Do 12 grudnia trwa nabór do społeczności ASICS FrontRunner - globalnej drużyny biegaczy, osób, którzy swoimi działaniami, codzienną postawą komunikują głośno światu - bieganie jest fajne. Zapytaliśmy Weronikę Zielińską - trenerkę, która tworzy społeczność ASICS FronRunner od samego początku, dlaczego warto aplikować do teamu.
Rozmawiała:
Ania Lis
Na początek szybkie pytanie o liczby, które na pewno znasz - ilu, ASICS FrontRunner, liczy członków i od kiedy istnieje?
ASICS FrontRunner to grupa, która istnieje od 2010 roku i zrzesza biegaczy z wielu krajów Świata. W Polsce drużyna powstała w 2015roku. Dziś to 50cioro pasjonatów biegania choć dla mnie na drużynę składają się też osoby, na które zawsze są obok i możemy na nie liczyć takie jak Bartek i Daniel, nasi bliscy czy fotografowie, którzy wrośli w naszą społeczność.
Co to znaczy być FrontRunnerem i dla kogo jest to członkostwo?
FrontRunner to ambasador ruchu. To osoba, która w pewnym momencie życia polubiła się z bieganiem, aktywnością fizyczną i chce dzielić się swoją pasją z innymi. Jest otwarta na ludzi i nie chodzi o ekstrawertyzm, a taką pogodę ducha i chęć dzielenia się dobrą energią. Aby aplikować nie musisz mieć specjalistycznej trenerskiej wiedzy, tytułów czy określonej liczby followersów. Możesz dopiero zaczynać i pokazywać "światu" swoje nieidealne, nie pozbawione błędów bieganie. Tu nie ma absolutnie żadnego wzoru, który musisz naśladować. Możesz biegać na czas lub mieć czas na bieganie, kolekcjonować medale, ścigać się z innymi lub truchtać dla siebie, lubić asfalt, góry, 5-ki czy ultra. Ważne aby być sobą, pokazywać jak bieganie zmienia życie, jak mierzysz się z trudnościami, odnosisz sukcesy i podnosisz po niepowodzeniach.
Skąd pomysł o dołączeniu to drużyny i jak wyglądała Twoja droga?
Ja i Bartek jesteśmy w teamie od początku. Ówczesny menager robił nabór a mnie poleciła znajoma. Nikt nie wiedział co z tego wyjdzie, co będziemy robić. Byłam ciekawa tego projektu i traktowałam to jak przygodę. Na początku po prostu byliśmy. Przez lata drużyna przeszła wiele pozytywnych zmian. Z grupy biegowej przerodziliśmy się w biegową rodzinę, taką rodzinę z wyboru. Duży wpływ na to ma nasza "Mama" (Community Manager) Zuza, która poprzez swoje działania potrafiła nas zgrać i wydobyć z nas to co najlepsze. Wiem, że brzmi to jak pusty slogan ale tak to ewoluowało. Im dłużej jestem w drużynie tym widzę nasze większe zaangażowanie. Jesteśmy bardzo zżyci a jednocześnie otwarci na „nowych”. W zeszłym roku był na zjeździe Andrzej Witek. Nie krył zdziwienia, że panuje u nas tak dobra atmosfera!
Czy pamiętasz jak zostałaś przyjęta do teamu? Zawsze na obozach, w klubach nowi członkowie mają "specjalne przyjęcie".
Ponieważ jestem od początku to pamiętam każdą osobę przyjętą do Teamu. Przez ten czas dzięki drużynie poznałam sporo wartościowych ludzi. Przez pierwsze lata nowe osoby były po prostu przedstawiane. Od pewnego czasu odbywa się prawdziwy „Chrzest Świeżaków”, który jest inicjatywą kilku osób z drużyny. Za każdym razem zaskakują nas zadaniami dla nowych członków. Ich kreatywność chyba nie ma granic. W tym roku byliśmy nad morzem więc konkurencje nawiązywały do tego miejsca. To zawsze świetna zabawa zarówno dla uczestników jak i obserwatorów.
Podglądam IG ASICS Frontrunner, jesteście wszyscy bardzo aktywni na profilach. Powiedz mi czy faktycznie panuje taka gorącą atmosfera podczas Waszych teamowych wyjazdów?
To jest niesamowite ale my naprawdę lubimy spędzać razem czas! Te kilka dni to masa pozytywnych emocji. Łapiemy każdą chwilę aby nacieszyć się sobą. To niesamowity widok gdy 50 osób nie może się nagadać, z każdej grupy dobiega śmiech. Oczywiście oprócz szaleństw i żartów znajdujemy czas aby już w mniejszym gronie porozmawiać na poważne tematy, wysłuchać, dodać otuchy czy okazać wsparcie.
Prywatnie sporo osób się przyjaźni, jeźdź razem na wakacje. Wykorzystujemy każdą okazję aby się spotkać. Gdy przyjeżdżamy do miasta, w którym mieszka ktoś z drużyny staramy się złapać choć na chwilę. Jesteśmy razem w dobrych i złych momentach, tańczymy na weselach i przytulamy podczas pogrzebów. W takich chwilach dystans nie ma dla nas znaczenia. Oczywiście są osoby, które lubimy mocniej i takie, z którymi nie zawsze jest nam po drodze ale to co bardzo cenię to to, że zawsze darzymy siebie szacunkiem.
Ostatnio spotkałam kilka dziewczyn ASICS na Julian Alps Trail Run w Słowenii. Na pewno z taką grupa jest łatwiej zmotywować się do wyznaczania i zaliczania nowych celów.
Bardzo cenię te wspólne wyjazdy na zawody. Szczególnie przy zagranicznych biegach dobrze być większym gronem. To zawsze nieco mniej stresu związanego z logistyką i dużo pozytywnej energii, która przydaje się w takich momentach.
Jeśli chodzi o zespół to jesteśmy bardzo zróżnicowaną grupą i każdy wnosi coś dobrego. Dużo się od siebie uczymy zarówno jeśli chodzi o trening, poruszanie się w social mediach jak i podejście do życia. Są osoby, które przekraczając pewne granice, łącząc prowadzenie własnego biznesu z życiem rodzinnym i bieganiem lub walcząc ze słabościami pokazują innym, że warto podążać za marzeniami i wyznaczać sobie własne cele. Jednak gdy motywacji lub wiary w siebie zaczyna brakować, dopada nas zwątpienie lub kontuzje to zawsze jest ktoś kto wyciągnie rękę. To bardzo ważne!
Ja zawsze myślałam, że mogę biegać najwyżej półmaratony górskie ale gdy nasłuchałam się historii o dłuższych biegach odważyłam się marzyć o OCC czy biegu w Tatrach. Z resztą Tatry na nowo pokochałam po naszym ASICSowym babskim wyjeździe.
Jakie masz biegowe cele na 2025 rok, czy spotkamy Cię w biegach trailowych?
Po 2 latach takiego spokojniejszego trenowania marzy mi się żeby trochę „przycisnąć” i więcej biegać w górach. Planowałam ZUKa i Lavaredo ale mnie nie wylosowano.. Liczę, że kumuluje szczęście na losowanie na OCC. Na pewno będę chciała wystartować w Tatrach. Póki co uzbrajam się w cierpliwość i szykuję różne scenariusze. Jedno co mogę powiedzieć na teraz to to, że mam dużo radości z biegania i energii do szykowania się do przyszłego roku, cokolwiek się nie wydarzy. Moje trenowanie intensywnością i kilometrażem znacznie odbiega od tego co robią inni. Zawsze stawiam na sprawność, ogólny rozwój i aby trening sprawiał mi przyjemność. Ćwiczę na siłowni, zimą nie umiem odmówić sobie nart a latem wróciłam do windserfingu. W przeszłości kiedy byłam „wyczynowym” sportowcem wielokrotnie nadwyrężałam swoje ciało. Dziś rzadko zbliżam się do tej granicy bo przede wszystkim chcę w zdrowiu i biegu wytrwać do późnej starości.