Ultra wciąga jeszcze bardziej niż się wydaje i każe czekać jeszcze bardziej.
Biegam już parę lat i wciąż zadaje sobie to pytanie dlaczego tak późno zacząłem. No trochę w podstawówce biegałem z kolegami różnymi przez lata albo sam. Na Wilczaka i powrót. Potem było liceum i inne "aktywności", studia, praca, dom, dziecko i brzuch coraz większy. Żona mówi: a może tak będziemy biegać? I się zaczęło. Pierwsza piątka, dycha, połówka, maraton. W zeszłym roku pierwsze ultra i drugie. I w tym roku, zapisany już w zeszłym roku, bo ultra w Polsce strasznie popularne i miejsca się kończą szybko na długo przed biegami. Miało być przetarcie 50 na ultrabydzia, a potem 80 run2hel. Zostało mi jeżdżenie rowerem do pracy, na zmianę z bieganiem do pracy i sobotnie wybiegania. Na spokojnie bo wystartuje później. Ultra to czekanie na start od momentu zapisu i zapłaty za bieg. W tym roku ten czas się wydłuża. Damy radę. Pobiegamy jeszcze.......