Mikołaj Kowalski-Barysznikow
Biegacz amator

Przed La Ultra - rozmowa z Darkiem Strychalskim

Łapy, 02.08.2015

Z Darkiem Strychalskim spotkałem się w Łapach, jego rodzinnym mieście na Podlasiu. Poniższą rozmowę odbyliśmy w biegu podczas 37-kilometrowego treningu po podlaskich drogach i bezdrożach. Przez większą część trasy Darek biegł ciągnąc za sobą na linie kilkunastokilogramową oponę. W pewnym momencie dał mi spróbować. I wiecie co? To że był z nią w stanie biec, jestem jeszcze w stanie zrozumieć. Ale że potrafił biec z takim obciążeniem i jeszcze ze mną rozmawiać - to po prostu nie mieści mi się w głowie! Zapraszam na rozmowę z Darkiem Strychalskim - o rocznicy ukończenia Badwater, o jego Fundacji i o najnowszym, szalonym wyzwaniu - biegu La Ultra w Himalajach.   

Właśnie minął rok od twojego wielkiego sukcesu na ultramaratonie Badwater. Ukończyłeś ten kultowy 217-kilometrowy bieg jako czwarty Polak w historii. Dużo się zmieniło w twoim życiu od tamtej pory?

Nie czuję jakiejś wielkiej różnicy. Może mam trochę więcej znajomych, trochę więcej ludzi do mnie pisze i zaczepia na zawodach. Ale ja staram się zachowywać tak jak dawniej, dużo trenować i szukać kolejnych wyzwań.

Na przykład takich jak rozkręcanie własnej fundacji?

Fundacja „Zwycięzca” została zarejestrowana w czerwcu 2014 roku, jeszcze przed wyjazdem na Badwater. Po powrocie długo się zastanawiałem co ze sobą zrobić. Ostatecznie  postanowiłem odejść z pracy w slepie sportowym i poświęcić się całkowicie działaniom fundacyjnym. Obecnie mamy jedną podopieczną – Asię Serdyńską zmagającą się z zanikiem mięśni – dla której w styczniu tego roku zorganizowaliśmy z przyjaciółmi „Bieg dla Asi”. Przebiegłem wtedy w 9 dni 530 kilometrów z Łap do Poznania zbierając dla niej fundusze na przeszczep komórek macierzystych. W niewiele ponad tydzień udało się uzbierać ponad 20 tysięcy złotych, dzięki czemu Fundacja pokryła cały koszt zabiegu. W tym miejscu pragnę bardzo podziękować wszystkim, którzy wsparli ten projekt, wszystkim przyłączającym się do mnie na trasie, ludziom, którzy wzięli nas pod dach, jak i tych trzymających za mnie kciuki w swoich domach. Dziękuję również tobie Miki za towarzyszenie mi na całej trasie i wysłuchiwanie moich grymasów, a także Ani Kamińskiej, która pomogła w logistyce całego projektu.

Dzięki ekspresowej zbiórce pieniędzy, udało się przyspieszyć datę zabiegu Asi z marca na luty. Obecnie trwa rehabilitacja i już widać jej pierwsze efekty – w czerwcu wystawiliśmy fundacyjną sztafetę na poznańskim XLPL Ekidenie, a Asia pokonała ostatnie kilkaset metrów biegiem razem z całą drużyną. To był w ogóle niesamowity bieg dla Fundacji, bo jego organizator Rafał Szymkowiak postanowił przekazać na naszą rzecz 42 złote i 195 groszy z każdego pakietu startowego. Naprawdę nie wiem, jak mogę wyrazić wdzięczność za ten gest...

Jak widzisz dalszy rozwój Fundacji?

Obecnie poszukuję kolejnej osoby, której mógłbym pomóc poprzez swoje bieganie. Chciałbym, żeby Fundacja już wkrótce mogła się pochwalić drugim podopiecznym. Jednak w tej chwili nie jestem w stanie zaangażować się w poszukiwania tak jak bym chciał, bo przygotowuję się do biegu w Himalajach i treningi zajmują właściwie sto procent mojego czasu.

Ten „bieg w Himalajach” to słynny La Ultra...

Zgadza się. La Ultra – the High jest zaliczany do najtrudniejszych biegów na świecie. Można w nim wystartować na jednym z trzech dystansów: 111, 222 lub 333 km. Ja wybrałem ten średni, na którym dwa razy będę musiał wspiąć się na wysokość powyżej 5 tysięcy metrów, a do tego przyjdzie mi zmierzyć się z wahaniami temperatur sięgającymi od - 10 do + 40 stopni Celsjusza.

Skąd pomysł, żeby pchać się w Himalaje i jeszcze w nich biegać ponad 200 kilometrów?!

La Ultra to bieg, na który nie można się zapisać. Organizatorzy sami wybierają zawodników, których chcieliby zobaczyć u siebie na trasie. Na początku grudnia zeszłego roku dostałem e-mail z pytaniem, czy nie chciałbym tam wystartować. Organizatorzy wpomnieli też Zbyszka Malinowskiego i Darka Łabudzkiego – „twardych chłopaków z Polski” - którzy pokonali La Ultra w 2013 roku. Namyślałem się miesiąc, ale w końcu odpisałem, podziękowałem za takie wyróżnienie i... zgodziłem się!

Myślisz, że do takiego biegu można się przygotować trenując na Podlasiu?

Nie bez przyczyny znajomi mówią na mnie „góral z Podlasia” (śmiech)! A tak na poważnie, to robię wszystko, żeby przygotować się jak najlepiej. Od kilku tygodni staram się biegać codziennie w granicach 30-40 km każdego dnia. Czasem udaje mi się nawet podwoić ten dystans. Do tego dużo trenuję z obciążeniem – z wyładowanym wodą i ciężarkami wózkiem lub z przytroczoną do pasa oponą. Niedaleko mojego domu jest też niewielkie wzniesienie, na którym ćwiczę podbiegi. Jednak z relacji uczestników wynika, że na La Ultra to nie podbiegi i zbiegi są najtrudniejsze, lecz niska zawartość tlenu dochodząca do 40 procent, ogromne wahania temperatur od - 10 do + 40 stopni Celsjusza, a także porywisty wiatr. Zbyszek Malinowski opowiadał mi, że pod górkę biegło mu się dobrze w porównaniu z drogą w dół.

No właśnie. Nie obawiasz się, że i twój organizm może zastrajkować? Na La Ultra startuje się z wysokości 3281 m.n.p.m. i poniżej tego właściwie już się później nie schodzi...    

Jasne, że się obawiam, ale jak nie spróbuję, to się nie dowiem. Poza tym regulamin biegu nakazuje każdemu uczestnikowi przynajmniej 10-dniowy okres adaptacyjny na miejscu. Ja przylatuję  już 5 sierpnia, czyli 11 dni przed startem biegu. Mam nadzieję, że ten czas wystarczy mi do aklimatyzacji i  dostosowania się do tamtejszych warunków.

Jedziesz w Himalaje sam, czy będziesz miał ze sobą ekipę wspierającą jak na Badwater?

Ekipa wspierająca jest obowiązkowa, minimum dwie osoby, w tym jedna stamtąd, dobrze władająca językiem angielskim. Plus auto. Na miejscu będzie ze mną Kamil Jagodziński, któremu zaproponowałem wyjazd w trakcie pobytu w Finlandii podczas zimowych zawodów Rovaniemi 150.  Jestem mu bardzo wdzięczny za to, że zgodził się ze mną pojechać poświęcając trzy tygodnie swoich wakacji...

Musisz mieć ze sobą jakieś wyposażenie obowiązkowe?

Lista wymaganego ekwipunku jest bardzo długa, od okularów przeciwsłonecznych, po kurtki na niską temperaturę, wodoodporne i wiatroszczelne ubrania, jak i pożywienie, witaminy i wiele innych. Na szczęście mogę  liczyć na wsparcie mojego zespołu Team Inov-8 i Krzyśka Dołęgowskiego, który wyposażył mnie i Kamila w kompletny zestaw sprzętu na trasę. Bez tej pomocy mógłbym nie udźwignąć budżetu wyprawy.

To znaczy, że wszystko opłacasz sam?

Tak. Cały wyjazd na La Ultra pokrywam z własnej kieszeni. Poświęciłem na niego całe swoje oszczędności i jeszcze zapożyczyłem się u rodziców.  

Masz pomysł na kolejne wyzwanie, jak już dotrzesz do mety?

W ogóle się nad tym nie zastanawiam. Na tę chwilę myślę tylko i wyłącznie o Himalajach, o dotarciu do mety, nieważne na której pozycji. Czy się uda, zobaczymy... Staram się być nastawiony pozytywnie, choć denerwuję się jeszcze bardziej niż zwykle przed zawodami. Trzymajcie kciuki!

Czy można jeszcze jakoś wesprzeć twój start w La Ultra?

Tak. Gdyby ktokolwiek miał ochotę pomóc, bardzo proszę o wpłaty na fundacyjne konto z dopiskiem „Himalaje”. Wielkie dzięki!!!

***

Wyjazd Darka w Himalaje można wesprzeć wpłacając dowolną kwotę na konto Fundacji "Zwycięzca": 26 1020 1156 0000 7502 0132 7527. W tytule przelewu należy wpisać "Himalaje". Można też dokonać darowizny on-line bezpośrednio na stronie Fundacji [link].
Więcej informacji o biegu La Ultra znajdziecie tutaj.
Korzystając z okazji gorąco zachęcamy do głosowania na przyjazny Darkowi poznański XLPL Ekiden w głosowaniu na "Biegowe wydarzenie roku w Polsce". Swój głos można oddać tutaj.