„Naprawdę są tacy, którzy biegają na dłuższych dystansach niż 42 km? A jeśli tak, to po co?”. To właśnie pomyślał Charlie Engle, kiedy po raz pierwszy zetknął się z ultramaratonem. Okazało się jednak, że to właśnie w tej dyscyplinie odnalazł swoje przeznaczenie. Wielu biegaczy ultra słyszy czasem od znajomych i rodziny: „Wariat”. Ale Charlie na taki przydomek naprawdę zasłużył. Przebiegł 24 km, nie ruszając się z celi, i dystans ultramaratonu Badwater na 400-metrowej bieżni na więziennym spacerniaku. W autobiograficznej książce Biegacz (w znakomitym przekładzie Jacka Żuławnika) Charlie Engle przedstawia historię swojego życia, w którym jedyny stały element stanowi bieganie. I to wokół tego koncentruje się cała opowieść. Niesamowity dystans autora do swego życia i problemów, z którymi musiał się zmagać już od wczesnej młodości, nadaje paradoksalnie książce lekkości i uroku. Humor, choć zazwyczaj pod postacią sarkazmu czy autoironii, sprawia, że każda następna strona wciąga coraz bardziej.
Charlie Engle miał trudne dzieciństwo, ale sport pod różnymi postaciami towarzyszył mu już od młodych lat. Po pierwszych falach sukcesów sportowych pojawiły się pierwsze porażki, a potem następne. A każdy upadek pogrążał go w coraz to większych kłopotach. Początkowo nie zdawał sobie z tego sprawy, żyjąc w przekonaniu, że osoba, która w sferze wizerunkowej dobrze sobie radzi, potrafi zjednać sobie ludzi w życiu osobistym, klientów w pracy, planuje zakup domu, ma żonę i z pozoru normalne życie, nie może być nazwana alkoholikiem czy narkomanem, bo tacy to zawsze w rynsztoku leżą. Problemy w życiu Charliego nie skończyły się jednak na sferze osobistej, to także problemy systemowe i uwikłanie w wielki amerykański skandal hipoteczny XXI wieku. Kredyty i pożyczki zupełnie jak alkohol i narkotyki okazały się coraz bardziej uzależniające, aż stały się pętlą bez wyjścia.
Biegacz to książka dla wszystkich. Dla biegaczy, dla ciekawych świata, dla tych, co szukają lekkiej i miłej rozrywki na wieczór. Charlie opowiada o swojej pasji biegania i przemyca w tej opowieści wiele cennych uwag, które jednak nie są jedynie suchym podręcznikiem. Kiedy Charlie rozpoczyna swą przygodę z biegami, nieco intuicyjnie czuje, że uprawianie innych dyscyplin może być korzystne dla ogólnej formy fizycznej. Początkowo nie bardzo potrafi poradzić sobie z taktyką treningu. Samo bieganie go uspokaja, pozwala skupić myśli i choć niektórzy widzą w jego codziennej aktywności kolejny narkotyk i kolejne uzależnienie, on wie, że jest inaczej. Jego idea treningu przez wybieganie jak największej ilości kilometrów do totalnego odcięcia powodowała jednak, że mimo starań wyniki nie poprawiały się na tyle, ile mogły, a na końcówkach zawodów zazwyczaj brakowało sił. Między wierszami poznajemy różne strategie biegowe, taktyki biegów długodystansowych czy zasady żywienia. Charlie dzieli się z czytelnikiem swoim doświadczeniem w sposób zupełnie naturalny, nie zanudzając tabelami, listami produktów ani innymi zbiorami danych.
Książka Enlge’a jest także dla tych biegaczy, do których nie przemawia hasło „Biegam, bo lubię”. Bo Charlie nie biega dlatego, że lubi, ale dlatego, że to mu coś daje. Bieganie jest lekarstwem na całe zło, odskocznią od nałogów, elementem normalności w zdziczałym świecie więziennym, stabilizatorem pokus i światełkiem w tunelu. Bieganie przedstawiane jest w książce z wielu perspektyw. Jest powołaniem, sposobem na radzenie sobie z problemami, ale też gwarancją zachowania dobrego wyglądu. Charlie niejednokrotnie powtarza także, że szczególnie w biegach ultra i rajdach to nie zwycięstwo daje radość, lecz źródłem satysfakcji jest sam udział, który stanowi ważne doświadczenie. Potwierdza także zasadę, o której niektórzy ultrasi czasem zapominają – długi dystans po prostu musi boleć.
Ta bardzo osobista książka z wieloma praktycznymi wskazówkami przepełniona jest także wspaniałymi fragmentami opisującymi najbardziej niesamowite projekty biegowe, które pozwalają czytelnikowi poczuć się, jakby sam brał w nich udział. Szczegółowe relacje z rajdu Gauloises w Ekwadorze, ultramaratonu Badwater czy przebycia Stanów Zjednoczonych od jednego oceanu do drugiego zawierają często poetyckie wręcz opisy. Czytając wyznania Charliego, czujemy wręcz bryzę oceanu na twarzy, zapach poranka w górach i pustynny piach otaczający nas zewsząd. Jednym z najważniejszych projektów opisywanych w książce jest prawdopodobnie bieg przez Saharę z 2006 r., który stanowił kanwę filmu wyprodukowanego m.in. przez Matta Damona Running the Sahara (Pokonać Saharę). Charlie wraz z dwoma kolegami postanowił jako pierwszy pokonać ten dystans nie tylko niesamowity w swojej wielkości, lecz także, jak się okazuje, w bardzo skomplikowanej organizacji uzależnionej od różnych czynników politycznych. Poznajemy zatem zarówno aspekt sportowy, jak i finansowo-administracyjny tak niesamowitego przedsięwzięcia.
Biegacz Charliego Engle’a to książka, którą można polecić biegaczom – poznają dzięki niej wiele szczegółów w szczególności dotyczących przygotowywania i realizacji projektów biegowych i rajdowych, osobom z uzależnieniami, którym jej lektura może uświadomi, że walka z nałogiem nie jest łatwa, ale daje olbrzymią satysfakcję, i wreszcie wszystkim tym, którzy lubią czytać o wyzwaniach, o pokonywaniu własnych słabości i szukają wesołej oraz inspirującej lektury.
Charlie Engle, Biegacz, tłum. Jacek Żuławnik, Wydawnictwo Galaktyka, Łódź 2016.