Redakcja KR

Szwajcaria – Przyjedź i sprawdź!

Szwajcaria, 05.04.2020

Czy Szwajcarzy rzeczywiście produkują najlepsze sery? Czy ich zegarki są faktycznie najbardziej punktualnymi na świecie? Czy tamtejsze krowy dają mleko, z którego produkuje się najdelikatniejsze czekoladki, które podobno nie tuczą. Wszystko to jest prawdą, o czym przekonaliśmy się na własnej skórze, bo jeśli Szwajcarzy czymś się chwalą, to faktycznie tak jest.

Zdjęcia: Adam Brzoza

We wrześniu 2019 r. grupa polskich biegaczy na zaproszenie Narodowej Organizacji Turystycznej Switzerland Tourism poleciała sprawdzić, co to małe alpejskie państwo ma do zaoferowania biegaczom.

A ma wiele, bo chlubi się najgęstszą siecią szlaków wędrownych na świecie. Mowa aż o 65 000 km oznakowanych tras! To sprawia, że jeśli chodzi o górskie destynacje – jest to niewątpliwy top. Dla porównania w Polsce pieszych szlaków mamy ok. 50 000 km, warto zaś pamiętać, że Szwajcaria jest prawie 10 razy mniejsza od Polski. Do tego wyobraźmy sobie, że 48 z 82 alpejskich czterotysieczników leży tu właśnie. Tutaj też znajduje się najwyżej położone miasto w Europie –  Davos (1560 m.n.p.m). I nic dziwnego, w końcu ponad 60% terytorium tego państwa to tereny górzyste. Już na pierwszy rzut oka widać, że jest to niewątpliwy raj dla biegaczy. Wystarczy sobie przypomnieć kilka folderowych zdjęć ze szwajcarskimi widoczkami i przeczytać wpisy po wrześniowym wypadzie wspomnianej ekipy, by być gotowym i pakować plecaki…

Piotr Bętkowski – Jestem absolutnie zakochany w Szwajcarii jako terenie do biegania. Zapierające dech w piersiach widoki, świetnie przygotowane trasy i super infrastruktura dojazdowa z zapleczem do spania. Moim ulubionym miejsce jest teren w okolicach Grindelwald, bazie rozgrywanego tu w lipcu biegu Eiger Ultra Trail. Najbardziej urzeka mnie w Szwajcarii głębia kolorów. Zieleń dolin jest tak intensywna, że można stracić skupienie podczas zbiegania. Schroniska położone są w równomiernych odległościach na wysokościach powyżej 2000 m n.p.m. Łatwo zrobić tutaj trening –  hut to hut, czyli od schroniska do schroniska. Zyskuje się spore przewyższenia i oswojenie z dużymi wysokościami. Sami robimy tu obóz przygotowujący do tych zawodów jako Trail Running Factory na czele z Gediminasem Grinusem.

 

Marcin Świerc Okolice, które zwiedziliśmy to świetne miejsce dla górali, ale również biegaczy stadionowych, maratończyków. W tym miejscu przed mistrzostwami świata trenował Marcin Lewandowski i między innymi właśnie tu wypracował swój brązowy medal. Ruszając się jednak poza stadion, który jest dostępny dla każdego, czy w malowniczą pętlę wokół jeziora, natrafimy na teren górski o znacznej trudności. Zabawę będą mieli tu zarówno amatorzy, jak i zawodowcy. To wszystko na wysokości od ok.1800 m n.p.m. aż do 2800. Wszędzie można bardzo łatwo się dostać. W trakcie naszego wyjazdu dopisało nie tylko towarzystwo, ale i pogoda. Miło wspominam te kilka dni.

Agata Matejczuk – Szwajcaria ujęła mnie już rok temu, kiedy mogłam spędzić tu 5 dni na rowerze. Tym razem pod koniec września spędziłam 5 dni na biegowo z grupą fantastycznych ludzi-biegaczy! Urokliwe trasy Engadyny, czyli długiej doliny górskiej w Gryzonii na południu, bardzo mnie ujęły. Cudowne wioseczki, góry, jeziora – cała tamtejsza fauna i flora jest zachwycająca. Moim marzeniem jest, aby wrócić tutaj z całą rodziną – mamy trójkę dzieci i to dość aktywnych, które tak jak ja chłoną piękno takich miejsc. Tutaj można spędzić rodzinnie czas na wycieczkach pieszych, rowerach, a także kolejkami wjechać na wyższe punkty, z których można podziwiać niesamowite miejsca, i zjechać. Co więcej, kolej w Szwajcarii jeździ tak często i tak punktualnie, a do tego jest tak fantastycznie „dograna", że można szybko przemieszczać się w miejsca, które chce się zobaczyć. Naprawdę, Szwajcaria to fantastyczne miejsce na rodzinny wyjazd.

Po takich rekomendacjach – nic tylko jechać. Jednak słysząc Szwajcaria, wielu z nas ma jakiś hamulec w głowie. I nie ma co ukrywać, że są nim finanse, bo w kraju bankierów przecież musi być drogo – tak myślimy!

Tymczasem okazuje się, że jest dokładnie tak jak wszędzie. Jeśli chcesz przeznaczyć na wyjazd dużo pieniędzy, stołować się w najdroższych restauracjach, spać w najdroższych hotelach, wtedy możesz się faktycznie zdziwić, podliczając stan swojego konta po powrocie. Szwajcaria jest bowiem jednym z najdroższych państw na naszym kontynencie. Wykazując się odrobiną zaradności, okaże się, że wcale nie jest tam aż tak drogo. Schematyczne myślenie w tym wypadku jest złe. Oczywiście standard życia jest na jednym z wyższych poziomów w Europie, więc i średnie ceny będą wyższe. Ale jest kilka sposobów na to, jak odkrywać ten piękny kraj nie rujnując swojego budżetu.

Dlatego przygotowaliśmy dla was mini przewodnik, który odpowiada na najczęściej zadawane pytania przed podróżą do Szwajcarii. Warto się z nim zapoznać, jeśli planujecie się tam wybrać. Jesteśmy pewni, że niezdecydowani po przeczytaniu tego tekstu zastanowią się nad wyjazdem do Szwajcarii.

Jak dojechać?

Możliwy jest dojazd autem, odleglość z Warszawy do Zurychu wynosi ponad 1300 km (ok. 14-15 godz. za kółkiem). Koszt paliwa, roczna winieta, bo innej nie przewidziano (40 franków, czyli ok. 150 zł), plus paliwo w cenie 6 zł za litr, sprawiają, że taki wyjazd kalkuluje się wtedy, gdy w podróż wybiorą się 4 osoby. Należy przewidzieć też rotacyjne zmiany za kierownicą, by nie przekroczyć prędkości nawet o kilka kilometrów, gdyż możemy zrujnować zaplanowany budżet wyjazdu.

Najbardziej atrakcyjne, tak pod kątem czasowym jak i ekonomicznym wydają się jednak połączenia lotnicze. Do Szwajcarii lata z Krakowa, Gdańska, Wrocławia i Warszawy aż 4 przewoźników: SWISS, LOT, Wizzair i Easyjet. Ceny biletów promocyjnych wynoszą od 100 zł w obie strony. Średnio trzeba zapłacić 400 zł i co wielu zaskoczy - SWISS wcale nie jest tu najdroższy. By zdobyć bilet w tej cenie, wcale nie trzeba kupować go z jamiś dużym wyprzedzeniem.

Czy połączenia telefoniczne i internet są drogie?

Wiele osób narzeka, że za internet w Szwajcarii płaci się sztabami złota, a połączenia telefoniczne wcale nie są dużo tańsze, co po części jest prawdą. Pamiętajmy, że Szwajcaria nie jest w Unii Europejskiej i chcąc mieć tani internet, musimy kupić tamtejszą kartę do telefonu oferowaną przez sieci: Salt, Swisscom czy Lycamobile. Jej koszt to 20 franków, czyli ok. 80 zł, dzięki czemu uzyskujemy nieograniczony dostęp do sieci na 10 dni. Warto o tym pamiętać tuż po przylocie, by chwila zapomnienia nie wydrenowała waszych portfeli.

Gdzie szukać atrakcji?

Mając już internet, warto uruchomić aplikację Switzerland Mobility. Dzięki niej będziecie mieli wszystko pod ręką. Dosłownie wszystko – od rozkładu jazdy pociągów, autobusów, promów, informacji o miejscach noclegowych, mapie szlaków pieszych, rowerowych, kajakowych i innych okolicznych rozrywkach – w zależności, gdzie się znajdujecie. Łatwo jest zaplanować wycieczkę lub skorzystać z wielu proponowanych i dobrze opisanych tras. Doznajemy szoku po stwierdzeniu, że da się stworzyć taki system dla całego kraju! Podczas, gdy u nas pojedyncze regiony bywają czarnymi plamami na turystycznych mapach. Dzięki tej aplikacji znajdziecie wiele informacji, a jeśli nie macie konkretnego pomysłu, wtedy możecie mieć problem z szybką decyzją, co wybrać. Jest tam po prostu tyle ciekawych opcji do wyboru.

Jak przemieszczać się na miejscu?

W miastach warto sprawdzić wypożyczalnie rowerów. W Zurychu działają bezpłatne wypożyczalnie rowerowe.

By z nich korzystać wystarczy wpłacić 20 franków zwrotnego depozytu. Wyruszając poza miasto, warto przypatrzeć się kolei. Agata Matejczuk w trakcie wyjazdu najbardziej była zaskoczona komunikacją kolejową. Jej punktualność oraz możliwość dojazdu niemal wszędzie robi duże wrażenie. Dodatkowo najpiękniejsze zakątki Szwajcarii można podziwiać z pociągów panoramicznych Bernina i Glacier Express. Taka podróż to droższa zabawa, ale warta swojej ceny. Suniesz pociągiem po pięknych dolinach, rozkoszując się widokami, zalegając w wygodnym fotelu.

Chcąc znaleźć specjalne oferty promocyjne na konkretne połączenia, polecamy stronę sbb.ch. Tu też znajdziecie zniżki na przekąski, czy napoje serwowane w wagonach restauracyjnych. Opcji wyboru biletów jest dużo od jednopołączeniowych, jednodniowych do tygodniowych. Dla przykładu bilet jednodniowy w normalnej cenie dla osoby dorosłej wynosi 75 franków, czyli ok. 300 zł. A kupując z wyprzedzeniem, można nabyć go za pół ceny, czyli za tyle, ile kosztuje bilet szybką koleją relacji Gdańsk-Kraków! Dobrym rozwiązaniem dla tych, co chcą zostać trochę dłużej, jest Swiss Travel Pass obejmujący przejazdy autobusami, pociągami i nawet statkami: 2 klasa, 4 dni/272 franki. Można też te 4 dni rozbić na cały miesiąc korzystając z Swiss Flexi Pass (podróż w 4 dowolne dni w ciągu miesiąca za 315 franków). Natomiast nie planując dalszych podróży, a decydując się na eksploracje jednego regionu, wystarczy zaopatrzyć się w Swiss Card, która obejmuje dojazdy z i na lotnisko oraz zniżkę 50 proc. na pozostałe przejazdy – 199 franków. Karta ta daje dodatkowo 50 proc. zniżki na większość kolejek górskich.

Co i gdzie jeść?

Jeśli masz ochotę przekonać się jak działa III zasada dynamiki Newtona, w skrócie „akcja-reakcja”, czyli jak napełnić brzuch i opróżnić portfel, to polecamy stołowanie się w szwajcarskich restauracjach i niekoniecznie muszą to być te z gwiazdkami Michelina, choć jest ich aż 120! Dla porównania w Polsce mamy tylko dwie.

Na ogół jedzenie w Szwajcarii jest stosunkowo drogie, ale jeśli z fizyki nie chceciecie się dokształcać, to polecamy specjalne oferty i promocje w lokalnych supermarketach: Coop i Migros oraz sieć tanich restauracji Migro TakeAway. Warto wypatrywać Tagesmenu lub Tagesteller, czyli dań dnia, które da się nabyć w cenie do 20 franków (ok. 80 zł). Ciekawym i najkorzystniejszym rozwiązaniem jest oferta schronisk młodzieżowych, gdzie trzydaniowa obiadokolacja oscyluje w granicach 17-20 franków (ok. 65-80 zł).

Nie wygłupiajcie się z wydawaniem pieniędzy na wodę do picia. Ta jest ogólnodostępna z kranów, górskich ujęć i miejskich źródełek. O „leitungswasser”,„tap water”, czyli kranówkę, można zapytać się bez skrępowania wszędzie i wszędzie ją dostaniecie za darmo, nawet w restauracjach.

Gdzie spać?

W sezonie, jak nad polskim morzem, trudno znaleźć będzie coś budżetowego. Jednak wybierając okresy poza sezonem – dużo wyższy standard – dostaniecie też w dużo niższej cenie niż u w kraju!

Przeglądając, np. oferty Booking.com Interhome czy Airbnb, nie trudno znaleźć apartament dla 4 osób za cenę1200 zł w Czterech Dolinach, czyli popularnym, górskim regionie turystycznym.

Miejsce w schronisku sprzedawane jest zawsze ze śniadaniem (będzie to wydatek 30-50 franków, czyli 120-200 zł). Listę wszystkich miejsc noclegowych znajdziecie na stronie www.youthhostel.ch  Wybierając pobyt 1-dniowy na campingu za 2 osoby z dostępem do prądu zaplacimy ok. 23-30 franków (90-120 zł). Pamiętajcie, że tamtejsze standardy wyposażenia oraz czystość wspólnych kuchni i łazienek są dalece wyższe niż w Polsce. Listę campingów znajdziecie tutaj.

Pamiętajcie również o tym, że w Szwajcarii dzikie biwakowanie jest zabronione, a za łamanie tego prawa naliczane są wysokie mandaty.

Podstawową wiedzę już macie. Jeśli po tym tekście zaświeci się światełko w głowie, że fajnie byłoby tam pojechać, wówczas zerknijcie na wspominaną stronę Switzerland Mobility. Nawet jeśli tylko na tym zakończy się ta wirtualna wycieczka, to i tak ciekawie i miło spędziliście wasz czas. Choć jak dacie wciągnąć się w tę zabawę, to dalej pójdzie już z górki.