NR 1
Numer 1 może być tylko… jeden. Wygrywając słynną Transgrancanarię, Magdalena Łączak zaskoczyła cały ultratrailowy świat, a w nasze serca wlała nadzieję graniczącą z przekonaniem, że polskie bieganie terenowe to już prawdziwy światowy top. Gdyby to była inna impreza, o mniejszej randze, gdyby była słabsza konkurencja, a na starcie stanęły mniej utytułowane współzawodniczki, może nasz entuzjazm byłby mniejszy, ale – proszę Państwa – to jest Transgrancanaria, TA TRANSGRANCANARIA, jedna z największych, najsłynniejszych i najbardziej prestiżowych imprez ultrailowych na świecie. A Magda rotrzaskała ją w drobny mak, jak gdyby było to dla niej jedno z weekendowych wybiegań w podmieleckim lesie.
Dystans 128 km z 7500 m przewyższenia pokonała w 15 h 18 min i 37 s, tracąc do zwycięzcy w klasyfikacji open Pau Capella tylko 2 i pół h, a nad drugą dziewczyną na mecie (Andreą Huser) miała na mecie aż 40 min (!) przewagi. Co więcej, na prowadzenie wysunęła się już na pierwszym punkcie w Arucas i nie oddała go do samego triumfalnego finiszu w Expomeloneras, po drodze odprawiając tak mocne zawodniczki jak Caroline Chaverot czy Fernandę Maciel. 24 lutego 2018 r. na Wyspach Kanaryjskich miało miejsce wielkie zwycięstwo nie tylko Magdaleny Łączak, ale całego polskiego sportu amatorskiego. Niepozorna dziewczyna z Mielca pokazała światu, że można zwyciężać z najlepszymi, trzeba tylko bardzo chcieć!
Więcej o Magdzie przeczytacie TUTAJ.
NR 2
Cofamy się w czasie o jeden dzień i płynnie przechodzimy do numeru 2 naszego zestawienia. W miniony piątek, równo o godz. 15, Marcin Świerc na facebookowym profilu poinformował swoich fanów, że stało się to, czego wszyscy się spodziewaliśmy, ale nie do końca wierzyliśmy, że piękny sen się ziści. Król Polskiego Ultra wyszedł na międzynarodowe salony. Marcin Świerc, jako pierwszy polski biegacz górski w historii, wszedł do międzynarodowego zespołu z samego światowego szczytu. Od tej pory mamy swojego reprezentanta w BUFF PRO TEAM!
Z tej okazji przypominamy słowa Marcina tuż po oficjalnym debiucie w charakterystycznych barwach katalońskiego producenta:
O BYCIU LIDEREM
Nie czuję się liderem, jestem takim samym zawodnikiem jak pozostali, z tą różnicą, że mam więcej doświadczenia. Chętnie każdemu pomogę, podpowiem, podzielę się tym, co sam przeżyłem, ale też nie chcę się narzucać. Każdy jest panem własnego losu i intuicyjnie wie najlepiej, co robić. Ale jeśli ktoś z młodszych przyjdzie po poradę, jestem do dyspozycji. Ja przerobiłem wszystkie możliwe błędy na własnej skórze, a młodzi w porównaniu ze mną mają szansę dużo wcześniej zacząć trenować mądrze.
O NOWYCH BARWACH
Barwy BUFF-a od dawna widać na czołowych miejscach w mocnych zawodach. Cieszę się, że mogę być w międzynarodowym teamie firmy, ale też że w Polsce jest fajna ekipa, z którą mamy szansę zrobić coś dobrego. Z Anią znamy się już trzy lata, jestem jej trenerem. Marcina też kojarzyłem, świetnie się chłopak rozwija i z każdym krokiem jest coraz bliżej mnie. Martyna też ma ogromny potencjał. Dobrze, że są cierpliwi i wytrwali w dążeniu do celu. Jak trening będzie dobry, to każdy w końcu „odpali wrotki” i pojawią się dobre rezultaty na zawodach! Chciałbym zaszczepić w teamie takie podejście, żeby młodzi byli gotowi walczyć z najlepszymi. Kluczem do sukcesu są konsekwencja i zaufanie, szczególnie w pracy zespołowej. No i wymiana doświadczeń – jasne, że dużo się nauczyłem przez te wszystkie lata startów w górach, ale mogę też czerpać od innych – chociażby spontaniczności i umiejętności współpracy w grupie. Przecież do tej pory byłem cały czas sam i sam do wszystkiego doszedłem.
O PRZYSZŁOŚCI
Moim marzeniem od dawna było przyczynienie się do zbudowania fundamentu profesjonalnego trailu w Polsce. Dzięki współpracy z BUFF to jest możliwe i to był decydujący czynnik, dla którego zdecydowałem się na dołączenie do teamu. Tutaj mam realny wpływ na to, co się dzieje. Ale to zarazem duża odpowiedzialność i proces wymagający ciężkiej pracy i ogromnego samozaparcia. Wszyscy musimy spiąć pośladki i wspólnie zapracować na drużynowy sukces. Nie chcę się wybijać, wyróżniać, chcę pracy zespołowej, żeby za kilka lat to np. o Rzeszócie albo Martynie mówiło się jako o liderach, a ja będę sobie w tym samym czasie spokojnie siedział z tyłu. Mam nadzieję, że to będzie team z prawdziwego zdarzenia, złożony z ludzi, którzy patrzą w jednym kierunku. I którzy są dla siebie wsparciem.
O DOROSŁOŚCI
Od jakiegoś czasu wydaje mi się, że w końcu dojrzałem. Czasem się śmieję, że się ze mnie taki poważny gość zrobił. (śmiech) Przejście do BUFF-a to dla mnie jeszcze głębszy krok w tę dorosłość. To była trudna decyzja, ale życie toczy się dalej i jeszcze nie raz nas zaskoczy!
O BYCIU MĘŻEM
Przez miesiąc od ślubu niewiele się zmieniło. Wiadomo, odpowiedzialność wzrosła, bo teraz działamy na dobre i złe razem. Każdy dzień, miesiąc, rok to będzie wyzwanie i razem chcemy iść w jednym kierunku. Na szczęście razem zawsze raźniej!
O PLANACH NA ROK 2018
Mój długoterminowy plan na najbliższe trzy lata to Ultra-Trail World Tour. Chcę zaliczyć pięć mocno punktowanych startów w cyklu UTWT i być pierwszym Polakiem, który powalczy o podium. Plan na 2018 r. to po kolei: 12 maja – Penyagolosa Trails (mistrzostwa świata, dystans 80 km), potem Lavaredo (120 km), TDS (120 km), a na koniec – pod warunkiem, że będzie punktowana w cyklu – Łemkowyna Ultra Trail. To są szczyty formy, które chcę zbudować. A pomiędzy nimi na pewno pojawią się krótsze starty przygotowawcze.
„BUFF SIĘ DOBRZE”
Cały czas odkrywam, co to dla mnie znaczy. Wiem! Na weselu się świetnie bawiłem! (śmiech) A mówiąc serio, do tej pory bieganie było dla mnie czystą orką, dopiero od niedawna uczę się nim bawić. Wciąż nie mogę uwierzyć w to, co się wydarzyło na CCC. 15 lat pracowałem na ten sukces i jednego dnia wszystko „siadło”. Dzięki temu nauczyłem się zwracać uwagę na drobne rzeczy i się nimi cieszyć. Hasło „BUFF się dobrze” kojarzy mi się z pracą zespołową, jednością, radością, wzajemnym wspieraniem się – na szlaku i poza nim. Team spirit!
NR 3
W każdych innych okolicznościach to pewnie wynik naszego numeru 3 uplasowałby go na samym początku tego zestawienia. Przecież zajął 9. miejsce open w Trangrancanarii, kultowej imprezie, wchodzącej w skład prestiżowego cyklu UTWT. 9. miejsce open! Niektórzy powiedzą, że w tym roku konkurencja wśród mężczyzn była słabsza niż w poprzednich latach i oprócz zwycięzcy Pau Capella nie pojawili się najwięksi z największych. Mamy na to gotową jedną odpowiedź: 128 km po ostrych jak miecze skałach Gran Canarii w 14 h 37 min i 26 sek. Dziękujemy. Paweł, jesteś wielki, równie wielki jak wszystkie góry, które pokonałeś, żeby wskoczyć na to 9. miejsce. Wielki bieg, brawo!
Więcej o Pawle przeczytacie TUTAJ.
NR 4
Pozostajemy na Transgrancanarii i przeskakujemy na metę dystansu o mylącej nazwie „Starter”. To właśnie na mecie tych zawodów towarzyszących wielkiej TGC, na 2. miejscu zameldowała się Martyna Kantor, czyli numer 4 w naszym zestawieniu. 30 km biegu zajęło jej niecałe 2 h i 20 min.
Zawodniczka BUFF Team Polska odniosła jeden z największych sukcesów w swojej karierze i potwierdziła, że słowa które wypowiedziała na łamach magazynu ULTRA #14 trzeba brać całkiem na poważnie:
O PRACY
Pochodzę z Opola, a studia na kierunku taniec i choreografia kończyłam w Łodzi. Następnie przeprowadziłam się do Krakowa, gdzie przez kilka lat pracowałam w teatrze. Obecnie uczę tańca w prywatnej szkole baletowej i pracuję głównie z dziećmi. Najmłodsze z nich mają zaledwie dwa–trzy lata. Uczę głównie dziewczynki, ale w zeszłym roku trafił mi się rodzynek, taki polski Billy Elliott. Kiedy pracowałam w teatrze, próby często trwały cały dzień, nawet do godz. 23. To był trudny czas – dopiero skończyłam studia, z samej pracy na deskach nie mogłam się utrzymać, więc rano dorabiałam w butiku z ubraniami. Poczułam się wyeksploatowana i zaczęłam szukać czegoś, co oczyści mi umysł. W internecie wyczytałam, że całkiem fajne może być bieganie. Chyba na jakimś blogu, może to był Warszawski Biegacz…
O BIEGANIU
Początkowo w bieganiu odnalazłam przede wszystkim spokój, a z czasem okazało się, że jestem w tym całkiem dobra. Niektórych dziwi połączenie baletu i biegów górskich, ale taniec to zawód jak każdy inny. Mogłabym uczyć WF-u w szkole i biegać, a ja uczę tańca i biegam. Niewielka różnica, prawda? Bieganie jest moją pasją, a taniec – bazą, dzięki której biega mi się łatwiej. Z natury jestem artystką, przebywanie w górach jest dla mnie przyjemnością i stanem, w którym bardzo dobrze się odnajduję. Ale gdyby jeszcze trzy lata temu ktoś powiedział mi, że w przyszłości będę trenowała do biegów górskich, otworzyłabym szeroko oczy i zapytała: „Ale co to w ogóle są biegi górskie?! O co ci chodzi?”. (śmiech)
O LUDZIACH
Chyba mam szczęście do fajnych ludzi wokół siebie. Najpierw rok w świetnej ekipie Salco Garmin Team, teraz BUFF – zawsze marzyłam o tym, żeby biegać ze Świercem! (śmiech)
O SUKCESACH
Nigdy nie zapomnę wbiegu na deptak w Krynicy we wrześniu tego roku i euforii, jaką czułam, wygrywając dystans 64 km. Ale dobrych momentów staram się szukać również po drodze do celu, jakim jest meta. Na trasie rozglądam się trochę na boki. (śmiech) Jako sukces postrzegam też trzecie miejsce na majowych zawodach w skyrunningu we Francji. Praktycznie cały dystans utrzymywałam się na piątej pozycji, mocno wiało, a widoczność była właściwie zerowa. W tych warunkach na ostatnim zbiegu udało mi się wyprzedzić dwie zawodniczki i wskoczyć na podium.
O IDOLACH
Na pewno Marcin, który jest ikoną. A z dziewczyn Ania Celińska – z jednej strony jest najlepsza, a z drugiej tak bardzo „mądra sportowo”. Podpatruję ją trochę.
O MARZENIACH
Moim niespełnionym marzeniem pozostaje Broadway. Dziś jednak bardziej prawdopodobne niż deski największych teatrów Nowego Jorku wydają się ścieżki Western States albo Hardrock. (śmiech)
O WYZWANIACH
Chcę mocno popracować przez następne lata, by dogonić dziewczyny z zagranicy. Nie powiem, że chcę wygrać UTMB, choć w sumie… czemu nie?! (śmiech) Podobno najlepszy wiek dla biegaczki górskiej to 30–35 lat, więc zostało mi jeszcze siedem. A po drodze chciałabym powalczyć w Pucharze Świata Skyrunning.
O PLANACH NA ROK 2018
Przede wszystkim chcę biegać tylko dystanse do 20 km, żeby nabrać szybkości. Mam zamiar mniej startować, za to więcej trenować w wysokogórskim, technicznym terenie. Z zawodów planuję najkrótsze dystanse Lavaredo i BUFF Epic Trail. A jesienią może Runek? Ewentualnie coś dłuższego na sam koniec sezonu, np. Łemko Trail. Zobaczymy.
„BUFF SIĘ DOBRZE”
Co to dla mnie znaczy? Zarażać innych radością z uprawiania sportów górskich, niezależnie czy jest to bieganie, rower, wspinanie czy cokolwiek innego. Mieć dobrą energię na szlaku.
NR 5
Nasze subiektywne zestawienie zamyka pozycja nietypowa, bo wyróżniamy sukces nie sportowy (a przynajmniej nie w dosłownym znaczeniu), lecz organizatorski. Za niecałe 6 tygodni premierowa edycja Sztafety Górskiej, zawodów stworzonych od zera przez Piotra Hercoga. To pierwsze znane nam sztafetowe ultra w Polsce, a na pewno pierwsze z tak mocną obsadą.
Piotrek zaprosił do Kudowy prawie wszystkie najmocniejsze zespoły z Polski. Przez ostatnich kilka tygodni, co parę dni otwieraliśmy szeroko oczy, gdy swoją obecność potwierdzały m.in.: Salco Garmin Team, dwie ekipy Inov-8 Team, ATTIQ, czy Dacza Turysty i Biegacza. Jednak prawdziwa bomba wybuchła w miniony piątek, kiedy zostało podane do publicznej wiadomości, że w Sztafecie Górskiej w drużynie Salomon Suunto wystartuje Tom Owens! Brytyjczyk to jedna z największych gwiazd ultratrailu na świecie, a o jego klasie napiszemy tylko tyle: 912. To wskaźnik Toma wg punktacji ITRA, który plasuje go w pierwszej dziesiątce biegaczy górskich na świecie! I ta wiadomość to nasz nr 5 minionego weekendu. Oby więcej takich w całym 2018 roku!
Biegam ultra, nie śmiecę!
#runultranotrash