Kingrunner: Piotr, Piotr – może od razu dodajmy w tym miejscu Wasze ksywki, bo po imionach będzie Was trudno odróżnić – Szmajchel i Modzel. Skąd się znacie? Bo chyba trochę, poza imieniem, Was różni…
Piotr „Modzel” Modzelewski: Z ksywkami będzie wygodniej. Znamy się od kilku lat. W 2010 r. Szmajchel organizował Grand Prix w przełajach (dziś to City Trail) na Rusałce w Poznaniu, a ja szukałem wtedy jakichś zawodów zimą, bo w tamtych latach nie było gdzie startować. Pamiętam, jak w jednym z biegów skręciłem staw skokowy i Szmajchel niósł mnie do karetki, która przez urwany zderzak nie mogła dojechać na miejsce. Wspominamy to z uśmiechem do dziś.
Piotr „Szmajchel” Książkiewicz: Kilka miesięcy później Modzel zadzwonił do Benka (Piotra Bętkowskiego) i mnie w sprawie Biegu Lwa, choć ta nazwa jeszcze wtedy nie istniała. Znał nas, biegał u nas i chciał z nami zrobić bieg z okazji otwarcia obwodnicy Poznania, która częściowo przebiega przez gminę Tarnowo Podgórne. Okazało się, że jednak ze względów formalnych nie było to takie łatwe, finalnie zrobiliśmy bieg w Tarnowie.
Modzel: To był początek. Wzajemne zaufanie, podobne podejście do zadań i skrupulatność w przygotowaniach jest tym, co nas łączy, a jak dodamy, że każdy z nas czuje się dobrze w swojej „działce” , to wynika, że doskonale się uzupełniamy.
Szmajchel: Różni nas wiek, jest między nami kilkanaście lat różnicy, ale obaj skończyliśmy AWF. Prowadzimy zupełnie inny tryb życia – ja nie pracuję na etacie, Modzel ma dom i typowy korporacyjny dzień pracy. Ja od dobrych kilku lat zajmuję się wyłącznie organizacją biegów, a dla Modzela jest to odskocznia od codzienności. Biegowo także się od siebie różnimy. Modzel jest amatorem cieszącym się bieganiem, dla mnie motywacją są wyniki, w sumie na tę chwilę nie potrafię sobie wyobrazić, że będę biegał dla samego biegania. Jeśli przestanę rywalizować i poprawiać wyniki, to pewnie przestanę też biegać. (śmiech)
Chcemy porozmawiać o Waszym kolejnym wspólnym projekcie. Zdradźcie nam trochę szczegółów.
Szmajchel: Bieganie trailowe jest dla mnie dziedziną, w której się odnajduję. Wspomniany wcześniej Bieg Lwa jest jedyną imprezą, w której organizacji biorę udział, a która nie jest biegiem trailowym. Ponad 70 innych imprez w roku to właśnie bieganie przełajowe. Zazwyczaj w Mierzęcinie spotykaliśmy się na podsumowaniach po Biegu Lwa właśnie, miałem okazję więc spędzić nieco czasu w tamtych rejonach. A jeśli gdzieś mi się dobrze biega, to chciałbym się tym podzielić z innymi biegaczami, np. przygotowując event, jeśli jeszcze go nie ma. Z drugiej strony, uważam, że biegi w terenie niemające kilku tysięcy metrów przewyższeń są niedoceniane, a osoby dopiero zaczynające biegać trailowo łatwiej odnajdą się na takich trasach, a nie od razu w górach, wymagających znacznie większego wysiłku i stopnia wytrenowania.
Modzel: Mierzęcin jest wyjątkowym miejscem na mapie Polski. Pałac, pieczołowicie odrestaurowany majątek, parki i piękne tereny z lasami, rzekami. Do tego pozostałości po przedwojennych obiektach inżynieryjnych ‒ to wszystko sprawia, że każdy, kto tu przyjeżdża, jest pod wielkim wrażeniem i wraca tu z przyjaciółmi. Sami wiele razy przemierzaliśmy okoliczne lasy i doskonale wiedzieliśmy, że można tu zrobić coś niezwykłego. Zresztą nie tylko my.
Jakiś czas temu na Facebooku pojawiła się strona „Mierzęcin Trail”. Nazwa Mierzęcin mogła nie kojarzyć się dobrze w środowisku biegowym…
Szmajchel: Powoli zaczyna brakować w Polsce miejsc, w których nie odbywa się jakaś impreza biegowa. Przykładem niech będą Karkonosze i kilka biegów rozgrywanych na tych samych szlakach… W tym wypadku porównywanie jest bez sensu.
Modzel: Trudno zastanawiać się nad przyczynami porażki, nie będąc w środku wydarzeń. Nie patrzymy jednak na to, co się stało w 2016 r., tylko na to, jak przygotować najlepsze wydarzenie trailowe w Polsce. Wszystkie nasze biegi są organizowane na najwyższym poziomie. Dajemy zatem gwarancję jakości dla Mierzęcin Trail ‒ nie tylko biegaczom, lecz także wszystkim, którzy pojawią się w pierwszy wrześniowy weekend w Mierzęcinie.
Wy jednak na stronie Mierzęcin Trail zaczęliście jasno: nowe wydarzenie biegowe. Odcinacie się od poprzedników i pracujecie nad nową marką?
Modzel: Nie musimy odcinać się od poprzedników, bo nic nas z nimi łączy. Dajemy tylko jasny komunikat: Mierzęcin Trail to nasz pierwszy bieg na tych terenach, gwarantujemy jakość organizacyjną, szerokie zaplecze pozasportowe, a całe wydarzenie ma być przyczynkiem do wspólnego spędzenia trzech dni z rodzinami, przyjaciółmi i setkami biegaczy kochającymi bieganie trailowe. To będzie najfajniejszy weekend w roku.
Szmajchel: Jako organizatorzy jesteśmy znani w środowisku, mamy swoją renomę, od wielu lat przygotowujemy cykl City Trail i Bieg Lwa, a także ultra na Pomorzu – TriCity Trail. Samo to chyba wystarczy, żeby odciąć się od ubiegłorocznej imprezy. My tworzymy swoją historię. To, że jedno słowo w nazwie jest takie samo i organizujemy bieg w podobnym terenie, nie ma żadnego znaczenia.
Dlaczego zdecydowaliście się na organizację biegów w tym samym miejscu i na podobnych dystansach? Z Waszych doświadczeniem mogliście zacząć od zupełnie czegoś nowego, bez trudnej historii.
Szmajchel: Mieliśmy pewien niedosyt, bo już kilka lat temu myśleliśmy o biegu w Mierzęcinie. Skoro pojawiła się luka, to nie zrażając się niepochlebnymi opiniami o evencie z ubiegłego roku postanowiliśmy stworzyć swoje wydarzenie.
Jak chcecie zachęcić biegaczy do biegania w Mierzęcinie?
Szmajchel: To przede wszystkim fajny bieg dla osób chcących zmierzyć się z przełajami. A same okolice pałacu są naprawdę niesamowite. Warto się tam pojawić, żeby spędzić tam trochę czasu, bo nie ma się co oszukiwać, pobyt tam nie należy do łatwo dostępnych cenowo. A dzięki naszemu biegowi można tam spędzić weekend, korzystając z darmowego pola namiotowego, albo chociaż jeden dzień.
Modzel: Mierzęcin to majątek składający się z pięknego pałacu, SPA, wellness z basenem, stadniny koni, dwóch pięknych parków, winnic i winiarni. Zachętą niech będzie samo miejsce. Tu nie ma możliwości, żeby się nudzić, a my dołożymy starań, żeby każdemu urozmaicić spędzony czas.
Jesteście znani z tego, że organizujecie biegi dla dzieci – czy i tym razem będą one miały swoje klasyfikacje?
Modzel: Oczywiście, będą biegi dzieci, bo nie wyobrażamy sobie wydarzenia biegowego bez najmłodszych! Dzieci też będą biegały terenowo.
Szmajchel: Kategorie wiekowe planujemy wprowadzić takie jak przy TriCity Trailu ‒ pięć kategorii, najmłodsi bez dolnego limitu wieku na dystansach dopasowanych do rozwoju psychomotorycznego dzieci w tym wieku. Mam nadzieję na dobrą frekwencję w tych biegach. Od lat mamy np. na zawodach City Trail w Poznaniu ekipę dojeżdżającą do nas z Drezdenka. Do Poznania mają ponad 100 km, teraz na start w Mierzęcinie będą mieli ok. 15 (śmiech).
Waszą bazą zawodów będzie Pałac Mierzęcin. To oczywiście atrakcja sama w sobie, ale z czym to się wiąże w kontekście uczestników Mierzęcin Trail?
Modzel: Chcemy, żeby nasi goście poczuli się w Mierzęcinie jak na wakacjach, mimo że to tylko weekend, w dodatku właśnie pierwszy po wakacjach. (śmiech) Dlatego do ich dyspozycji oddajemy wszystkie atrakcje majątku. W zależności od zasobności portfela i potrzeb, proponujemy pakiet premium z pobytem w hotelu, wyżywieniem slow food i atrakcjami wellness lub po prostu darmowe pole namiotowe z zapleczem socjalnym. Wszyscy mogą oczywiście skorzystać z restauracji, masaży, strefy wellness, atrakcji konnych, spływu kajakowego, wypożyczalni rowerów i wielu innych.
Szmajchel: Liczymy zwłaszcza na obecność biegaczy z Poznania, którzy nie dość, że mają do Mierzęcina całkiem niedaleko, to mają też świetne połączenie kolejowe. Nie wiem, czy gdzieś jeszcze w Polsce do takiej małej miejscowości można tak sprawnie dojechać pociągiem. Nawet do Łodzi z Poznania trzeba jechać dłużej! (śmiech)
Na stronie pałacu widziałam informacje o winnicy. Czy w takim razie przewidzieliście jakiś punkt „nawinienia” na trasie?
Szmajchel: Wino znajdzie się wśród nagród dla zwycięzców. Sam miałem okazję niedawno próbować mierzęcińskich win i muszę powiedzieć, że choćby dla tych zestawów pobiegłbym i spróbował je wygrać. (śmiech) Punktów odżywczych z winem w tej edycji jednak nie będzie, zakres współpracy z pałacem mamy już ustalony. Jeśli natomiast pojawią się takie głosy wśród zawodników, to może w przyszłości się o to postaramy.
Modzel: Mierzęcin to jedna z największych winnic w Polsce, więc rzeczywiście padł pomysł, żeby pobiec fragment trasy szlakiem wina. Przygotowujemy się do tego, ale z realizacją poczekamy do przyszłego roku. Za to będzie możliwość spróbowania tutejszego wina, a najlepsi wyjadą ze specjalnymi pakietami winnymi, delektując się winem, którego kosztował m.in. prezydent Stanów Zjednoczonych.
A skoro już rozmawiamy o punktach, to jak będzie wyglądało zaplecze biegu – żywienie, picie, zabezpieczenie medyczne itp.?
Modzel: Dobrze będzie wyglądało. (śmiech)
Szmajchel: Jeśli chodzi o kwestie zabezpieczenia medycznego, to mamy to na wstępie jasno określone w regulaminie ‒ będzie na wysokim poziomie, taki był też wymóg pałacu. Od wielu lat zresztą współpracujemy z tą samą firmą koordynującą nam zabezpieczenie medyczne na wszystkich imprezach. Ta sama firma będzie z nami także w Mierzęcinie, zatem o poziom tego zabezpieczenia jestem spokojny.
Co do punktów odżywczych, zawodnicy debiutujący w imprezach za miastem powinni liczyć się z tym, że muszą wziąć ze sobą coś do jedzenia i picia na trasę. Na półmaratonie będzie jeden punktodżywczy.
To na koniec jeszcze jedno pytanie, które pojawiło się wśród osób zainteresowanych biegiem, bardziej techniczne już: w jaki sposób chcecie oznaczyć trasę biegów?
Szmajchel: Nasza trasa przede wszystkim jest bardzo prosta i trudno się na niej zgubić. Będzie oznaczona standardem biegów trailowych, czyli taśmami, co wyeliminuje możliwości pomyłki. Na naszej stronie już teraz jest dostępny track dla osób biegających z zegarkiem. Jest to jednak bieg trailowy, nie da się na nim wygrodzić wszystkich ścieżek jak na płaskim maratonie w mieście, od zawodników wymagamy umiejętności poruszania się w terenie leśnym i myślenia o tym, gdzie się biegnie. Nie zdejmiemy z uczestników 100 procent odpowiedzialności za poruszanie się po trasie.
Dziękujemy za rozmowę, widzimy się w Mierzęcinie w takim razie.
Strona www biegu: link
Profil biegu na Kingrunnerze: link
Strona biegu na Facebooku: link
Zdjęcia: materiały organizatora