To bieg inny niż wszystkie. Bieg, który może być spacerem na dystansie kilkuset metrów, truchtem na 5 km, ale może też być bardzo wymagającym ultramaratonem. Wystarczy nadmienić, że jego globalny zwycięzca – Bartosz Olszewski – w 2017 roku przebiegł ponad 88 kilometrów (!). Mowa oczywiście o Wings for Life World Run. Globalnym biegu charytatywnym, w którym metą jest samochód goniący biegaczy, a opłaty z pakietów startowych przeznaczone są na rozwój badań nad leczeniem urazów rdzenia kręgowego.
Tekst: Oswald Rodrigo Pereira
Zdjęcia: Wings for Life World Run
Nie będzie nadużyciem, jeśli wspomnę, że Polacy na pewnym etapie zdominowali te zawody. Oprócz wspomnianego wyżej Bartka, przebojem na arenę międzynarodową wdarła się Dominika Stelmach, która wygrała bieg na pięciu (tak, PIĘCIU!) kontynentach. W zeszłym roku zrobiła to na przykład w Brazylii (dobrze mówicie, to Ameryka Południowa). Bardziej na północ – a konkretnie na Florydzie - triumfowali w zeszłym roku Dariusz Nożyński i Wioletta Paduszyńska. A już bliżej – w Wiedniu – wygrał Wojtek Baran z wynikiem 54,47 km.
Czemu mówimy o tej imprezie? A to dlatego, że jutro jej 7. edycja odbędzie się w nietypowych warunkach, mianowicie pod postacią biegu z aplikacją. Każdy z uczestników (w Polsce zapisanych jest ponad 7 tysięcy osób, na całym świecie 60 tys.) może pobiec samodzielnie z aplikacją w telefonie i uciekać będzie przed wirtualnym samochodem pościgowym. Oczywiście zachowując zasady bezpieczeństwa i odpowiedniego dystansu od mijanych osób.
To bieg solo i z aplikacją, ale dający pewnie jakąś namiastkę rywalizacji, dlatego sprawdziliśmy co u naszych ultramaratończyków. Oddajemy głos Kamilowi Leśniakowi, który w 2019 roku w Poznaniu przebiegł ponad 51 kilometrów: ”Planuję pobiec bez dużego ciśnienia. Na pewno tempo poniżej 4:10-15 nie jest dla mnie aktualnie wybieganiem, więc nie będę szaleć. Jak noga będzie podawać, to może wyjść z tego maraton”. Sprawdzamy kalkulator tempa na stronie wingsforlife.com – żeby pokonać maraton, trzeba biec tempem 4:24. „Pobiegnę tam, gdzie najczęściej trenuję, czyli w Lesie Kabackim w Warszawie – mówiła podczas porannego live’a na stronie organizatora Dominika Stelmach – będzie to bieg w lesie, więc ciężko będzie utrzymać tempo z asfaltu, ale chciałabym przebiec przynajmniej dystans maratonu. Zresztą nawet 43 kilometry to już ultramaraton" (śmiech).
"Na szczęście są prognozowane opady deszczu, więc jest szansa, że w lesie uda się uniknąć tłumów ludzi”. W tej nietypowej formule biegu zamierza sprawdzić się też Martyna Kantor: „Właściwie od kilku lat chodził mi po głowie start w tym wydarzeniu, natomiast podczas układania kalendarza zawsze wygrywały górskie trasy. Planuję biec oczywiście jak najdłużej. Ciężko powiedzieć, ile wyjdzie kilometrów, bo w formie jestem całkiem niezłej, ale w góry, a trasę wybrałam sobie płaską. Na szczęście ma mocno wiać, będę biegła nad wodą, na nieosłoniętym terenie, więc siła się przyda. Do pomocy będę miała znajomego na rowerze, który poda mi wodę i żele, i mam też nadzieję, że umili mi te wszystkie kilometry. Oczywiście z zachowaniem bezpiecznej odległości”.
My trzymamy kciuki za wszystkich uczestników. Biegnijcie daleko, bezpiecznie i nie dajcie się złapać! Aha! Pamiętajcie, że po biegu trzeba wrócić do domu ;)