Mój trener to mądry facet. Marcin Świerc to nie tylko mistrz Polski na wszystkich możliwych dystansach w biegach górskich, ale również kopalnia wiedzy. I to nie byle jakiej wiedzy, bo zdobytej na podstawie wielu lat własnych doświadczeń. Teoria i praktyka idą u niego w parze, a co najważniejsze – towarzyszy im trzecia ważna cecha dobrego trenera, czyli zdrowy rozsądek. Wydaje się, że po 3 miesiącach wspólnych treningów powstał między nami zalążek zaufania – on wie,że ja nigdy nie odpuszczę, a ja wiem, że on nie zrobi mi krzywdy. Marcin doskonale czuje, kiedy mnie docisnąć, a kiedy pozwolić odpocząć. I tak właśnie zrobił po maratonie – zarządził 2 tygodnie (umiarkowanej) regeneracji, które ja z satysfakcją wykorzystałem! (fot. Jan Nyka)
Pierwszy tydzień po maratonie
Wciąż ciężko mi uwierzyć w to, że w Bratysławie swój najwolniejszy kilometr ze wszystkich 42 poleciałem w 4 min i 44 sek. Do tego żadnych kryzysów na trasie i przybijanie piątek na mecie. Niech ktoś mnie uszczypnie, przecież to niemożliwe!
Od poniedziałku do środy pomaratońska laba. Oczywiście robiłem w domu jakieś lekkie ćwiczenia, ale za każdym razem był to bardziej rozruch niż trening. Za to dużo i smacznie jadłem – pakowałem w siebie masę zup, warzyw i owoców. Dzięki takiej kuracji witaminowej udało mi się uniknąć standardowego pomaratońskiego spadku odporności – tym razem nie było żadnych opryszczek, katarów ani zawalonych zatok. Czosnek, pierzga i korzeń arktyczny też zrobiły swoje. Szczerze polecam te naturalne cuda!
Na pierwszy prawdziwy trening po Bratysławie wyszedłem dopiero w czwartek. Zrobiłem 12 spokojnych km + 8 szybkich rytmów na „odmulenie” organizmu. W piątek wolne od biegania, za to godzina rolowania i rozciągania. W sobotę 8 km w tempie konwersacyjnym (nie miałem towarzystwa, więc rozmawiałem z samymsobą) i jeszcze w domu joga dla biegaczy (ciekawe czy istnieje coś takiego jak bieganie dla joginów...). W niedzielę start na Crossingu w Wieliszewie i trzy życiówki na jednym dystansie (na 5, 10 i 11 km). Tym razem było towarzystwo, ale przy takim tempie nikt nie miał nastroju do rozmów. Na mecie były za to uściski i gratulacje. Wieliszewski Crossing to fantastyczna impreza, a kolejna edycja już w czerwcu! Więcej o imprezie TU.
Drugi tydzień po maratonie
Poniedziałek to odpoczynek po Wieliszewie, a zarazem przed Monte Kazurą. Tylko rozciąganie i rolowanie, które weszły mi już w krew. Wtorek to Monte Kazura, czyli 3 mordercze pętle po ursynowskiej górze gór – Wzgórzu Trzech Szczytów. Monte Kazura to niby tylko 5 km, ale daje w kość jak niezłe ultra. Tyle tylko, że w skondensowanej formie. Ucieszyła mnie moja forma, ale jeszcze bardziej byłem zadowolony z frekwencji – to wspaniałe uczucie, kiedy dowiadujesz się, że w kameralnym biegu bliskiemu twemu sercu startuje prawie 200 osób. Brawo!
Środa i czwartek to znów odpoczynek. I dobrze, bo 2 starty dały mi solidnie popalić, uda mam zalane betonem. Dopiero w piątek wychodzę na 8-kilometrowy rozruch, zakończony pięcioma 200-metrowymi przebieżkami. I oto nadeszła pora na nią –sobotnią gwiazdę południa!
W sobotę o świcie zapakowaliśmy się z mamą i siostrą do fiata sieny i ruszyliśmy w Beskid Niski. A tam (a właściwie tu) zupełnie nieoczekiwanie miałem najwspanialszy trening w życiu. Marcin zaordynował 7 + 7 km po górkach. Bieg grzbietem Magury Małastowskiej był dla mnie najczystszym spełnieniem. Tam na górze, w pięknym lesie czułem się szczęśliwy. I mocny. Na szlaku byłem jak wyścigowa karpacka koza (choć akurat biegłem nie w speedgoatach, tylko w nowych columbiach). Ślad karpackiej kozy wyścigowej TU. Niedziela to trochę dłuższe, ale dużo spokojniejsze wybieganie po drugiej stronie doliny. Piękny jest ten Beskid Niski, kocham go jak żadną inną krainę na świecie!
***
"Droga do UTMB" to projekt, który realizujemy wspólnie z Marcinem Świercem. Marcin w 2 lata przygotowuje siebie i mnie do startu w najsłynniejszym ultramaratonie na świecie - Ultra-Trail du Mont Blanc. Głównym punktem przygotowań jest nasz start w wyścigu CCC, czyli "Małej Siostrze" UTMB, który odbędzie się 1 września 2017 r. we Francji. Więcej o "Drodze do UTMB" przeczytacie w magazynie ULTRA. Znajdują się tam również plany treningowe, według których będziemy ustawiamy nasz trening w lutym i w marcu.