Redakcja KR

Łemko on Tour, przystanek Kraków

Kraków, 15.05.2017

Łemkobus ruszył w Polskę, a my razem z nim! Łemko on Tour to cykl spotkań w sześciu miastach (Kraków, Wrocław, Poznań, Warszawa, Olsztyn i Gdańsk), w których trakcie organizator Łemkowyna Ultra Trail Krzysztof Gajdziński wraz z zaproszonymi gośćmi opowiadają o „Błotowynie” – tym, którzy jeszcze nie biegali po Beskidzie Niskim, radzą, jak najlepiej przygotować się do startu w jesiennej królowej, a tym, którzy pierwsze kroki po Łemkowszczyźnie mają już za sobą, podpowiadają, jak stawiać je szybciej. W miniony piątek byliśmy w Krakowie, a razem z nami Bartek Gorczyca i Ania Witkowska. Działo się!

Specjalnie na inaugurację Łemko on Tour Bartek przygotował prezentację, w której w kilku zgrabnych punktach podsumował, czym ta cała Łemkowyna jest. Dzięki doświadczeniu dwukrotnego zycięzcy ŁUT 150 było ciekawie i merytorycznie, a dzięki emocjonalnym wspomnieniom Ani (zwyciężczyni długiej trasy ŁUT z 2016 r.) było też wesoło. Z pierwszej części pt. „Trasa” dowiedzieliśmy się nie tylko tego, że Łemkowyna to trudny bieg (a to ci niespodzianka!), ale też na których fragmentach będzie nam najciężej (TOP 3 to: fragment od Krynicy do Bartnego pokonywany w całości nocą, trudny technicznie zbieg z Koziego Żebra i żmudne podejście pod Cergową). Okazało się także, że niektórzy na trasie Łemkowyny naliczyli 12 (!) różnych odmian błota.

Drugi – równie ciekawy jak trasa – punkt programu to sprzęt. Bartek zwrócił uwagę na to, że wbrew temu, co mogłoby się wydawać, bardzo głęboki bieżnik, to niekoniecznie najlepszy pomysł na ten bieg. Według niego znacznie ważniejsze jest to, czy guma, z którego jest zbudowany but i konstrukcja podeszwy pozwala na szybkie „autooczyszczanie”. Kolejną cenną radą była sugestia, żeby wziąć ze sobą kije – nawet jeśli nie jest się ekspertem w ich używaniu. Dwie dodatkowe nogi będą bezcenną pomocą na diabelnie śliskich podejściach i zbiegach. Na koniec rozmawialiśmy o stuptutach – i nie było tu zgody między Anią i Bartkiem. On upierał się, że ochraniacze pomogą, a ona przekonywała, że oklejony błotem stuptut to tylko dodatkowe kilogramy do dźwigania na trasie.

Przygotowanie do biegu, czyli coś co chyba najbardziej interesowało przybyłych słuchaczy. Minimum 100 kmtygodniowej objętości to według Bartka bezwzględne minimum, żeby myśleć o pokonaniu tak długich zawodów. Przy czym nie wolno zapominać o regeneracji – zarówno w skali mikro, jak i makro. Pamiętajmy o dniu albo nawet dwóch wolnych dniach w tygodniu, a także o stopniowym zmniejszaniu obciążeń w okresie bezpośrednio przed startem! Ania podkreślała rolę znajomości trasy – naprawdę warto wyskoczyć raz czy dwa przed imprezą na rekonesans trasy. W przypadku Łemkowyny świadomość, z czym przyjdzie wam się zmierzyć w październiku, będzie bezcenna!

Jedzenie i picie, czyli to, co ultrasi i ultraski lubią najbardziej. Bartek zdradził, że ŁUT to jedyny bieg, na którym jadł wszystko, co dawali na punktach – od zup po czekoladę. Ania z kolei radziła, żeby z myśleniem o rozsądnym odżywianiu nie czekać do jesieni, tylko zacząć dobrze jeść już teraz, w okresie treningowym. Dowiedzieliśmy się też, że niektórzy żywią się na trasie bardzo długich biegów jajkami na twardo. Próbowaliście tego?!

Atmosfera. Wyjątkowa atmosfera panująca na Łemkowynie to jedna z największych zalet tego biegu – podkreślali to zarówno Bartek jak i Ania. Z tą różnicą, że Bartek na czas biegu wyłącza myślenie i wszystko co dobre (i złe) przypomina sobie dopiero na mecie, a Ania stara się delektować każdą chwilą w ciemnym, beskidzim lesie na bieżąco.

Spotkanie w Krakowie było pierwszym w ramach ogólnopolskiego cyklu Łemko on Tour. Kolejne spotkania z Łemkowyną już w najbliższą środę (Wrocław) i czwartek (Poznań). W następnej kolejności wesoła ferajna z Beskidu Niskiego zawita do Warszawy, Olsztyna i Gdańska. Łemko on Tour to nie tylko świetna okazja, żeby dowiedzieć się więcej o ŁUT, ale i możliwość przetestowania sprzętu partnerów biegu: firm Columbia i Petzl. Każdemu spotkaniu towarzyszy też losowanie nagród. Może wpadniecie?