Mam wrażenie, że prędzej doczekałbym pojawienia się w księgarniach najnowszej książki Jareda Beasley'a pt. "The Endurance Artist", niż sam bym ukończył BM100... Ale nie zmienia to faktu, że Jared świetnie pisze i będzie to pierwsza mainstreamowa duża biografia Laza. W sprzedaży od 16 września - zdobędę i zrecenzuję dla ULTRA. Przy okazji na fali popularności BM100 autorzy innych, na ogół wydawanych własnym sumptem na Amazonie, książek o Barkley'u intensywnie się reklamują.
Tekst: Filip Jasiński
Zdjęcie otwarciowe: RUN247
Ale wróćmy do zawodów, w których nie wiadomo do końca kto biegnie (lub biegł), a jedyne co jest pewne to to, że łatwo nie jest (grząski grunt), a gorzej będzie (wiatr). Wg jednego z najlepiej poinformowanych komentatorów biegu, Eoina Keitha, to John i Sebastien mieli od początku największe teoretyczne szanse na dotarcie do mety przed upływem 60 godzin. Irlandzki ultras stwierdził też, że Laz celowo trudniej porozmieszczał swoje książki, bo ubiegłoroczne zawody był zbyt łatwe. Eoin wie co mówi, bo już dwa razy poległ w starciu z parkiem stanowym Frozen Head, a zdjęcia prezentujące jego nadludzkie zmęczenie to już barkleyowa fotoklasyka. Inne dobre źródło wiedzy to statystyczne zestawienia Johna Sugdena, którego zdaniem same szanse na rozpoczęcie Fun Run są w tym roku bardzo niskie.
Fot. Canadian Running Żeby unaocznić sobie ciężar gatunkowy BM100 warto przeglądać sieć, gdzie nie tak dawno ktoś napisał, że SZEŚĆ osób nie wróciło po pierwszym okrążeniu nawet kilka godzin po upływie 12-godzinnego cutoffu. Nie ma z nimi kontaktu wzrokowego, radiowego, komórkowego, a zespoły wspierające czekają w bazie pełne nerwów. Kogoś widziano podobno błąkającego się w okolicach autostrady - takie przypadki zdarzały się już kilka razy wcześniej w prawie 40-letniej historii biegu. Sporo osób zwróciło też uwagę, że tegoroczna aura jest wyjątkowo ciepła w Tennessee.
Oficjalny
blogger zawodów, Keith Dunn, podał, że Francuz Julien Chable zszedł z trasy w trakcie drugiego okrążenia, na którym pozostało sześć osób, w tym dwaj weterani John Kelly i Tomokazu Ihara. Pozostali, którzy nieskutecznie walczyli w drugiej rundzie, to debiutanci Chris Fisher z USA i Thomas Calmettes z Francji. Faktem jest, że tegoroczny Barkley jest wyjątkowo nieprzyjazny dla trójkolorowych, jak i dla Kanadyjczyków (Jodi Isenor poległ na trasie). Przy okazji Keith wrzuca w sieci fajne cytaty z DNF-owców, np.: "Świetnie udało mi się zgubić".
UWAGA: rundy nr dwa nie ukończył w regulaminowym czasie NIKT. Nasza zabawa, a ich rzeźnia, zakończyły się wyjątkowo szybko. Czekajmy cierpliwie na rozwój wydarzeń (Fun Run?), w tym na pełną listę nazwisk oraz niesamowite zdjęcia Howie'go Sterna, które często mówią więcej, niż słowa. Uczestnikom i organizatorom dziękujemy - chociaż za zupełnie różne rzeczy...
Photo by: Harvey Lewis