Redakcja KR

Kwestionariusz ultrasa: Paweł Żuk

Warszawa, 05.01.2018

Pawła Żuka mogliście bliżej poznać we wrześniu 2015 roku, kiedy w pierwszym numerze magazynu ULTRA odpowiedział na kilka naszych pytań w ramach Kwestionariusza Ultrasa. Obecnie to strasznie „zabiegana” osoba, właśnie „treningowo” biegnie 10 maratonów w 10 dni, plus każdego dnia drugi trening, ok. 10 km z serią ćwiczeń rozciągających i sauną. Szczegóły wyzwania "10 Maratonów z plusem" w linku do wydarzenia na FB.

Czy „ultra człowiek” zmiennym jest? Jak Paweł postrzega swoje ultra po kolejnych dwóch i pół roku w biegu? Zapraszamy do lektury.

Imię, nazwisko, zawód, wiek

Paweł Żuk, wiek 40 lat, zawód: lider brygadzista w dużej firmie handlującej częściami samochodowymi. (wrzesień 2015)

Moje dane, a w zasadzie praca, bez zmian. No oczywiście z wyjątkiem wieku, w marcu kończę 43 lata. (styczeń 2018)

Bieg ultra to…

Bieg powyżej dystansu maratońskiego, jeżeli chodzi o asfalt to setka i wyżej.

Przygoda, wyzwanie. Za każdym razem ciary i chęć wygrania nie z dystansem, lecz z własnymi słabościami.

Ulubiony bieg ultra

Biegłem dwa razy Rzeźnika, Bieg 7 Dolin, dwa razy Koniczynka Trail Marathon, Ultramaraton Podkarpacki 70 km. Lecz lubię rolę chomika. Lubię asfalt i pętle. Jak mówi mój kolega, „Paweł, pchnij mnie i powiedz, kiedy mam przestać”. Chodzi o to, że dla mnie bieg to bieg. Nie podchodzenie, wspinaczka czy używanie kijków. Bieg 12 h, 24 h, niedawny debiut w 48 h (292 km 689 m i 8. miejsce open).

Niezmiennie lubię asfalt. Mam jeszcze dużo do udowodnienia samemu sobie. A góry i inne to dla mnie tylko dodatek, trening. Każdy bieg może być wyjątkowy. Kolejna edycja może być sto razy lepsza od poprzedniej. Chodzi o ludzi, o to, jak delektują się biegiem, jak walczą z dystansem, jak odnoszą się do swoich sukcesów, ale też porażek. Biegi ultra, chyba każdy z nich, mają swój niepowtarzalny klimat. Staram się szukać plusów w każdym.

Najtrudniejszy bieg ultra

Nie ma trudnych biegów ultra. Są długie… i jeszcze dłuższe.

Ze względu na kruche stawy skokowe każdy bieg po górach to dla mnie męczarnia. Ale największy kryzys, któremu musiałem stawić czoła, był na Biegu EMU 6-Day Race. W połowie, czyli po trzech dniach skręciłem kostkę i musiałem sobie cały czas tłumaczyć, że dam radę. Nie było łatwo, ale udało się.

Największy sukces

Każdy dobrze rozegrany bieg jest sukcesem. Nieważne, jakie miejsce. Ważne, żeby zrealizować zakładany plan. Jestem zadowolony z debiutu w 48 h i np. II miejsca w Mistrzostwach Polski w Biegu 24 h w kategorii wiekowej w 2014.

To zawsze zadowolenie z biegu, niekoniecznie muszę w nim zająć wysokie miejsce czy zrobić życiówkę. Po prostu muszę czuć, że było to dobre bieganie…

fot. Jacek Deneka

Bolesna porażka

Bolesna porażka, to jak wspomniałem, debiut w biegu 24 h. Zupełny brak przygotowania i znajomości tego zagadnienia.

To zawsze taka, na którą nie mamy wpływu. Czyli np. początek biegu, a tu… coś. Albo 15 km do mety, godzina do końca, a ty nie możesz biec, bo kolano ci nie chce się zginać! Oj, bywały takie sytuacje. Oby omijały wszystkich biegaczy.

Trening

Różnie z tym bywa. Na pewno żadnego planu. W roku biegam średnio 30 maratonów plus kilka ultra. Dlatego co weekend mam długie, maratońskie wybieganie, a w tygodniu robię sobie np. podbiegi, interwały, mocniejszy III zakres. Bywam też na siłowni.

Od zawsze bez planu. Co rok zwiększa się mój kilometraż, ale nie robię nic na siłę. Jeżeli mi się nie chce, to nie ma siły, żeby mnie wygoniła z domu. Ale jeżeli czuję, że muszę, bo potem będzie lżej, to biegnę 10 maratonów dzień po dniu.

Dieta

Żadna. Wcinam wszystko. Czekolada i chipsy z Biedronki też. Ale jem dużo owoców i warzyw. Bo lubię. Codziennie rano do śniadania magnez. Po ciężkim treningu często biorę BCAA, w trakcie zawodów biorę różne żele. I piję mnóstwo coli. Ale tylko podczas zawodów.

Tu się nic nie zmieniło. Wcinam wszystko. Choć na zawodach mam swoje sprawdzone patenty, to poza nimi – tłusto i z bąbelkami bardzo często. Nie ma takiego biegu, dla którego odmówiłbym sobie przyjemności obcowania z ulubionymi potrawami, colą czy piwkiem z sokiem.

fot. NaDystansie.pl

Moi idole

Jest dużo biegaczy dobrych. Często rozmawiam z chłopakami z Olimp Błonie – Pawłem Szynalem czy Andrzejem Radzikowskim, Agata Matejczuk, Dariusz Kondracki, małżeństwo Lasotów, Rysiek Kałaczyński często doradza jak biegam u niego maratony (rekord Guinnesa: 366 maratonów w rok). Tomek Kuliński. Często rozmawiam i szukam porad u Benka (Piotr Bętkowski). Znam wielu dobrych biegaczy i oni są dla mnie wzorem. Często niedoścignionym. Bo mam 40 lat, a biegam od czterech.

Jak zawsze wzoruję się, słucham i korzystam z rad najlepszych polskich ultrasów. Wiedzy nigdy za dużo. Lepiej nie powtarzać błędów innych, bo w ultra strasznie to boli. Zawsze kibicuję naszym.

Marzenie ultra

Właśnie dograłem sprawę startu w biegu sześciodniowym na Węgrzech. Nie każdy może tam pobiec. Kolegium biegu musi wyrazić zgodę. Zaakceptować kandydata. I mnie zaprosili. Limit to tylko 80 zawodników z całego świata. A że żaden Polak jeszcze czegoś takiego nie biegł, zatem tym bardziej są ciary. Potem bieg 10-dniowy. Może Spartatlon, ale skupiam się teraz na biegu EMU 6-Day Race (3–10 maja 2016).

Właśnie skończyłem dogrywać szczegóły mojego kwietniowego startu w Biegu 10-dniowym w NY. Kiedyś to było wręcz nierealne marzenie. A już za trzy miesiące będę walczył o trzy rekordy Polski. A plany na przyszłość?… Jest tyle biegów.

 

Zdjęcie tytułowe: Jacek Deneka Ultralovers, Kaliska Setka