, aby poprawić cyrkulację powietrza, zapewniając jednocześnie maksymalną wydajność aerodynamiczną bez zaburzania widzenia.
Program Bezpieczeństwa
Rudy Project to wiodąca marka w dziedzinie badań i rozwoju zaawansowanych kasków i okularów przeciwsłonecznych zapewniających pełną ochronę w razie upadku. Dąży do zapewnienia najwyższego bezpieczeństwa dzięki zintegrowanym zawiasom i miękkim termoplastycznym elastomerom, które zapobiegają obrażeniom w przypadku upadków, uderzeń i kolizji.
Optical Dock
Rozwiązanie, które idealnie sprawdza się przy dużych wadach. Grubsze szkło jest chowane w adapterze. Mamy możliwość montażu korekcji u optyka w zewnętrznej soczewce, co skutkuje niższą wagą oraz możliwością wybrania soczewki w dowolnym zabarwieniu. System jest jednym z tańszych ‒ w zależności od wybranej soczewki zaczyna się od 700 zł. Rozwiązanie dostępne wyłącznie w wybranych ramkach.
Direct Clip
To rozwiązanie pozwala zachować większe pole widzenia, dodatkowo zupełnie nie widać adaptera. W łatwy sposób optyk w salonie może dobrać odpowiednią korekcję w zewnętrznej soczewce. W zależności od soczewki cena zaczyna się od 900 zł. Rozwiązanie dostępne wyłącznie w wybranych ramkach.