Rywalizacja w ramach Golden Trail Series podczas Zegama-Aizkorri nie będzie miała miejsca, bieg odwołano z wiadomych przyczyn. Podobnie drugie zawody w cyklu – Marathon du Mont-Blanc – nie odbędą się w zaplanowanym pierwotnie terminie. Pod koniec kwietnia organizatorzy mają podać nową datę biegu. To dwa biegi, do których między innymi przygotowywał się Bartek Przedwojewski. Jak Bart odnajduje się w tej sytuacji?
Bieganie to najważniejsza z najmniej ważnych rzeczy w życiu amatora. A jak to wygląda u Ciebie?
Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ czuję się profesjonalistą i patrzę na tę kwestię trochę inaczej niż amator hobbista. Ale bieganie to jedna z najważniejszych rzeczy w moim życiu.
Życie z biegania to zawód, który teraz ciężko wykonywać. Jakie masz sposoby, żeby „sportowo” nie splajtować?
Po pierwsze, jestem w tej komfortowej sytuacji, że mam jeszcze drugą pracę. Nigdy nie chciałem z niej rezygnować, bo miałem świadomość, że utrzymywanie się tylko z biegania to ryzykowna sprawa. Teraz przybijam sobie za to mentalną piątkę i trenuję ze spokojną głową. Poza tym, muszę też wyznać, że mam również kontrakt sportowy, który nie jest uzależniony od startów i wygranych. To wszystko daje mi pewien spokój w tych szalonych czasach.
Dla niektórych zawodowych biegaczy przełożone imprezy to najgorszy scenariusz, dla innych zbawienny zbieg okoliczności, bo na przykład mieli poszatkowany kontuzjami okres przygotowawczy. W której jesteś grupie i dlaczego?
Raczej w tej pierwszej, ale też podkreślam – nie patrzę na to jak na koniec świata. Mam jakiś żal i frustrację, bo odwołano zawody, do których przygotowywałem się długo i ciężko, ale chyba w tej chwili są ważniejsze rzeczy. Wierzę, że prędzej czy później wszystko wróci do normy i chcę być na to przygotowany, dlatego nadal trenuję i z nadzieją patrzę w przyszłość.
Czy da się „sztucznie” wykonywać plany treningowe? Czyli trenować jak było zaplanowane, samotnie realizować wszystkie jednostki i samotne zawody. Na przykład do maratonu. Czy to nie jest konieczne i przerwa przyda się także Wam?
Na pewno się da! Tylko po co? Dobry plan treningowy to taki, który jest dopasowany do zmiennych okoliczności. To znaczy powinno się robić jakieś plany długofalowe, ale plan treningowy powinien być na tyle elastyczny, żeby dało się go zmodyfikować. My z moim trenerem zawsze bierzemy pod uwagę, że np. będę mieć bardzo męczącą służbę i nie będę w stanie potem zrealizować zaplanowanych następnych kilku jednostek. I wtedy ten plan modyfikujemy. Sztywny, niezmienny plan właśnie w takich sytuacjach się wali. Trener Andrzej Orłowski zawsze powtarza mi, że trening trzeba dostosować do życia, a nie życie do treningu.
Czy zawodowiec umie wykrzesać z siebie zasoby energii do utrzymania formy na najwyższym poziomie? Jak przekonać głowę, że leśny start maratoński jest jak zaplanowana rok, pół roku wcześniej wielka impreza masowa?
Moim zdaniem nie da się samego siebie oszukać na tyle, żeby skutecznie zrobić maraton w lesie zamiast wielkiej imprezy, do której się przygotowywaliśmy. Uważam zresztą, że to niepotrzebne. Nie ma sensu szukać jakichś kiepskich alternatyw, to jest od początku skazane na porażkę i frustrację. Trzeba się pogodzić z tym, że bieg odwołano, znaleźć nową motywację, wiele imprez jest przecież przekładanych, a praca treningowa nie znika ot, tak.
Jak może odbić się na życiu zawodowców czas epidemii? Niekoniecznie pod kątem formy sportowej, ale od strony czysto marketingowej, zobowiązań sponsorskich?
Naprawdę nie wiem – nie mam kompetencji i wiedzy, żeby to oceniać i przewidywać. Wiem tylko, że pandemia w jakiś sposób odbija się na życiu wszystkich ludzi. Póki co – w kontekście sponsorskim – na moim życiu pandemia się nie odbiła w jakiś znaczący sposób.
Jesteście biegaczami z tej samej i zarazem innej bajki. Równanie się z Wami przez zwykłych śmiertelników pod względem przygotowań, kilometrażu, zasobów prędkości, czasu poświęcanego na trening, dietę, regenerację jest niemożliwe. Jaki macie przekaz dla amatorów na czas epidemii?
Nie chcę wchodzić w rolę jakiegoś przewodnika, który wystosowuje przesłania i apele. Jestem ostatnią osobą, która będzie mówić innym jak żyć. Może to naiwne, ale chcę wierzyć, że biegacze mają jakiś zdrowy rozsądek i będą potrafili wznieść się ponad egoistyczne pobudki :)