Redakcja KR

MOJA DROGA DO ULTRA – Gosia Szydłowska

w drodze do ultra, 16.08.2018

Robię wielkie oczy, drapię się po głowie, myślę...

to moja pierwsza reakcja na pytanie redakcji ULTRA, jak wyglądała moja droga do ultra, jak się przygotowywałam, w jakich biegach brałam udział, a w jakich może warto, by w końcu wystartować na dłuższym dystansie.

Hmmm właściwie mogę odpowiedzieć w kilku zdaniach. To była bardzo krótka droga. Ścieżynka.

Pewnego pięknego dnia starszy brat po prostu mi oznajmił, że zapisujemy się na Maraton Gór Stołowych.

"Ale że mam biec maraton w górach?? Ja?"

"No tak Mała, przebiegłaś już po asfalcie, to i pobiegniesz w górach. Tam jest tylko trochę bardziej do góry."

Oczywiście weszłam w to. W końcu starszego brata trzeba słuchać, co nie?

Zdjęcie: Julita Chudko / Bieg Rzeźnika 2015

Cierpiałam. Cierpiałam strasznie. Już po 15km biegu wiedziałam, że to był błąd, decyzja podjęta na totalnej młodzieńczej fantazji. Mimo że biegowo byłam na dość dobrym poziomie, moje przygotowanie do biegów górskich było znikome. Analiza profilu trasy? Takie zjawisko nie miało miejsca. Kompletnie nie wiedziałam, co mnie czeka i na jaką wysokość będę musiała się wdrapać. Sprzęt? Pożyczony plecak na parę dni przed biegiem, obcierał niemiłosiernie wystukując naprzemiennie na moich łopatkach swój własny rytm, do którego niekoniecznie miałam wtedy chęć nucić. Na dodatek obładowany żelami, których nigdy wcześniej nie jadłam. Buty, w których dziś nie poszłabym  nawet na spacer z psem, koszulka uwierała, gacie obcierały-ale napisane było, że do biegów ultra, to wzięła zakupiła. Przez chwilę dało mi to nawet poczucie bycia dość profesjonalnym biegaczem górskim. to była bardzo krótka chwila.

Zdjęcie: Grażyna Krzywda / Bieg 7 Dolin - 2015 

Wtedy nie miałam bladego pojęcia, dziś doświadczenie sprawiło, że jakieś już mam,  dlatego chętnie podzielę się nim z osobami, które rozpoczynają swoją przygodę z ultra. Czasem jednak warto posłuchać starszego (może niekoniecznie krejzi brata haha).

Na temat sprzętu nie będę się mądrzyć, bo wiadomo, że jestem dzieciakiem ASICS-a i jako Frontrunnerka nie uznaję innej marki. But, but jest kluczowy. No i plecak, który w trakcie biegu powinien stać się właściwie częścią naszego ciała, a nie przypadkowym tobołem ocierającym plecy i barki.  Zaznaczę, że tu liczy się nie tylko komfort i wygoda, ale też praktyczność (m.in. waga, przystosowanie do różnych warunków pogodowych).  O jedzeniu w trakcie biegu też nie będę mówić, bo dietetykiem sportowym nie jestem i jako jedna z nielicznych biegaczek właściwie nie spożywam żeli energetycznych podczas wysiłku. Jako że trenerem też nie jestem, to i o treningu do ultra Wam nie opowiem. O czym więc będę gadać? Polecę Wam kilka ciekawych biegów, w których miałam okazję startować, oraz tych które wybrałabym dopiero zaczynając przygodę z długim dystansem. Zanim porwiemy się na setkę, warto jednak oswoić się z tematem i zacząć od biegów krótszych, łatwiejszych technicznie, na bardziej płaskim terenie, stopniowo zwiększając kilometraż, trudność oraz różnicę wzniesień.

Zdjęcie: Mariusz Adamczuk / Trójmiejski Ultra Track

TUT! Czyli Trójmiejski Utra Track to impreza biegowa po Trójmiejskim Parku Krajobrazowym. Tak, wiem, nazwa może być nieco myląca-kto to widział, by biegać ultra po parku, pewnie jest płasko. Takie są pierwsze reakcje wśród ludzi, których zachęcam do tego biegu. Otóż nie! TUT to dwa biegi- Gruba Piętnastka, gdzie na dystansie zaledwie 15km mamy aż 600m przewyższenia. Oraz Trójmiejski Ultra Track, czyli 65km i 1500m +. Startowałam wielokrotnie na dłuższym dystansie, co więcej są to tereny, po których biegam na co dzień i z ręką na sercu przysięgam, że tam nie jest płasko. Masa krótkich, stromych podejść, techniczne zbiegi. Dodatkowo świetna obsługa techniczna oraz wspaniale zaopatrzone punkty odżywcze (tak, dają drożdżówki, żelki i arbuzy!) oraz co najważniejsze ludzie i atmosfera,  czynią ten bieg godnym polecenia. Co więcej impreza odbywa się zimą (luty), więc to doskonały moment by biegowym krokiem rozpocząć sezon. Myślę, że TUT jest idealnym na przetarcie szlaków i powinien znaleźć się na liście każdego bejbi ultrasa.

Zdjęcie: Piotr Dymus / Kaszubska Poniewierka

Kolejny interesujący bieg to Ultra Maraton Kaszubska Poniewierka. Jak sama nazwa wskazuje, to bieg przełajowy o charakterze górskim przez samo serce Kaszub. Sponiewierać (serio!) można się na dwóch dystansach - 30km (650m+), 100km (2300m+) oraz HARD 130km (3000m+). Bieg startuje w Sopocie, a kończy się w Wieżycy. Nasuwa się ironiczne pytanie, kto to słyszał, żeby bieg na Pomorzu nazywać "górskim"? Co prawda nie są to Tatry, ale osobiście gwarantuję, że start w tej imprezie zmieni Wasze postrzeganie Pomorza jako typowo płaskiego terenu. Obsługa techniczna oraz medyczna na wysokim poziomie, dobrze oznaczona trasa-element ważny ponieważ bieg rozpoczyna się w nocy, no i przepaki. Są niezwykle klimatyczne, pyszne posiłki przygotowane przez kaszubskie kucharki w regionalnych strojach naprawdę robią wrażenie, no i smakują. To pułapka, bo ciężko taki punkt opuścić. Dodam, że dużym plusem jest możliwość pozostawienia depozytu na jednym z nich. Przebrać się czyste świeże ciuchy w trakcie biegu-bezcenne! I widoki. Przede wszystkim widoki na trasie! Wschód słońca na Kaszubach robi wrażenie, a z racji tego że bieg odbywa się  wczesną jesienią piękne obrazy dookoła gwarantowane. Jestem zdecydowanie na tak!

MIUT 2015

Triada Etapowy Bieg Górski to bardzo ciekawa impreza, w której nie miałam niestety okazji (jeszcze) brać udziału, ale ... znam kogoś, kto biegł. A tak poważnie to świetny bieg, na który wciąż z różnych przyczyn nie mogę dotrzeć. Triada odbywa się zarówno zimą jak i wiosną w Krościenku nad Dunajcem-czyli niezwykle urokliwym  miejscu położonym pomiędzy trzema pasmami górskimi. Z racji tego, że jest to typowo etapowy bieg, każda część prowadzi nas w inne góry. Tak też w sobotę rano biegamy w Gorcach, a wieczorem w Pieninach. Natomiast  w niedzielę rano (ostatni etap) trasa prowadzi po szlakach Beskidu Sądeckiego. W edycji zimowej do wyboru mamy dwa dystanse: Triada Maraton 45 km (16+11+18) i Triada Ultra 60 km (16+11+33). Na edycję letnią zaś składają się: Triada Maraton (ok 50km), Triada Ultra (ok 70km) oraz Triada Klasyk (105km). Jak sami widzicie formuła biegu sprawia, że przez cały weekend można cieszyć się bieganiem, na różnych dystansach , po różnych pasmach górskich, podziwiając ich piękno. Co więcej w ramach Triady odbywają się także biegi towarzyszące dla dzieci, więc jest to świetna propozycja na wypad z całą rodziną. Według mnie bieganie etapowe to nie tylko bieganie, a także wspaniała przygoda, możliwość poznania ciekawych ludzi-razem biegamy, razem śpimy, razem dzielimy wspólną pasję. Co więcej etapówki na pozór wydają się dość proste i przyjemne, ponieważ poszczególne odcinki nie są zwykle długie, ale... osobiście uważam, że łatwiej biegnie się na raz, niż z przerwami. Owszem ciało ma chwilę na regenerację pomiędzy etapami. lecz co jeśli pojawią się utrudnienia takie jak obtarcia, pęcherze, problemy ze sprzętem, a już za chwilę musimy znów startować, zamiast jak na klasycznym biegu wracać do domu i spijać zimne piwko. Nie wiem, jak Wy , ale ja dopisuję ten bieg do swojej listy!

Zdjęcie: Michał Rowiński / Ultra Mazury

A słyszeliście o biegu ULTRA Mazury? To kolejny bieg z mojej listy "do przebiegnięcia". Organizator oferuje nam biegi na wielu różnych dystansach, które prowadzą malowniczymi szklakami turystycznymi Warmii i Mazur. U100 to dystans najdłuższy czyli 102km (z przewyższeniem 1790m). Dla mniej doświadczonych biegaczy U70 czyli 70km (1150m+). Dla początkujących dystanse krótsze: U30 (ok 37km, 940m+ ) oraz U10 (ok 10km, 220m+). Z racji tego, że nie zawsze mamy możliwości i czas by udać się w góry, uważam że bieg ten jest świetną opcją ze względu na lokalizację. Co więcej jest to świetna propozycja dla biegaczy, którzy chcą zacząć przygodę z biegami ultra po górach. Jak już wspomniałam-nie porywajcie się z motyką na słońce. Warto nabrać trochę doświadczenia na łagodniejszym terenie. Powoli, małymi kroczkami. Dla wszystkich wystarczy. Chociaż ta impreza jest dość kameralna i limit zawodników ograniczony, dlatego zaplanujcie czym prędzej swoje starty na  nadchodzący sezon.

Zdjęcie: Gosia Szydłowska / Lavaredo Ultra Trail

Nie ukrywam, że celem i biegiem namber łan tego sezonu był dla mnie TATRA FEST BIEG, czyli 60km przeuroczego łomotu w moich ukochanych, najpiękniejszych Tatrach. Dlaczego łomotu? Ponieważ bieg odbywa się w dość ciepłym okresie, w sierpniu, i wysokie temperatury oraz obecność słońca na pewno dadzą niezły wycisk biegaczom. Na dodatek na dość krótkim dystansie (hehe, tok myślenia ultrasa), mamy sporo przewyższeń, bo aż 4130m. Na pewno ogromnym atutem biegu jest niezwykle malownicza trasa biegu, która ciągnie się od Polany Biały Potok, poprzez Dolinę Kościeliską, Przełęcz i Kopę Kondracką, Ornak (tu punkt żywieniowy), Wołowiec, Dolinę Chochołowską, Ścieżkę nad i pod Reglami aż do serca Zakopanego-Parku Miejskiego, gdzie jest meta. Według mnie to bardzo wymagający bieg, dla doświadczonych ultrasów. Niestety z przyczyn osobistych (bo przecież zdrowie jest najważniejsze, prawda?), musiałam odstąpić swój pakiet na tegoroczną edycję, ale już dziś się odgrażam, że w kolejnej widzicie mnie na starcie!

Zdjecie: P.Bieniewski / Harpagan

Na koniec na myśl przychodzi mi jeszcze HARPAGAN. To zapewne wszystkim dobrze znana (odbyły się już 55 edycje! uwierzycie?) impreza, a właściwie rajd. A nawet MARSZ na orientację. Ale przecież to nie znaczy, że nie można biec. Nawigować i biec- to dopiero sztuka :) Czemu Harpagan? Ponieważ totalnie różni się od wszystkich biegów, w których startowałam dotychczas. To świetna zabawa-przygoda biegowa. Pod warunkiem, że potrafimy posługiwać się kompasem oraz mapą! Jeśli nie potrafimy, warto się nauczyć, ponieważ na przyszłość przyda nam się taka umiejętność w górach. Ewentualnie można dołączyć do kogoś, kto potrafi nawigować, wystartować w grupie. Trasy Harpagana to : TRASA PIESZA 10 km (TP10) HARPUŚ: 10 km w 5 godzin. TRASA PIESZA 25 km (TP25): 25 km w 8 godzin. TRASA PIESZA 50 km (TP50): 50 km w 12 godzin, charakterystyka trasy: 1 pętla 50 km. TRASA PIESZA 100 km (TP100): 100 km w 24 godziny, charakterystyka trasy: 2 pętle po 50 km. Uczestnicy, którzy ukończą całą trasę otrzymują tytuł HARPAGANA. Interesujące jest to, że każda edycja rajdu jest inna, ponieważ odbywa się w innym zakątku Pomorza. Punkty żywieniowe nie są porozstawiane na trasie jak na innych biegach. Tu wszystko wygląda inaczej. Myślę, że to właśnie czyni rajd specyficznym i wyjątkowym. Byłam, biegłam, maszerowałam, szukałam punktów, błądziłam w ciemnym lesie, mokłam w ulewie, odgrażałam się że nigdy więcej, a także uświadomiłam sobie, że kompletnie nie znam się na mapie oraz kompasie. Jednym słowem sprawdziłam granice własnej wytrzymałości i odporności (przede wszystkim) psychicznej. Ale na mecie była euforia. Inna niż po klasycznej setce. Jest to dla mnie "bieg" sentymentalny. Z początku wydał mi się dość śmieszny-maszerowanie po lesie z kartką i długopisem, mapą i kompasem? Pfff...co to da mnie, przecież pokonałam już wiele setek, mam tę moc. Jednak Harpagan uświadomił mi, że aby pokonywać ultra dystanse, nie wystarczy tylko dobre przygotowanie fizycznie. Aby pokonywać ultra dystanse trzeba także myśleć. Biegajcie z głową.

Powodzenia i do zobaczenia na trasie Guys!

Ściskam,

Gosia Szydłowska ASICS FrontRunner Poland

P.S. Dopiero po powrocie z mojego pierwszego maratonu górskiego w życiu do  domu, zorientowałam się, że na rewersie medalu wygrawerowano "najtrudniejszy maraton górski w Polsce...". Ot taka ciekawostka. Nieustannie budzi uśmiech.