Redakcja KR

Ice, ice, baby - zimowe pływanie!

Gdynia, 17.01.2021

Sporo piszemy w tym numerze o zimnie. O tym, jakie mogą być jego zalety. Czas zatem na zimno w formie ekstremalnej. Pewnie wielu z was zdziwi, że zaczyna się raptem od 5 stopni. I to wcale nie na minusie. Drobnostka – powie każdy mors. Nie do takiej wody wchodziłem. Jednak jak w tej temperaturze każesz mu zamoczyć dłonie, twarz oraz namówisz, by zaczął płynąć, zapewne szybko zmieni zdanie, bo jest to doświadczenie tak samo bolesne, jak i fascynujące zarazem. Dające wysyp endorfin jak po mało której aktywności. Mowa o lodowym pływaniu, chyba najbardziej ekstremalnej formie pływania w wodach otwartych. Dlaczego warto, by biegacze o tym poczytali? Warto poznać skrajnie inne ultra niż to, do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni. Inne, ale równie fascynujące.

Tekst: Jędrek Maćkowski, MAGAZYN ULTRA#32, zdjęcie główne: Mariola Sikora / GWSC

Lodowa Mila  wyzwanie dla nielicznych 

Śmiało można stwierdzić, że to najkrótsze ultra świata. Rozgrywana jest na dystansie mili lądowej, czyli 1610 m. Pewnie myślisz, co to za dystans? Najdłuższa wodna przeprawa pływacka liczyła 481 km, podjął się jej Ricardo Hoffmann w 1981 r., kiedy przepłynął ten dystans w 84 godz. i 37 min. Zatem jak można porównać ultra na dystansie kilkuset kilometrów z niespełna 2 km pływania? Tego się nie porównuje. To całkiem inne wyzwania! Żadnemu nie umniejszamy. Tak jak w biegach – czasem nie dystans, lecz przewyższenia robią robotę. W zimowym pływaniu jest podobnie, a tym przewyższeniem jest temperatura!

Każde pół stopnia niżej od wyjściowej temperatury 5 st. C to olbrzymia różnica. Pięć stopni, a dwa to przepaść. Miałem okazję biegać i pływać w jednej i drugiej. Miałem też okazję przebiec maraton, jak i prawie stumilowca. I to też jest przepaść. Gdybym miał porównać i zobrazować biegaczom, jak duża różnica jest między tymi trzema stopniami w wodzie, to właśnie chyba jest taka. Nie wie o tym nikt, kto nie doświadczył pływania zimą. A dodać należy, że nie pływa się w specjalistycznych piankach. Zimowi pływacy są uzbrojeni tylko w czepek, okularki pływackie i slipy. Cała reszta jest w ich głowach. 

Na świecie zdobywców lodowej mili jest raptem garstka, bo raptem ok. 550 osób. W Polsce tylko ośmioro  w tym dwie kobiety. Dlaczego o tym piszę? Tylko po to, by pokazać, jak elitarna jest to grupa i jak wielkim wyzwaniem dla ludzkiego organizmu jest próba lodowej mili. Pierwszym w naszym kraju, który się tego podjął, był gość, którego roboczo sobie nazywam „facet przygoda, czyli Bogusław Ogrodnik. Himalaista, biegacz, płetwonurek, pływak  multisportowiec. On sam wysiłek, który trzeba włożyć w przepłynięcie w zimie takiego dystansu, porównuje do wejścia na ośmiotysięcznik. Wie co mówi, bo sam był na dwóch. Dodatkowo należy do niego rekord świata w deniwelacji. Krótko mówiąc, jest jedynym na świecie człowiekiem, który zapuścił się na sam dach świata, zdobywając szczyt Everestu (8848 m n.p.m.) i zszedł też do samych jego piwnicnurkując w Blue Hole na Synaju na głębokość 163 m p.p.m.! Od 2008 r. jest to niepokonany rekord i wynosi 9011 m różnicy poziomów. Pisałem już, że to facet przygoda? Tak? To powtórzę. Sam Boguś to jednak temat na inną opowieść. 

Parafrazując słynnego polskiego badacza prof. Z. Ryna, można śmiało powiedzieć, iż pływanie Ice Mile daje rzadką możliwość spojrzenia poza granice śmierci, zachowując życie. Bogusław Ogrodnik. 

Fizjologia zimowego pływania 

Kiedy twoje ciało zaczyna zdawać sobie sprawę, że wkracza w niebezpiecznie zimne środowisko, ciśnienie i tętno wzrosną. Trzeba je opanować. Najlepiej wyrównać oddech. Na początku nie jest to łatwe, bo w takiej chwili każda część ciała krzyczywychodź na brzeg! Zignoruj te myśli – niech twój oddech będzie długi i spokojny. Szybszy oddech to szybsze wychładzanie organizmu. 

Twoje dłonie i stopy stają się zimne. To normalne – zwężone naczynia układu krwionośnego ograniczają właśnie dopływ krwi do kończyn. Chronią tym samym najważniejsze narządy  mózg, serce czy wątrobę  przed wyziębieniem. Ponieważ ograniczany jest przepływ krwi, ciśnienie ulega zmianie, a z czasem oddychanie samoistnie zwalnia. Teraz potrzeba mniej tlenu. Jeśli poczujesz euforię, natychmiast wyjdź z wody, ponieważ jest to jeden z pierwszych objawów hipotermii. 

Po wyjściu z wody na początku mogą towarzyszyć ci zawroty głowy. Uważaj, mogą pojawić się nagle wraz ze skokami ciśnienia. W ciągu paru minut musisz się wysuszyć i ubrać. Teraz zaczyna się test twojej aklimatyzacji. W ciele zaczyna toczyć się prawdziwy rollercoaster doznań! Tzw. afterdrop! 

Ciepła krew, która chroniła twoje organy, zaczyna wracać do kończyn. Oznacza to również, że zimna krew w kończynach wraca z powrotem w głąb organizmu i schładza najważniejsze organy, w tym serce. Jest to potencjalnie niebezpieczne i może wywołać szok. Wewnętrznie staniesz się zimniejszy niż w wodzie. Mogą wystąpić ekstremalne wstrząsy i drżenie całego organizmu, w rękach ciężko będzie utrzymać ci przedmioty, w skrajnych przypadkach będzie rzucało twoim ciałem w sposób niekontrolowany. 

Zamrażanie stresu, podgrzewanie emocji 

Mimo że tak mało osób podejmuje się tej najcięższej próby zimowego pływania w naszym kraju, to nie oznacza, że ten sport nie jest popularny. Gdy jechałem na swoje pierwsze zawody, byłem przekonany, że będzie kilkanaście, góra kilkadziesiąt osób. Z drugiej strony, jak jechałem na swoje pierwsze ultra, też myślałem, że ludzi, którzy wpadli na podobny pomysł, nie będzie wielu. Jakże mocno w jednym i drugim przypadku się myliłem! 

Największe imprezy w Polsce, jeśli chodzi o pływanie w zimnej wodzie, zbierają ok. 500 osób na starcie. Na świecie natomiast, w Rosji czy na Łotwie potrafi wystartować w weekendowej imprezie prawie dwa tysiące osób! 

Polacy, którzy przepłynęli Ice Mile: Bogusław Ogrodnik, Piotr Biankowski, Leszek Naziemiec, Łukasz Tkacz, Marcin Trudnowski, Marek Grzywa, Hanna Bakuniak, Aldona Skowrońska.

Wielkim propagatorem tego sportu jest Piotr Biankowski, który może się pochwalić przepłyniętą najzimniejszą Lodową Milą spośród wszystkich naszych rodaków. Swoimi wyzwaniami chce jednak głównie zwrócić uwagę innych ludzi na tę formę sportu, umiejętnie łącząc to z działaniami charytatywnymi.

„Niewiele jest dyscyplin sportowych, które poddają jednocześnie ciało i umysł tak rygorystycznej próbie. Nasze ciało musi poradzić sobie z ekstremalnym wychłodzeniemutrzymując równocześnie optymalne funkcje mięśni i mózgu. Takie wyzwania interesują ludzi. Przyciągają ich jak magnes. Ice Mile jest pewnie w zasięgu nielicznych, ale dystans 25, 50, 100 czy 200 metrów to coś, z czym może zmierzyć się każdy. Zacząć przecież można od krótkich startów. Ktoś powie, że to głupota pływać w takiej wodzie. Ja mówię  wejdź, a sam zobaczysz, co stanie się z twoim organizmem. Jak nie spróbujesz, nie przekonasz się. Po zawodach wejdziesz do sauny ogrzać się. Nawet nie zorientujesz się, co w ciągu kilku minut stanie się z twoim tzw. codziennym stresem. Jak pozytywnie naładowany wyjdziesz z wody. Problemy w pracy czy biznesie  obliczu zimnej wody – staną się dla ciebie błahymi przeszkodami w drodze do jakiegokolwiek celu. Lubisz przebywać wśród uśmiechniętych ludzi, bo dzięki temu jesteś lepszym człowiekiem. Mówię głośno: nie pękajspróbuj. No i co równie ważne, sprawdź na ile cię stać. W końcu jesteś ultraską, ultrasem. Ludzie, aby się rozwijać, potrzebują nowych wyzwań. Piotr Biankowski – organizator Gdynia Winter Swimming CUP 

Czy przekonaliśmy cię do tego, że zimno może być fajne? Taką mamy nadzieję. Pamiętajcie jednak, tu jest dokładnie jak w naszym sporcie. Róbmy wszystko z głową – stopniowo. Wówczas mamy większą szansę oswoić się z niskimi temperaturami i w pełni korzystać z ich dobrodziejstw.