Drugi tydzień przygotowań do najważniejszego startu w życiu za mną. W ramach projektu "Droga do UTMB" Marcin Świerc przygotowuje mnie do słynnego biegu dookoła góry Mont Blanc, a najważniejszym przystankiem na tej drodze jest CCC, czyli "Mała Siostra" UTMB, w której wystartuję 1 września 2017 r. Pierwszy raz w życiu trenuję pod okiem trenera i mam plan z prawdziwego zdarzenia. W drugim tygodniu było spokojnie i krajoznawczo, oczywiście nie mogło zabraknąć rolowania. No i wyjazd do Poznania był! (fot. Jan Nyka)
Poniedziałek
Na początku tygodnia dostałem od Marcina trochę luzu. Po sobotnim Zimowym Półmaratonie Gór Stołowych (fantastyczna impreza) i niedzielnym długim wybieganiu po drugiej stronie Kotliny Kłodzkiej, w poniedziałek nie biegałem wcale i poświęciłem cały poranek na rozciąganie, jogę i rolowanie. To elementy treningu, o których zawsze wiedziałem, że są ważne, a których bardzo długo nie stosowałem. Szkoda, bo jak już zacząłem, to bardzo je polubiłem. Kiedyś dzień bez biegania był dla mnie dniem straconym, dziś nie mogę się doczekać kolejnych pozycji z jogi dla biegaczy, które podpowiada mi Marcin. Surya namaskar!
Wtorek
Po dniu przerwy przyszedł czas na 10-kilometrowe wybieganie z duuuużą ilością rozciągania na koniec. Rozciągania było tak dużo, że zasłużyłem sobie na jajecznicę z 5 jaj. W bieganiu najbardziej lubię to, że mogę dużo jeść, a wszystko smakuje przynajmniej dwa razy lepiej!
Środa
Mój pierwszy niezaliczony test. Trener Świerc zaordynował 5 km rozgrzewki plus cztery serie zabawy biegowej (kilometrówki w tempie na zmianę szybkim i wolnym). Czyli w sumie osiem, a ja zrozumiałem, że cztery. Kowalski, siadaj, pała! Nauczka: dokładniej czytać wytyczne.
Czwartek
W zeszłym tygodniu pasmo, a w tym przeziębienie. Późno położyłem się spać, wstałem godzinę wcześniej, żeby bez stresu zrobić 2-godzinną wycieczkę biegową, no i się przyplątało. Niewyspany, osłabiony organizm tylko czekał na zielone światło do wskoczenia pod kołdrę. Z treningu wracałem tak wychłodzony, że aż mną telepało. Rutinoscorbin, imbir, główka czosnku i jedziemy dalej do Chamonix!
Piątek
Znowu wolne od biegania. Tym razem wykorzystuję czas na pomki, brzuszki i igraszki na boku z rolerem. ULTRA powoli się rozchodzi - znajomi piszą wiadomości, że trzymają kciuki za nasz projekt. Od razu mi lepiej! Wsiadam w hyundaia (dzięki Hyundai Motor Poland!) i ruszam do Poznania na Forest Run - zimowy bieg po Wielkopolskim Parku Narodowym. Tym razem nie startuję, będę wolontariuszem.
Sobota
W piątek wieczorem miałem kryzys formy - katar zamienił się w katarzysko i sam imbir nie wystarczył, musiałem się wspomóc apselanem. To coś jak ibuprom zatoki, ale nie aż taki kiler. Apselan pomógł i przed 8 rano stawiłem się w niezłej formie w biurze zawodów w Mosinie. Forest Run to impreza jednocześnie kameralna (bo ma absolutnie uroczy klimat) i na swój sposób spektakularna (efektowna brama startowa, 400 uczestników, niepodrabialny spiker Patyczak i wyjątkowi wolontariusze). W przeciwieństwie do zeszłorocznej, pierwszej edycji, podczas której było 10 stopni na plusie, tym razem bieg był zimowy nie tylko z nazwy, a duża część trasy - skuta lodem. Wielki szacunek dla wszystkich uczestników, że nikt nie zrobił sobie krzywdy na tej 22-kilometrowej, leśnej ślizgawce! Po powrocie z przesiąkniętej surowym powietrzem puszczy do spowitego smogiem Poznania przyszedł czas na trening. Tym razem zadanie domowe to fartlek, czyli biegowa zabawa z tempami. 20 minut rozgrzewki, godzina właściwego treningu i kwadrans schłodzenia. A wszystko w najwspanialszym towarzystwie, jakie tylko mogłem sobie wymarzyć!
Niedziela
W Wielkopolsce właśnie zaczęły się ferie, więc w niedzielny poranek ulice są zupełnie puste. Nie ma samochodów, ani ludzi. Myślę sobie, że to pewnie przez ferie nie było wczoraj na Foreście Bartka i Oli Mikołajczaków, pewnie szusują gdzieś z dzieciakami na nartach... Jajecznica w knajpce w uliczce odchodzącej od rynku nie smakowała tak jak ta z jajek od pani Smereczniakowej, ale wystarczyła by dać moc na niedzielny trening. 21 spokojnych kilometrów u podnóży Dziewiczej Góry w pięknym styczniowym słońcu skutecznie zatarło wspomnienie o smogu po poznańsku. Po treningu w restauracji "Jedzenie" zdjadłem falafela, który nie smakował jak falafel i pognałem na wschód. "Na wschód", bo jak powiedziałem, że "do centrum", to mnie wiara wyśmiała. Lubię Poznań. W drodze do redakcji słucham The Black Keys. Dostaję też wiadomość od Marcina: "Jak minął tydzień?". Odpowiedź: "Plan wykonany w 100%! Czuję mega entuzjazm i zapał". Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że spartoliłem środowy trening, ale nie zmienia to faktu, że na kolejny tydzień czekam jak dziecko na pierwszą gwiazdkę w Wigilię!
***
"Droga do UTMB" to projekt, który realizujemy wspólnie z Marcinem Świercem. Marcin w 2 lata przygotowuje siebie i mnie do startu w najsłynniejszym ultramaratonie na świecie - Ultra-Trail du Mont Blanc. Głównym punktem przygotowań jest nasz start w wyścigu CCC, czyli "Małej Siostrze" UTMB, który odbędzie się 1 września 2017 r. we Francji. Więcej o "Drodze do UTMB" przeczytacie w magazynie ULTRA. Znajdują się tam również plany treningowe, według których będziemy ustawiali nasz trening w lutym i w marcu.
Zamów magazyn ULTRA tutaj.