Redakcja KR

VADEMECUM SKAUTA - Ultra-Trail® Małopolska

Baza Lubogoszcz, 25.05.2022

Kiedy James zaproponował, bym przygotował poradnik dla początkujących, którzy w najbliższy weekend ruszą na trasy UTM, od razu pomyślałem, że jestem idealną do tego osobą. Nigdy na UTM nie startowałem, od ponad półtora roku nie przebiegłem żadnych zawodów, a mój najdłuższy start odbył się na dystansie ok. ⅓ koronnego dystansu UTM. Ale z niejednego UTM-owego pieca chleb… trasy poznałem chyba całkiem nieźle, wszak UTM 2022 to będzie moja 5 impreza cyklu, którą będę fotografował (wliczając w to edycje zimowe, czyli WTM). Myślę, że klimat imprezy i obyczaje na niej panujące, poznałem od podszewki, więc kilka słów ode mnie dla tych, którzy jeszcze nie mieli tej przyjemności może się komuś przydać.

Tekst i zdjęcia: Ultra Zajonc

Wyposażenie obowiązkowe jest obowiązkowe.

Bez względu na to, jaki dystans UTM wybraliście dla siebie i czy jesteście "starymi ultra wyjadaczami”, czy zaczynacie dopiero biegać po górach, na samym początku zakodujcie sobie w głowie tę prostą zasadę, którą podałem Wam w nagłówku tego akapitu. Tutaj nie ma ustępstw - regulamin obowiązuje przez cały czas trwania biegu, a WYPOSAŻENIE OBOWIĄZKOWE JEST OBOWIĄZKOWE. Im szybciej to zapamiętacie, tym łatwiej będzie Wam później. Zanim zadacie jakiekolwiek pytanie organizatorowi, przeczytajcie od deski do deski regulamin - uwierzcie mi, że znajdziecie w nim wszystkie potrzebne informacje. Czytając go zapewne pomyślicie, że organizatorzy zadbali o własny spokój pisząc go tak szczegółowo, by nie musieć później odpowiadać na Wasze pytania. Dlatego i ja nie będę rozpisywał się na temat tego, co Wam będzie potrzebne oraz kiedy i gdzie macie się stawić na starcie - wszystko znajdziecie w regulaminie.

Na UTM nie ma tradycyjnego biura zawodów. Weryfikacja i kontrola wyposażenia odbywa się podczas wejścia do strefy startu, z której nie ma już powrotu.

Aha… Do Bazy Lubogoszcz, w której zlokalizowany jest stary i meta, autem nie dojedziecie. W tej materii organizatorzy również nie kłamią, więc zaoszczędźcie sobie tego trudu - Wasze auto Wam za to podziękuje.

Jak już dotrzecie na górę, odbębnicie te wszystkie formalności, które są dla Waszego dobra (!), to poczujecie wreszcie tę rodzinną atmosferę, z powodu której wiele osób wraca tutaj co roku (albo i x2), to spiker o aksamitnym głosie przypomni Wam, po co tutaj jesteście i że czas się zbierać do drogi… Wtedy przy dźwiękach piosenki o Szczeblu - górze symbolu UTM nagranej przez kilku członków ekipy, a zaśpiewanej przez Pawła - dyrektora zawodów, ruszycie na trasę. 

Początek

Trasa zaczyna się solidnym sypko-kamienistym podejściem pod Lubogoszcz Zachodni. Tutaj żadne porady o oszczędzaniu sił na później nie są potrzebne, bo poszaleć w tym miejscu się nie da. Ten odcinek jest wspólny dla wszystkich dystansów. Po osiągnięciu pierwszego wierzchołka czeka Was zbieg poza szlakiem, do miejsca gdzie na polanie “dyszka” ma swój jedyny punkt żywieniowy i powrót na właściwy szczyt Lubogoszczy. Tutaj “dyszka” odbija w lewo, by już cały czas po szlaku wrócić do mety zlokalizowanej w bazie.

Na początku trasy wszyscy zaliczycie podejścia pod oba wierzchołki Lubogoszczy które naprawdę dają w kość

Reszta zbiega stromym odcinkiem szlaku do Kasiny Wielkiej, gdzie pod stokiem Śnieżnicy "240-ka” odbija na moją ulubioną pętlę po Beskidzie Wyspowym. A pętelka owa zaczyna się od ściany płaczu - podejścia czarnym szlakiem pod Śnieżnicę, które ponoć jest najbardziej stromym znakowanym Szlakiem w Beskidach. Zapamiętajcie sobie - 17km. Jeśli nie zapamiętacie, to na pewno przypomni się Wam w odpowiednim momencie. Ja w to miejsce wybierałem się na dwóch ostatnich edycjach, ale wciąż nie dotarłem, więc strzeżcie się - szanse rosną. :)

Tylko dla 240

Po Śnieżnicy przychodzi kolej na Ćwilin, który trudy kolejnego solidnego podejścia, wynagrodzi Wam przy dobrej pogodzie pięknymi widokami. Podczas edycji 2021 widać stąd było panoramę właściwie całej trasy. Od Śnieżnicy i Wierzbanowskiej Góry na północy przez Szczebel i Luboń Wielki na Zachodzie, całe Gorce z Turbaczem na południu po Gorc i Mogielicę na wschodzie. W bonusie Babia Góra i Tatry.

Ćwilin - idealne miejsce na selfiaczki. W tle Luboń Wileki i Szczebel,a za nimi Babia Góra.

Stąd czeka Was ok. 8,5 km zbiegu do Mszany Dolnej i prawie 700 m w dół w pionie. Ja bym się tutaj nie rozpędzał, bo to dopiero początek i nadmierne szaleństwo można przypłacić rychłym DNF-em.

No i tu się zaczną pierwsze poważne schody - przez kolejnych 20 km będziecie wspinać się na najwyższy szczyt Beskidu Wyspowego zaliczając po drodze m.in. Ostrą, Jasień i Krzystonów. Na Mogielicę traficie od tej najpiękniejszej strony, czyli przez Polanę Stumorgowa - piękną długa na ponad kilometr halę, z której przy dobrej widoczności cudownie widać Tatry. To Wasz 50 km, więc jeśli nie ścigacie się o czołowe lokaty, to może warto tu się na chwilę zatrzymać i odpocząć podziwiając widoki. Przed finalnym podejściem na szczyt jest szałas stanowiący idealne miejsce na odpoczynek.

Polana Stumorgowa w całej okazałości.

Na szczycie minięcie nieczynna obecnie wieże widokową. Następnie czeka Was zbieg do Tymbarku, a po nim wizyta na Łopieniu, z którego podobno też rozpościerają się piękne widoki. Ich akurat nigdy nie było mi dane oglądać, bo pokonywałem go w mgle i deszczu. Zanim połączycie się z trasą pozostałych dystansów, czeka Was jeszcze ponowna wizyta na Mogielicy i Ćwilinie oraz pod szczytem Śnieżnicy.

Część wspólna

Luboń Wielki i Try widoczne z początku podejścia pod Lubomir.

W okolicy 85 km zawodnicy 240 wrócą do Kasiny Wielkiej na odcinek wspólny dla wszystkich dystansów. Najbliższe 25 km to akurat łatwiejszy fragment trasy, ale ok 17/92 km warto się trochę porozglądać, bo tam po minięciu kilku domów zobaczycie za sobą to co już pokonali zawodnicy najdłuższego dystansu. Kilka kilometrów dalej po asfaltowym odcinku i punkcie żywieniowym rozglądajcie się jeszcze bardziej, bo z miejsca, gdzie droga zaczyna się więc zakosami można zobaczyć również Tatry. Dla zawodników dystansu UTM35 to jedyna taka okazja. Uskrzydleni tym widokiem nastawcie się na jedyne na tym odcinku solidniejsze podejście - Lubomir. Za nim zawodnikom wyżej wymienionego dystansu zaleca się czujność, bo po niecałych 5 km - w okolicach Kiczory oddzielą się od pozostałych, by zbiec w okolice Kasinki i zaliczyć finalne - dające w kość podejście do Bazy Lubogoszcz. Brawo! Dla Was to już koniec.

Końcówka trasy UTM35 też potrafi nieźle dać popalić.

SZCZEBEL

Cała reszta wciąż razem, ale już mocno rozciągnięta w czasie zbiegnie do Lubnia, skąd ruszy na spotkanie z legendarnym Szczeblem. Podejście wymagające, a na szczycie jeśli będziecie w dzień, to znowu możecie zobaczyć Tatry po prawo i pokonaną już część trasy po lewo z Lubogoszczą na pierwszym planie.

Na Szczeblu patrzcie uważnie na znaki(!!!). Historia zna przypadki, kiedy zawodnik jednego z dłuższych dystansów pospieszył się i zamiast zielonym w kierunku Glisnego zbiegł czarnym szlakiem do Mszany i dopiero na dole zorientował się, że coś jest nie tak. Nazwiska zawodnika nie zdradzę, ale to znana i lubiana postać słynąca ze swoich zdolności nawigacyjnych. W tym miejscu zapamiętajcie: podczas pierwszej wizyty na Szczeblu czarny szlak wybiera jedynie UTM45. A ten zbieg zapamiętacie na długo i wtedy nie będziecie się już dziwić wspomnianemu zawodnikowi, że nie miał ochoty tą samą drogą wracać na Szczebel i zakończył swoje zawody DNF-em.

Widok na Beskidy Wyspowy ze Szczebla.

Luboń Wielki

O ile pierwsze podejście na kolejny szczyt - Luboń Wielki nie powinno sprawić niesamowitych kłopotów, o tyle powrót zapewni Wam niezapomniane doznania. Zwłaszcza zawodnicy spędzający drugą noc na trasie mocno przeżyją spotkanie z Percią Borkowskiego i wspinaczkę po kamieniach wielkości telewizorów.

Wschód Słońca nad Beskidem Wyspowym z Lubonia Wielkiego.

Gorce

W Rabce pożegnali się z nami zawodnicy UTM64 by drugi raz zdobyć Luboń W. i Szczebel. Tymczasem zawodników UTM105 czeka jeszcze mała pętla po Gorcach z wizytą na Turbaczu, a UTM 240 i 170 trochę dłuższą pętelka po większości atrakcyjnych szczytów Gorców. Po Turbaczu wiadomo czego się spodziewać - główną atrakcją są tu widoki na Tatry, więc miejcie oczy dookoła głowy i telefony pod ręką. A jak już 105 zawróci na Turbaczu, to najdłuższe dystanse pozostaną razem aż do końca. Zanim wrócicie na Turbacz i tą samą drogą co reszta na metę, czeka Was długie podejście pod Lubań z wieżą z której poza Tatrami (nuuuuuuda) pięknie widać też choćby Pieniny i jezioro Czorsztyńskie. Dwa solidne podejścia na Gorc (za pierwszym razem warto zahaczyć o wieżę widokową na jego szczycie) i trzecie na Kudłoń (po drodze Polana Podskały i Gorc Troszacki). Dalej już Turbacz i stopniowo będziecie znowu dołączać do krótszych dystansów.

Polana Podskały z widokiem na Gorc.

Mam nadzieję że w mój opis nie wkradł się zbyt duży chaos, ale nie miałoby większego sensu opisywanie każdej trasy oddzielnie, kiedy ich odcinki się pokrywają. Musicie sobie to poukładać, jak rozdziały Gry w klasy Cortazara. Wierzę w Wasze umiejętności posługiwania się mapą i profilem trasy. Mogą Wam się przydać w najbliższy weekend.

A co tytułem zakończenia mogę dodać? Trasy są wymagające, przewyższenia takie jak w Tatrach, bo w Beskidzie Wyspowym każdy szczyt trzeba zdobywać oddzielnie. Ekipa organizatora słynie ze świetnego przygotowywania tras i nie tylko chodzi tu o ich oznaczenie, ale też układanie kamieni tak, żebyście czuli każdy krok, zwłaszcza na zbiegach.

A i Marek Rurek - dwukrotny zwycięzca UTM240 zwykł mawiać, że nigdzie UFO nie porywa tak, jak na UTM drugiej nocy, więc… Powodzenia.