O pierwszym kroku i ruszeniu się z kanapy już było. Ale jak postawić ten drugi krok, przejść z jednorazowego wyczynu do codzienności. Nie rutyny, co to to nie. Ta cała zabawa, bo tak do tego podchodzę ma przynosić radość i odprężenie, a że przy okazji poprawia kondycję to już same plusy dodatnie.
Ból mija…
Gdy już minie pierwszy ból. Gdy miną zakwasy w nogach, rękach, plecach (bo przecież, teraz to już wiem, nie biegają tylko same nogi), które przez dwa dni nie pozwalały normalnie funkcjonować. Wstajesz jak co dzień rano i ta myśl, której wcześniej nie znałeś: „a może by tak znów pobiegać?” „przecież to wcale nie takie trudne?” „no weź się rusz stary pryku!” .
5:00 rano
Tak, tak, ale rano… tyle zajęć, trzeba się szybko zbierać. Lena do przedszkola, Jula do szkoły a wcześniej wyprasować koszulę, wypastować buty, sprawdzić pogodę, wypić kawę… Kiedy to wszystko ogarnąć? Przecież i tak wstaję już o 6:30! No to trzeba wstać o 45 min wcześniej, koszulę uprasować wieczorem i…
No właśnie, plan już jest, ale kto o zdrowych zmysłach będzie wstawał o 5:00 nad ranem aby pobiegać? Znacie takich wariatów?
Puk, puk, sąsiedzie, idziemy pobiegać?
Co jak co, ale u mnie słowo droższe pieniędzy. Więc jak się już z kimś na coś umówię, to nie ma przeproś. Więc szatański plan jest taki. Umawiamy się razem z Piotrem, sąsiadem z drugiej strony ulicy, że startujemy 5:50. Pobiegamy 5 km, po drodze bułki w sklepie i o 6:45 jesteśmy w domu. Kąpiel, kawa i można zaczynać dzień.
Ale jak wstać? Budzik w telefonie już dzwoni, ale może jeszcze mała „drzemka” ? Kto to wymyślił w tych telefonach tą funkcję? Przecież za oknem jeszcze noc, na pewno jest zimno i szaro..
Ej tak się nie robi, umówiłeś się przecież, nie można wystawić przyjaciela. Strój biegowy od dawna już czeka, przygotowany zawczasu, jeszcze łyk wody, czołówka na głowę i w las!
Motywator
I tak, dzień za dniem, człowiek się przyzwyczaił, pies już wie, że o 5:00 trzeba przyjść do sypialni sprawdzić czy już wstałem, jak nie to pomoże pacnięciem łapą lub wgramoli się na łóżko i wydając przedziwne dźwięki zakomunikuje, że to już czas.
Czy to lato, gdy już świta, czy zima ze swoim środkiem nocy, poranne 5 lub 10 km tak pięknie nastraja na cały dzień, że choć 5:00 rano może odstraszyć, to już teraz nie widzę jak można piękniej rozpocząć dzień. Więc jak się jeszcze wahasz, to albo umów się z sąsiadem (lub sąsiadką) lub przygarnij zwariowanego czworonoga pod swój dach, ktoś z nich pomoże wstać i naładować się energią (podobno to endorfiny są) na cały dzień.