Buty Altra słyną z dużej ilości miejsca na palce, zerowego dropa, dość wysokiej ceny i szczególnie ostatnio niezbyt dużej trwałości. Superiory 5.0 wyglądają jakby projektanci dostali zadanie: mają być trwałe, no i tańsze. Zobaczcie, czy się udało...
Te(k)st i zdjęcia: Tomasz Kopyra
DANE TECHNICZNE
NAZWA: Superior 5.0
WAGA (dla rozmiaru 44,5): 251 g
DROP: 0 mm
SZEROKOŚĆ: szeroka
DYSTANS: do 50 km
Wszelkie klejone wstawki, które mają tendencję do odklejania się, zostały wyeliminowane, po bokach cholewki znajdują się kawałki grubego materiału przyszyte podwójnym ściegiem. Ochrona palców na czubku wygląda jak odlana z gumy. Od razu zwraca też uwagę język, który jest od wewnętrznej strony buta częścią cholewki, nazywa się to rozwiązanie „burrito”, bo dwie części cholewki zachodzą na siebie niczym w tym meksykańskim sposobie zwijania tortilli. Całość wygląda bardzo solidnie.
Przed pierwszym założeniem butów najbardziej martwił mnie brak metalowego oczka z przodu na zamocowanie stuptutów, bo nauczyłem się w nich biegać w zasadzie przez cały rok. Okazało się, że niepotrzebnie. Zaczepienie haczyka o sznurówkę jest wystarczająco solidne, ewentualnie dla pewności warto przesunąć zaczep w jedną lub drugą skrajną stronę – to zminimalizuje ryzyko niekontrolowanego odpięcia.
Trwałość przede wszystkim
Przy pierwszym ok. 15-kilometrowym biegiem buty obtarły mnie na piętach. Ale kto zabiera nowe buty na taki długi trening? Cóż… miłośnik butów Altra. W moich pierwszych Lone Peak miałem wrażenie, że biegam w kapciach i nie było mowy o żadnych obtarciach. Podobnie w trzech kolejnych parach i stąd moje przekonanie, że we wszystkich altrach od razu po wyjęciu ich z pudełka można biegać na zawodach. Po powrocie zacząłem się więc zastanawiać, gdzie leży pies pogrzebany. Po dogłębnej analizie stwierdziłem, że w tej trwałości właśnie. Wyściółka buta przypomina naprawdę solidny materiał, z którego można by produkować plecaki, tymczasem wnętrze olympusów czy lone peaków kojarzy się dotykiem raczej z bielizną termoaktywną. Jest to więc kolosalna różnica, ale wszystko wskazuje na to, że wyściółka superiorów przetrwa spokojnie nawet ponad tysiąc kilometrów, a tymczasem w moich olympusach pojawiły się przetarcia już po 400 km.
Warte rozbiegania
Przy kolejnych podejściach stwierdziłem, że chyba jednak mieli rację na grupach miłośników butów tej marki, że superiory trzeba brać numer większe. Paluch dotykał przedniej górnej części buta, co było megawkurzającym doznaniem, bo w innych butach tej marki o tym samym rozmiarze nie ma o tym mowy. Pomyślałem, że widocznie rozmiarówka jest inna i to wina producenta. Aby to udowodnić, wyciągnąłem wkładkę i porównałem z wkładką z Lone Peak 4.5. Były… identyczne. Skoro tak, to gdzie jest problem? Prawdopodobnie znowu w tym solidnym zapiętku, który w oczywisty sposób przesuwał stopę o kilka milimetrów do przodu.
Wszystko wskazuje na to, że model Superior trzeba po prostu rozchodzić, a może raczej rozbiegać. Przebrnąć przez pierwsze 100 km, niczym przez trudną lekturę, której pierwsze sto stron nuży, by później wciągnąć tak, iż nie można się oderwać do rana. I rzeczywiście w okolicach setnego kilometra stał się cud. Miejsce na palce wreszcie się znalazło, obtarć już nie stwierdziłem, ale nie byłoby tego cudu, gdyby nie zmiana podejścia do sznurowania. Ponieważ problem był w przesuwaniu stopy do przodu, więc przed zasznurowaniem starałem się zwrócić uwagę, żeby pięta była dobrze dopasowana do zapiętka, a buty solidnie zasznurowane w dolnej i środkowej strefie, a nie tylko na samej górze.
Altra Superior w praktyce
A jak sam bieg? Czuć oczywiście, że nie mamy pod stopą 33 mm słoniny jak w olympusach, czy wbudowanego Stone Guard jak w modelu Lone Peak, ale jeśli patrzy się pod nogi i nie staje na pojedynczych kamykach, to jest OK. Jeśli się jednak stanie, to od razu poczujemy różnicę. Tutaj mała uwaga – w pudełku z butami otrzymujemy wkładki Stone Guard, da się ich użyć, choć dopiero po solidnym rozchodzeniu, bo zmniejszają przestrzeń w bucie. Może więc warto wziąć o pół rozmiaru większe, żeby lepsze dopasowanie było na starcie. Jeśli chodzi o trakcję, to bieżnik jest wystarczający, żeby nie pojechać na błocie, ale nie jest zbyt agresywny i bliżej mu do tego olympusowego niż Trail Claw znanego z Lone Peak. Muszę przyznać, że ze 125 km, które pokonałem w tych butach, pierwsze 80 km było raczej ciężkim doświadczeniem. Częściowo wynikającym z moich przyzwyczajeń z noszenia wyższych modeli Altra. Miłośnicy naturalnego biegania zgodnie z trendem less is more powinni być zadowoleni.
Dla kogo są Altra Superior 5.0?
Myślę, że dla tych, którzy chcieliby skorzystać z głównych atutów butów Altra, czyli szerokiego przodu z bardzo dużą ilością miejsca na palce, lepszego czucia podłoża i zerowego dropa, a jednocześnie oglądają przed wydaniem każdą złotówkę dwa razy. Przy czym nawet ważniejsza niż niższa cena (w porównaniu do olympusów jest to mniej o 20%) wydaje się ich trwałość, na której jednak wyraźną rysą jest fakt, że czubki butów właśnie w okolicach tego setnego kilometra zaczęły mi się delikatnie rozklejać. Myślę, że jest to głównie kwestia estetyczna, z którą naprawdę łatwo sobie poradzić kroplą kleju, ale wizerunkowo jest to kolejna dość bolesna porażka Altry. Co mnie jako fanboya tej marki niezmiernie boli.
ZALETY:
-
niska waga
-
solidne materiały, zwłaszcza wyściółka buta
-
uniwersalny bieżnik
-
niższa cena
WADY:
-
trzeba je rozchodzić
-
rozklejające się czubki butów
-
mniej komfortowe niż wyższe modele Altry
But dostępny w Tricentre.pl
Cena 599 zł