29 sierpnia, tuż przed godziną 7 rano oczy całego ultraświata skupiły się na Strzelnicy, jak mieszkańcy Pabianic nazywają swój położony we wschodniej części miasta Park Wolności. Aleksandr Sorokin miażdżył tam właśnie 24-letni rekord w biegu 24-godzinnym należący do legendarnego Yannisa Kourosa. To historyczne wydarzenie miało miejsce podczas trzeciej edycji ABM Jędraszek UltraPark Weekend, prawdziwego święta asfaltowego ultra. To nie pierwszy rekord, który został ustanowiony na pabianickiej trasie. Czy to naprawdę „najszybsza pętla na świecie”?
Tekst: Piotr Pazdej, zdjęcia: Marek Janiak
UltraPark Weekend to organizowana zaledwie od trzech lat przez Pabianicki Klub Sportowy „O co biega” impreza, która pomimo tak krótkiego stażu już na zawsze wpisała się do ogólnoświatowej historii biegów ultra. Od samego początku dyrektorem zawodów, a także siłą napędową całego sukcesu jest Piotr Kardas, prawdziwy pasjonat tego sportu. Gdyby nie on, UltraPark Weekend nigdy by się nie narodził. To dzięki niemu impreza odbywa się w randze mistrzostw Polski (w biegu na 100 km) już od pierwszej edycji!
Piotr Kardas, dyrektor zawodów: Asfaltowe ultra to dla mnie prawdziwa magia, ostateczna demonstracja możliwości ludzkiego umysłu. A UltraPark Weekend to takie moje trzecie dziecko. Uwielbiam je, choć jest trudne i wymaga olbrzymiej pracy. W tym roku nie pomógł mi dodatkowo fakt, że ostateczną decyzję o organizacji zawodów podjąłem bardzo późno. Podając datę trzeciej edycji ABM Jędraszek UltraPark Weekend, nie wiedziałem nic o tym, że tegoroczne MŚ 24 h w Rumunii zostaną odwołane. Liczyłem się z tym, że część kadrowiczów zrezygnuje ze startu u nas, ale z różnych względów ostatni weekend sierpnia był w tym roku jedynym wyborem.
Trasa biegów 24 h i 48 h to niedawno wyasfaltowana, szeroka na cztery metry alejka otaczająca niemal cały park pętlą o długości 1725,51 m. Supermaraton na dystansie 100 km odbywa się na krótszej pętli 1535,78 m. Gęsto rosnące drzewa zapewniają niemal całkowitą izolację od wiatru czy promieni słońca, a łagodne zakręty oraz łuki nie zmuszają zawodników do zmniejszania tempa.
Piotr Pazdej, koordynator zawodów: 27 sierpnia, piątek wcześnie rano. Trawa, liście, latarnie – wszystko lśni od porannej rosy. Zbieramy się, kolejne samochody wjeżdżają na parking. Jak dobrze, że w tym roku nie musieliśmy już przez noc wieszać oświetlenia na całej trasie. Chwilę później zjawia się dostawczak z większością sprzętu. Zaczynamy. Piotr wydaje krótkie komendy, „ławki i stoły tu, namioty od harcerzy tam, za nimi te dwa dla elity”. Idzie szybko, trzy godziny później rozstawione mamy już niemal wszystko. Kilka minut po południu zaczynają pojawiać się pierwsi zawodnicy. To moje zadanie, chodzę i pilnuję, żeby ustawiali namioty jak najbliżej siebie, odstawiam barierki, wpuszczam samochody, witam się, pokazuję, gdzie mogą zaparkować, gdzie rozstawić namiot, piję szybko kawę, rozmawiam z kimś przez chwilę, dopytuję Piotra, czy na pewno dobrze wszystko pamiętam. „Nie, pozwoliłeś zastawić wjazd na plac, nie wjedzie z paliwem”, słyszę i czuję, jak uginają się pode mną nogi. Przepraszam i zły wracam na plac, gdzie namiotowe miasteczko rozrosło się już po obu stronach trasy. Na szczęście udaje się jeszcze przestawić jeden z namiotów, „nie jest tak źle”, myślę i rozglądam się, co jeszcze spieprzyłem, a tymczasem godziny mijają i nawet nie wiem kiedy zbliża się 18:00.
Rok temu Małgorzata Pazda-Pozorska ustanowiła w Pabianicach rekord Polski i Europy w biegu 24-godzinnym: 260,679 km. Fenomenalnie pobiegła też Dominika Stelmach, która w 12. Mistrzostwach Polski w Biegu na 100 km uzyskała wynik 7:04:36, także ustanawiając nowy rekord Europy. W kategorii open wygrał Aleksandr Sorokin, którego 6 godzin, 43 minuty i 13 sekund – jeden z elementów dwuletnich przygotowań – były także nowym rekordem Litwy.
Piotr Kardas: Rekord świata w Pabianicach był moim marzeniem. Wierzyłem w Aleksandra, odkąd tylko dowiedziałem się, że będzie próbował u nas, choć wiadomo przecież, że 10 z 11 najlepszych wyników w historii tej dyscypliny należało do Greka. I że nigdy nikomu nawet nie udało się choćby zbliżyć do 300 km. Przez te wszystkie lata najlepszy wynik uzyskał Japończyk Yoshikazu Hara, który w 2014 r. przebiegł 285,463 km.
W tym roku rekordowych występów na UltraParku było jeszcze więcej. Aleksandr Sorokin ustanowił nowy, niesamowity rekord świata w biegu 24 h – 309,399 km, co daje średnie tempo 4’39” na kilometr! Drugi w open był depczący mu przez niemal 18 godzin po piętach Andrij Tkaczuk z Ukrainy, którego 295,363 km to więcej niż wynosił do tej pory rekord Kourosa z asfaltu. Trzeci wynik, 272,606 km, osiągnięty przez Andrzeja „Meloniqa” Piotrowskiego, to z kolei nowy rekord Polski. Na wyróżnienie zasługuje również występ Darka Nożyńskiego, który z czasem 6:30:26 (poprawił swoją życiówkę o 24 min) obronił tytuł mistrza Polski w biegu na dystansie 100 km. Być może ważniejsze jest jednak to, że średnie tempo, z jakim biegł (3’52”), dało mu asfaltowy rekord świata w biegu na 6 h – 92,946 km!
Piotr Pazdej: Niedziela, godzina 6:26. Od kilku minut stoję i czekam. Resztki porannej mgły unoszą się jeszcze nad środkiem placu, krople wilgoci spływają powoli po rozstawionych wzdłuż trasy namiotach. W końcu słychać coraz głośniejsze brawa, gratulacje. Przebiega, a ja robię zdjęcie, które w kilka godzin obiegnie cały świat. Aleksandr Sorokin przechodzi do historii, a my nieśmiało wciskamy się tam tuż za nim. Odprowadzam go wzrokiem. To samo tempo, ten sam krok, tak samo wyprostowana sylwetka. Jak maszyna. Kilka sekund i znika za zakrętem. Kręcę z niedowierzaniem głową, wrzucam zrobione właśnie zdjęcie na profil UP na Facebooku, po czym drżącymi z przejęcia palcami zaczynam pisać:
Aleksandr Sorokin
Rekord świata pobity!
24h world record has been broken!
Piotr Kardas: Dopiero po jakimś czasie do mnie to dotarło. Przeszliśmy do historii. W Pabianicach podczas ABM Jędraszek UltraPark Weekend 2021 odbył się najlepszy męski bieg 24-godzinny w historii tej dyscypliny! Na żadnych MŚ nie było takiego poziomu sportowego. Minęło już kilka tygodni, a mnie ogarnia radość na samą myśl o tym, czego byłem świadkiem.
Wyczyn Litwina zapewnił mu trwałe miejsce w historii biegów ultra. Podobnie jak Pabianicom, które od teraz będą widoczne we wszystkich oficjalnych tabelach. Czy te pięć minut sławy przełoży się w jakikolwiek sposób na to, jak będą wyglądały przyszłe edycje UltraParku? Czas pokaże, na pewno powtórzenie tego, co stało się tam w ostatni weekend sierpnia, będzie wyjątkowo trudne.
Piotr Pazdej: Siedzę na ławce stojącej tuż przy trasie, popijam kolejną kawę i przyglądam się mijającym namiot z punktem odżywczym zawodnikom i zawodniczkom. III Puchar Polski w biegu 48-godzinnym wciąż trwa. Większość idzie, Michał biegnie po pewne już, trzecie zwycięstwo u nas, kiwam mu głową, uśmiecha się lekko. Nigdy nie wiem, jak powinienem zachować się w takiej chwili. Ktoś przystaje przy namiocie, wypija kolę, izo, bierze w rękę kawałek arbuza i znika za zakrętem. Po raz pierwszy od piątku mam chwilę, żeby zastanowić się nad tym, co czuję. Radość. I spokój. Widzę Piotra, wpatruje się w ekran smartfona, „pewnie sprawdza wyniki”, myślę, po czym wstaję i idę w jego stronę. Jest coś, za co bardzo chcę mu podziękować.
Piotr Kardas: Po zawodach stojących na tak niesamowitym pod względem sportowym poziomie człowiek zastanawia się „co dalej?”. Czy można zrobić coś więcej? Osiągnąć coś więcej? Odpowiedź jest prosta: można. I to zarówno organizacyjnie, jak i sportowo. Wierzę, że nasze mistrzynie, Patrycja lub Gosia powalczą w przyszłym roku o rekord świata kobiet. Mam nadzieję, że zobaczymy Sorokina czy Tkaczuka w walce o nowy WR. Kto wie, może odwiedzi nas sama Camille Heron czy Ivan Penalba Lopez? A z rekordów Polski, które mogą zastać w UltraParku pobite, to rekord w biegu 48 h (401 km Patrycji Bereznowskiej) oraz ten na 100 km, 6:22:33 Jarka Janickiego, któremu od 1995 r. zdążyła już urosnąć naprawdę długa broda...