"Czysty żwir” - geneza zakupu
Nie jest tajemnicą, że Brooks to moja ulubiona marka obuwia biegowego. Jestem, jak sam się czasami nazywam, największym fanem marki. Dlatego najczęściej wybieram buty tego producenta, zarówno na asfalt jak i w teren. W Beskidach, gdzie mieszkam i trenuje, mam to, co w górach najlepsze. Nie kończące się zbiegi, ostre podejścia, wąskie single tracki, tony luźnych kamieni i setki korzeni, uczące szybszego przebierania nogami. Są też nartostrady -technicznie łatwe i przyjemne, miejscami twarde i suche oraz te, na których błoto jest zawsze.
Jesienią dodatkową atrakcje stanowią liście, a w okresie coraz krótszych zim, różne rodzaje śniegu oraz lód pojawiający się tam, gdzie nikt się go nie spodziewa. Biegam w obuwiu o różnym stopniu amortyzacji, różnym dropie, różnej wadze. Robię to, by zapewnić swoim nogą różnorodność bodźców. Jak większość biegaczy, w ręce których wpadła książka „Urodzeni Biegacze”, eksperymentowałem z minimalizmem. Jednak zawsze brakowało mi troszkę wygody i poczucia bezpieczeństwa. Dopiero trafiając na PureGrit5, a następnie na ich szóstą odsłonę, odkryłem „komfortowy minimalizm”. Buty dynamiczne, lekkie, z niewielkim dropem (4mm), przewiewne, rewelacyjnie trzymające na letnich beskidzkich ścieżkach, a przy tym wszystkim po prostu wygodne.
"8" Wraz z kupnem wersji 8 poznałem, co to prawdziwa kwintesencja lekkości, idealne wypośrodkowanie pomiędzy czuciem podłoża, a komfortem pokonywania kolejnych kilometrów. Buty trafiły na moje stopy w grudniu.
Test
Pierwsze treningi „pury” zaliczyły jeszcze w błocie i resztkach jesiennych liści. Kolejne już we wszystkich rodzajach śniegu, jakimi zimą można się raczyć w Beskidach. Był świeży, mokry śnieg, rozjeżdżony, topniejący, zamarznięty, ubity, wyślizgany, mieszany z błotem i liśćmi. Ten test zdały bardzo dobrze. Zdecydowanie lepiej spisały się niż poprzednie wersje. Kluczowa okazała się zmiana przez producenta podeszwy. Kołki większe, bardziej zróżnicowane kształtem i rozmiarem, rozmieszczone w większych odstępach, radzą sobie wybornie. But zimą daje poczucie pewności i bezpieczeństwa. Jako że zimę mamy jaką mamy, udało się też znaleźć trochę suchych ścieżek, bogatych w kamienie oraz korzenie. Tutaj but pokazuje pełnie swoich możliwości. Jest jak wyścigówka - szybka, zwrotna, przyczepna i w mojej wersji kolorystycznej czerwona, a co za tym idzie szybsza, bo przecież czerwony zawsze jest szybszy.
Cholewka jest lekka, przewiewna. Wykonana z materiału nie lubiącego się z woda, nie przemaka przy jej mniejszej ilości, natomiast kiedy już woda dostanie się nam do wnętrza buta, szybko zostaje odprowadzona i schnie w ekspresowym tempie. Idealnie dopasowana, daje poczucie przestrzeni w swojej przedniej części. Miejsca na palce jest w sam raz, nie za dużo, nie za mało. Pięta jest dobrze opięta i dostaje idealną ilość wsparcia. Stopa współpracuje z butem, jak gdyby był on jej integralna częścią. Język jest odchudzony, dzięki temu tak dobrze przylega do stopy. Niestety dzieje się to kosztem kieszonki na sznurowadła, która pozwalała mi na nie wiązanie butów w niepowtarzalne kombinacje supłów i kokardek. Elastyczna cholewka rewelacyjnie odprowadza nadmiar wody na zewnątrz i równie dobrze schnie.
Funkcje zabezpieczania nas przed kopanymi kamieniami i korzeniami sprawuje delikatnie wychodząca poza obrys buta podeszwa, działająca jak gumowy zderzak absorbujący impet uderzeń.
Wygląd
Siódmą odsłonę pominąłem, nie urzekła mnie wizualnie. Natomiast jak tylko zobaczyłem „ósemki” chciałem je mieć. Po prostu są ładne. Każdy element ich wyglądu jest przemyślany. Gdybym miał wybrać najładniejsze buty w jakich biegałem, ten model Brooksów wygrywa.
Podsumowanie
PureGrit8 jest, w moim mniemaniu, idealnym wyborem dla osób chcących poprawić swoją technikę biegu, but wspiera bieganie naturalne, wymusza wręcz większa kadencję. Sprawdzi się też świetnie jako ogniwo łączące buty nafaszerowane kosmicznymi wręcz rozwiązaniami a tymi minimalistycznymi, w których podobno można wyczuć, jak szybko wyrasta trawa, po której właśnie przebiegamy. Dla mnie będą one odskocznia od bardziej amortyzowanych Calder oraz górską startówką, wykorzystywaną tam, gdzie szybkość i lekkość będzie priorytetem.
Celowo w mojej recenzji nie rozpisałem się o technologiach zastosowanych w butach. Po pierwsze, tekst i tak jest nudny, a po drugie to tylko parametry. nie zawsze to one świadczą o naszych odczuciach, względem danego produktu. Buty musisz założyć i poczuć „to coś”. Tak kilka lat temu było ze mną oraz marką Brooks, i to coś trwa do dziś.