Redakcja KR

Ultra Mazury okiem organizatora ‒ rozmawiamy z Kamilem Leśniakiem

Warszawa, 18.09.2016

Biegając ultra, często wybieramy miejsca, które mają w sobie to coś, przyciąga nas ich urok, możliwość spotkania znajomych i oczywiście wyjście na spotkanie kolejnej przygodzie. Gdy przyjeżdżamy na bieg, często naszym oczom ukazuje się już efekt końcowy. Przygotowana linia startu i mety, w tle widzimy wieszak z medalami, wolontariuszy uwijających się w takt wesołej muzyki. Co sprawniejsze oko wychwyci nutkę zdenerwowania, pewne niedociągnięcia, a także rzuci komentarzem „ja zrobiłbym to lepiej”. Czyżby? O urokach, jak i problemach towarzyszących w organizowaniu biegu z Kamilem Leśniakiem, jednym z współtwórców pierwszej edycji Ultra Mazury, rozmawiała dla nas Agata Smolak.

Co skłoniło Cię do zorganizowania imprezy Ultra Mazury? Ponoć jak biegacza ogarnia leń biegowy i stwierdza, że ma głęboko w czterech literach to przebieranie nogami, to robi sobie imprezę, by nie wypaść z obiegu. Potwierdzisz? Zaprzeczysz?
Z tym drugim troszkę trafiłaś. Ostatnio faktycznie miałem problemy z bieganiem, ale wynikało to raczej z problemów zdrowotnych. Natomiast z organizacją biegów już jestem długo związany. Oczywiście na małą skalę, ale zawsze coś. Ultra Mazury to pomysł Piotra Kaczmarka. To właśnie dzięki znajomości z nim powstał taki bieg. Przy piwie przychodzi dużo pomysłów i jeden z nich dotyczył właśnie tego biegu. To Piotr podsunął miejsce do organizacji. Miejsce, gdzie biegów ultra nie ma, a że sport robi się popularny, chcieliśmy to wykorzystać. Raczej połączyć naszą pasję z miejscem, które jest piękne.

 

Tak, przy piwie zazwyczaj rodzą się dobre pomysły. Może dlatego pojawiły się pasta i grill party, co było sporym zaskoczeniem dla uczestników i niewątpliwie plusem. Nakarmiliście uczestników do bólu. Nie baliście się, że tak bogaty bufet zmieni zawodników w leniwców, którzy nie chcą odejść od stołu? (Sama zastanawiałam się, czy zjeść więcej i odpuścić bieg, czy może jednak delikatne zakończyć tę ucztę).
Bardzo się cieszę, że zaskoczyliśmy. O to nam właśnie chodziło! Chcieliśmy stworzyć klimat wakacyjny, miejsce, gdzie biegacze będą się czuli komfortowo. Tak, aby wyjazd z rodziną był przyjemnością, a bieg dodatkiem. Dla mnie organizacja tego biegu to jedno wielkie spotkanie znajomych. Nakarmił tak naprawdę Hotel Anders i to ich zasługa, że nie wyglądało to jak na wielu biegach masowych – kupon i miska makaronu. Nic do tego nie mam, nawet uważam, że dokarmianie biegaczy jest niepotrzebne – bo to rodzi kolejne pole do krytykowania biegu. Wiesz o co mi chodzi, „a ta zupa była zasłona”. Często tak jest, że ktoś przyjeżdża na bieg, a narzeka na jedzenie.
O to w trakcie biegu Ultra Mazury nie musieliśmy się martwić, bo posiłki były z najwyższej półki. Chodzi mi o przygotowanie oczywiście. Odpowiadał za nie szef kuchni Dariusz Struciński. To był jeden z naszych atutów, w którym dostaliśmy wsparcie od Hotelu Anders.
Nie martwiliśmy się – powiem więcej, bardzo dużo jedzenia zostało!

Wspomniałeś o krytyce. Zawsze się znajdzie ktoś niezadowolony, bo medal taki i owaki, bo trasa za łatwa, za trudna, po zła pogoda zamówiona. Co jest Twoim zdaniem najtrudniejsze w organizacji takiego biegu? Na co przeciętny biegacz narzeka? Może jakieś absurdy , które możemy publicznie tu obśmiać?
W organizacji biegów wszystko jest proste. Wydawać by się mogło, że pomiar czasu, ale tym zajmuje się firma pomiarowa na szczęście. Problem w organizacji biegów jest taki, że te małe sprawy, banalne proste gromadzą się w jednym czasie. W naszym przypadku wynikało to z niewystarczającej ilości pracowników, na których w tej chwili nas nie stać. Więc próbujemy być Alfą i Omegą. Na szczęście jest jeszcze rodzina i znajomi, którzy robią kawał ciężkiej roboty. Tak to jest z tymi debiutami...
W biegach ultra kultura biegaczy jest zupełnie inna. Więc też jest mniej narzekania i mniej oczekiwań. Mam wrażenie, że biegacze z ulicy mają taką tendencję, że dają 50 zł i należy im się wszystko, bo na jakimś tam biegu za tę cenę dostał to, to i to. Tylko każdy bieg rządzi się swoim budżetem, który budowany jest na bazie dofinansowań, sponsorów i na ostatnim miejscu wpisowego. Można powiedzieć, że to kwestia edukowania takich osób, ale czuję, że nie ma sensu każdemu po kolei tłumaczyć. Jako organizator bardziej cenię sobie osoby, które przyjeżdżają tu dla klimatu, przyjaciół, a nie na wyliczenia i krytykę itp. 

 

Z doświadczenia wiem, że niełatwo jest wyznaczyć precyzyjnie trasę biegu. Co sprawiło Wam największą trudność? Jakieś złośliwe trolle na trasie, niszczyciele, złośliwcy?
Jak sama wiesz, nam się też oberwało w tym temacie. Ktoś złośliwy lub zdjął oznaczenia z małego fragmentu trasy, ale to wystarczyło, żeby zawodnicy się pogubili. Na szczęście byłem w pobliżu i mogłem szybko doznakować trasę, więc część zawodników nie zauważyła w ogóle problemu. Tak się zdarza na zawodach tego typu. Nie mówię tylko o osobach, które świadomie niszczą oznakowanie. Myślę, że przyczyna leży także w nieodpowiednim poinformowaniu lokalnej społeczności, czym są wstążki w trakcie biegu. Prawdopodobnie część pomyślała, że to śmieć i szybko zlikwidowała problem. To na pewno w przyszłości element do poprawienia. 

Wieści niosą, że w 2017 r. uraczycie biegaczy kolejnym dystansem. 100 km to już poważna przygoda. Ponoć szykujecie jakieś niespodzianki na trasie? Możesz zdradzić chociaż odrobinę?
Tak, chcemy stworzyć kolejny dystans dla zaprawionych ultrasów. Jednak żeby uatrakcyjnić trasę, planujemy zrealizować kilka szalonych pomysłów. Na tę chwile są to tylko plany, więc myślę, że lepiej na razie o nich nie mówić. Będzie większa niespodzianka!

 

Jakbyś zachęcił tych jeszcze niezdecydowanych do startu w Ultra Mazurach? Dlaczego warto wybrać się na te zawody?
Zawsze mam problem z tym, żeby spróbować kogoś namówić. Chcemy, żeby to była jedna wielka impreza znajomych, a nie tylko bieg. Więc wpadnijcie do nas na Mazury z rodziną, znajomymi, aby się dobrze bawić na plaży! 

Fotografie: Michał Rowiński, arch. organizatorów

 

Ultra Mazury odbyły się 12 sierpnia 2016 r. W pierwszej edycji biegu ultra w tej części kraju można było zmierzyć się z dwoma trasami - 70+ oraz 10+ km. Na dłuższej trasie wygrała Dominika Stelmach przed Piotrem Myślakiem i Andrzejem Zyskowkim, natomiast na trasie na 10+ km triumfowali Piotr Bętkowski, Artur Olejarz oraz Paweł Najmowicz. Już teraz można zapisywać się na drugą edycję imprezy, która odbędzie się 12 sierpnia 2017 r.