Redakcja KR

Finał mężczyzn GTWS 2024

20.10.2024

Każdy bal ma swój ostatni taniec. Każda piękna historia powstaje przy wsparciu bohaterów i tak też było na finale Goldena. Nam wyjątkowości dodawał fakt, że z całą serią żegna się Bart Przedwojewski. Idąc na start mokły oczy, kiedy pod powiekami wyświetlały się kolejne klisze z siedmiu wspaniałych sezonów. Uważajcie. Nie zamykajcie oczu, bo to pięknie trafi każdego z Was.

Tekst: Maciej Skiba, Zdjęcia: Golden Trail World Series

Deszcz i zasnute niebo cofnęło nas do czwartku, ale trasę podzieliliśmy jak wczoraj. Skojarzenia z "tą ostatnią niedzielą" podwójne,  bo wszystko spowijał fog. Oczy skierowane więc na pierwszą linię, a tam nasi, Elhousine, Remi, spora obstawa Kenijczyków. Ruszyliśmy wszyscy - oni, aż trząsnęło uroczą polanką, a my łapać ich na kolejnych punktach. Było... szybko. Nasz model prognozowania ustawił dwa warianty. 1:55 przy słabych warunkach i 1:50, kiedy nic im nie przeszkodzi. (24km 1500up, czas zwyciężczyni kobiecego biegu 2:08.)

Emocje targają wszystkimi. Biegacze w dół na dwie błyskawiczne pętle, my do kolejki nad podbiegiem. Wsiadać już, czy do puszczać innych. Na dole ludzie biegają od taśmy do taśmy, sugerując, ze już zaraz zza zakrętu wyleci stado byków niczym na amerykańskim rodeo. Wsiadłem...za wcześnie. Widać jak zakosy na podbiegu wypełniają się tym pędzącym wężem najlepszych biegaczy świata.

U góry nieco luźniej. Odłączyła się grupa 4 Kenijczyków, kroku dotrzymuje im Remi Bonnet, Elhousine dopiero szósty. Lecą wąską przelotówką naszpikowaną głazami po 3:20. Wysiadłem po pierwszej stacji. Ale młody Szwajcar Soldini kupił pierwszą klasę, bo wozi się na plecach Roberka Pkemoia. Za nim Chris Allen, Delorenzi, Maestri i Bart! Jest cały czas w kontakcie z pierwszą dziesiątką. Moment za nim Marcin Kubica i długo z naszych nikt. Okazuje się, że Rafał Matuszczak, którego powinienem wtedy nagrywać, przykro skręcił kostkę i został w najwyższym punkcie trasy. Z serduchem na wierzchu pędzi Rzeszót i zaraz za nim Dominik Tabor.

Lecę na podbieg, wczoraj był kluczowy. U podnóża nagle pojawia się zupełnie przemodelowana czołówka. Przewodzi Szwajcar w swoim królestwie nachylonym po kilkadziesiąt procent. Dalej Kipgeno i Marokańczyk. Remi twardo wygrywa rytm szybkimi krokami, reszta idzie. Kiedy zostawia wolniejszą dwójkę, Elhousine redukuje i odpala lewym pasem, "spawając" Remiego. Moment kluczowy dla całego finału, bo na szczycie Marokańczyk melduje się pierwszy.

Bart dalej patrzy na top10, rozciągnięte na stromym stoku. Przed nim już Daniel Pattis, który na zbiegu przedmuchał płuco i uwolnił nogę. Kolejność naszych bez zmian, co ciekawe im robiło się stromiej, tym Rzeszót i Tabor ruszali truchtem żwawo, w swoim tempie połykając pion.

Bart zalicza świetny, luźny zbieg. Spod kolejki wybiega jako dziewiąty, ale ostatnich półtora kilometra nie może rozpędzić nóg. Mija go Fred Tranchard, z którym wzajemnie motywowali się na podbiegu i jeszcze trzech zawodników. Na upragnioną metę Bart wpada jako 13. Marcin Kubica cztery miejsca dalej. Boląca "czwórka" nie pozwoliła zbiegac na miarę możliwości. Ale z całego cyklu jest zadowolony i zmotywowany. Tak jak Rzeszót. Dziś 35 miejsce, daje mu skok o jedno w klasyfikacji cyklu. Cztery miejsca dalej finiszuje Dominik i wskakuje do najlepszej 30, która ukończyła 3 wymagane wyścigi, prolog i finał. Dobrze czytacie - czterech Polaków w gronie 30 najlepszych górali, bo dziś cały czas w uszach dudniło, że były to nieoficjalne mistrzostwa swiata.

Na opowiedzenie pięknej historii Bartka, kiedy zasiadaliśmy do śledzenia jego Goldena, jak do niedzielnego obiadu, przyjdzie jeszcze czas. Na razie dekoracja i finałowe after party, bo wiecie - "górale" lubią się bawić tak samo na stromych zbiegach, jak pod muzykę na parkiecie.

Panowie - dzięki za cały rok. To był hell of a ride. Kawał jazdy bez hamulców. Need for Speed: trailrunning edition!

Zobaczcie na te różnice!
Wyniki finału:

  1. Elhousine Elazzaoui 1:50:18.43
  2. Remi Bonnet 1:50:57.15
  3. Patrick Kipngeno 1:51:00.59
  4. Timothy Kibett 1:53:06.33
  5. Philemon Kiriago 1:54:03.55

Polacy

13. Bart Przedwojewski 1:58:50.24

17. Marcin Kubica 2:00:34.23

35. Marcin Rzeszótko 2:05:31.15

39. Dominik Tabor 2:06:45.07

Elhousine jako jedyny biegacz w historii serii "zamknał" cykl, zgaraniając maksymalną ilość punktów. 600 za 3 biegi kwalifikacyjne, 100 za prolog i 3 stówy za finał. Król? Król ubrany jest niezmiennie w szaty NNormala.

Top 10 całego cyklu:

  1. Elhousine Elazzaoui - 1000 pkt
  2. Patrick Kipngeno - 940 pkt
  3. Remi Bonnet - 896 pkt
  4. Philemon Kiriago - 854 pkt
  5. Daniel Pattis - 776 pkt
  6. Roberto Delorenzi - 758 pkt
  7. Bart Przedwojewski - 719 pkt
  8. Joey Hadorn - 698 pkt
  9. Alain Santamaria Blanco - 675 pkt
  10. Christian Allen - 674 pkt

Polacy

13. Marcin Kubica - 644 pkt

24. Marcin Rzeszótko - 433 pkt

30. Dominik Tabor - 344 pkt.

Zajrzyjcie koniecznie na naszego instagrama, tam też się działo!