Ania Lis
Biegacz amator

Test kurtki Ronhill Tech Gore-Tex Mercurial Jacket

11.07.2023

Czytaliście, oglądaliście nasze relację z Zagamy? Widzieliście jakie panowały warunki atmosferyczne? Na północy Hiszpanii pada 180 dni w roku, a w dniu zawodów nie było inaczej. Mżyło, sączyło, lało i wiało równo. Ci bardziej spostrzegawczy widzieli, że biegałem tam z parasolem. To była jednak tylko ochrona dla mojego sprzętu audio-video, bo genaralnie nie musiałem się obawiać o przemoczenie. Na wyjazd wyposażony zostałem w kurtka przeciwdeszczową, gotową na warun dużo gorszy. Chrzest zdany celująco. Nieprzemakalna goretexowa warstwa sprawdziła się, więc jeśli planujecie kupić coś wodoodpornego, to z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że warto zainteresować się kurtką Ronhill Tech Gore-Tex Mercurial.

Te(k)st Jędrek Maćkowski
zdjęcia Ultra Zajonc

 

Dane techniczne

  • 3 warstwowa lekka membrana Gore-Tex Active
  • 100% wodoszczelności
  • Testowany rozmiar: L
  • Kolor: granatowy
  • Cena oryginalna: 1439 zł / Jako, że już lekko po deszczowym sezonie – można ją dostać w dużo lepszej cenie.  

Oczekiwania:

We wstępie udało mi się już zawrzeć główne moje oczekiwania, które zakładały, że ma być przede wszystkim sucho, bez przesiąkania tak bym ja i ewentualnie chowany pod nią sprzęt do nagrywania, przetrwał te trzy deszczowe dni. Aby tak się stało potrzebowałem pewnej kurtki, w której pokonując dystanse, wcale nie dużo mniejsze od tych co pokonywali zawodnicy, nie ugotować się w niej na twardo. Czyli mocno liczyłem na gwarantowaną przez producenta suchość i wentylację. 

Konstrukcja

Kurtka na pierwszy rzut oka jest trochę sztywna i dość szeleszcząca. Szelest jednak znika, wraz z pierwszymi kroplami deszczu, a uczucie sztywność jest tyko złudne, bo wbrew pozorom, ta kurtka jest mocno elastyczna, ale też przy okazji bardzi solidna. Nie raz zdażały mi się kurtki wodoodporne, które były dużo bardziej elastyczne, jednak ich żywotność i funkcjonalność, pod kątem nieprzepuszczania wody po jakimś czasie okazywała się dużo niższa. Tu wierzę, że będzie inaczej.

 

Jak w większości kurtek wodoodpornych i tutaj szwy i wykończenie suwaka, są specjalnie zabezpieczane, by nie przepuszczały wody. Odważyliśmy się na test na myjni samochodowej, gdzie strumień wody leje się pod dużym ciśnieniem, dużo wyższym niż nawet mocne deszcze. Kartki papieru jakie schowałem pod kurtkę, po 30 sekundowej sesji były po rozpięciu kurtki suche. W kieszonce na piersi też było sucho, choć producent pisze, że mimo jej nieprzemakalności, nie daje pełnej gwarancji, że tu woda się nie dostanie. Zatem na wszelki wielki, chowane tam klucze, kasę i tel komórkowy – warto dodatkowo zabezpieczyć w torebce foliowej.  Co do dopasowania kurtki do ciała, to świetnie spisują się regulowane gumki ściągające po bocznych stronach kurtki i rzeczy wokół nadgarstków. Kaptur z mini daszkiem, nie ma możliwości schowania go w kołnierzu. Kaptur to dla mnie akurat mega istotna część kurtki. Ile razy wkładaliście głowe w kaptur, gdzie czuliście się jak w wiedrze – nic nie widać, nic nie słychać, kaptur ciągle się przekręca, spada z głowy. Ronhill ma bardzo dobrą regulację kaptura. Słyszalności w deszczu może się nią nie da poprawić, bo nadal dudni jak w parapet, ale z tym nikt jeszcze nie wygrał. Natomiast po wyregulowaniu kaptura – siedzi na głowie jak złoto, nawet w trakcie dość aktywnego ruchu.

 

Wygoda:  

Kurtka ma luźny krój „relaxed fit”. Nie śmiejscie się, kto wie, że mam kilka kilo za dużo, wie jak to jest istotne, by nic się w kurtce nie podwijało. W trakcie Zegamy było to dla mnie mega istotne, bo jak piskoż musiałem wić się między kibicami, by znaleźć najlepsze miejscówki do kibicowania. Ciągłe skłony, kucanie, podnoszenie się. Czasem wyglądało to komicznie, ale najważniejsze, że kurtka nadążała za moim ruchem. Krój nie był jednak zaprojektowany pode mnie, a bardziej pod to, by korzystając z niej w trakcie np. biegu, trekingu, móc schować pod nią kamizelkę biegową.

 

Warunki testowania: 

Różne rodzaje deszczu. Od ściany deszczu, karcher na myjni samochodeowej, po przelotne mżawki i spryskiwacz ogrodowy wykorzystany podczas sesji zdjęciowej u pana Ultra Zajonca.

Ogólne wrażenia: 

Zabrzmi to jak ustawka, ale kurtka naprawdę spełniła moje oczekiwania. Miałem na sobie w życiu kilka rodzajów kurtek przeciwdeszczowych, które miały cieńszą warstwę lub takie co miały sztywny krój i obie wersje nie do końca spełniały swoją funkcję. W jednych jak w ceracie, w innych po dość szybkim czasie membrana zaczynała przepuszczać. Mając na sobie Ronhill Tech Gore-Tex Mercurial, gdy padało nie odczuwałem dyskomfortu w wentylacji,  a co mnie jeszcze bardziej cieszyło nie odczuwali tego inni dziennikarze, którzy po górskich akcjach musieli ze mną przebywać w tych samych pomieszczeniach. 

Ja się przy nich czułem bardzo komfortowo, bo zdejmując kurtkę w przerwach, nie wyglądałem jakbym był nadal zlany ale tym razem potem. Producent pisze, że kurtka jest wyposażona w odblaskowe wstawki. Ja ich nie wiedzę, zatem uznaję, że to jakiś błąd w opisach tego modelu w internecie.  Kurtka przez cały cztery dni w Kraju Basków, była moją pierwszą zbroją. Spisała się na medal, a zbroja, którą można po złożeniu spakować do małej kieszonki, to zbroja szyta na miarę elfów. Kto czytał Tolkiena wie o co chodzi, kto nie – niech szybko nadrobi.

Podsumowanie: 

Ronhill Tech Gore-Tex Mercurial Jacet to zdecydowanie kurtka do biegania w deszczu, trekkingu w mżawce, chodzenia na wietrze w wilgotnych warunkach. Zapewnia bardzo dobrą wentylację i wzorowy poziom wodoodporności. Kurtka jest uniwersalna i można ją wykorzystać do biegania jak i codziennego aktywnego użytkowania. W obu wersjach zdaje egzamin. 

Wady: 

  • brak chowanego kaptura

Zalety: 

  • solidna
  • nieprzemakalna 
  • uniwersalne zastosowanie 
  • wiatroodporna, ale też dobrze oddychająca 
  • kaptur trzyma się na swoim miejscu 
  • doskonale widoczna po zmroku 
  • lekka - 193g.

Kurtka dostępna w sklepie