Chojnik Karkonoski Festiwal Biegowy to kawał historii górskich biegów długodystansowych. W tym roku świętujemy jubileusz. Robimy to, tak jak lubimy najbardziej – dając wam możliwość startu na sześciu dystansach. Zapraszamy na nasze zawody. A teraz na wycieczkę w przeszłość. Tę naprawdę odległą. I w podróż na znacznie krótszym dystansie. Spróbujemy o tym napisać krótko, bo wiemy, że czytacie tak, jak biegacie – szybko.
Tekst: Daniel Chojnacki, Karol Gołaj, Mateusz Lewicki, zdjęcia: Piotr Dymus.
Tajemnicze kręgi w Sobieszowie
Dziesięć lat temu stanęliśmy na starcie. Zaczęliśmy organizację Chojnik Maratonu. Już po kilku miesiącach, przed pierwszą edycją, musieliśmy odpowiedzieć na trudne pytanie – „ile jesteśmy w stanie dołożyć pieniędzy ze swoich?”. Był rok 2013, nikt przed imprezą nie myślał o stworzeniu biznesplanu, choćby jednej skromnej tabelki kalkulującej budżet. Powstały priorytety – musi być bezpiecznie, na punktach żywieniowych smacznie i energetycznie, a przede wszystkim legalnie. Kupiliśmy każdemu po pamiątkowej koszulce i… budżet się skończył.
Dlatego w Sobieszowie pod Zamkiem Chojnik pojawiły się tajemnicze kręgi wydeptanej trawy na środku zarośniętej łąki. To organizatorzy swoimi samochodami, zamienionymi na chwilę w kosiarki, wyjeździli teren, żeby postawić biuro zawodów. I dlatego też pierwsi na mecie w nagrodę otrzymywali wielkie, choć mało wydajne drukarki laserowe i pakiet krokomierzy – spuściznę po gadżetach z Euro 2012.
Bieganie to sport drużynowy
Ale zarówno pierwsza, jak i kolejne edycje biegu to bardziej realizacja idei bezpretensjonalności, pikniku rodzinnego, amatorskiego biegania z nastawieniem na rekreację, gdzie każdy wygrywa i przebiegając przez metę zrywa szarfę zwycięzcy. Dla samego uczestnika to – dość wydłużone – obiegnięcie Zamku Chojnik ma zawsze mistyczne konotacje – jest sam na sam z górami, walczy ze swoimi słabościami, zmaga się z wysokością. Od początku przyświeca nam idea budowania społeczności, łączenia zawodników, wolontariuszy, kibiców. Bo wiemy i często powtarzamy, że bieganie to sport drużynowy.
Kolejne edycje przyniosły pierwszą w historii biegu kolejkę do toy-toya. Ten ogonek przestępujących z nogi na nogę, ubranych w obcisłe getry biegaczy był dla nas symptomatyczny. W 2014 r. już wiadomo było, że zawody przełajowe, biegi górskie, ściganie po leśnych ścieżkach trafiają do biegowego mainstreamu. A w Karkonoszach każda forma rywalizacji cieszy się popularnością – zapisy na niektóre biegi schodzą na pniu. Mają świetną organizację, niepowtarzalny klimat, wymagającą trasę, przyciągają elitę polskich biegaczy górskich.
Lubimy mieć pod górkę
Zapraszamy na Chojnik Karkonoski Festiwal Biegowy. Organizujemy te zawody u samych stóp Karkonoszy – w Jeleniej Górze, mieście otoczonym górskimi pasmami. To szczyty, które 3 września 2022 r. po raz dziesiąty staną się tłem dla wielkich emocji. Tam bowiem, gdzie jest sport, pojawia się rywalizacja. A ta bywa gorąca. Zwłaszcza pod koniec lata, pod górkę, gdy w grę wchodzą nagrody, medale i bicie rekordów. Gra warta jest świeczki, a przynajmniej wzbudzenia w sobie odrobiny zapału.
Nasze trasy wiodą najpiękniejszymi ścieżkami Karkonoskiego Parku Narodowego, w dużej mierze poza znanymi i „zadeptanymi” przez turystów traktami. Tym samym biegacze doświadczają tu ścieżek o alpejskim charakterze ze stromymi, skalnymi zboczami, spektakularnymi widokami i trudnymi technicznie odcinkami.
Szczypta zdrowej konkurencji dodaje smaku zbiegom i podbiegom. W tym roku na nieustraszonych biegaczy czekać będzie sześć tras o różnym stopniu trudności. Półmaraton z górką – 29 km, Kamienna trzydziestka – 33 km, Chojnik Maraton – 42 km, Siedemdziesiąt z hakiem –72 km, Ultra Chojnik – 102 km i Bieg Edukacyjny – 8 km. Duże przewyższenia, długie podbiegi, trasy ciężkie technicznie – poprzeczka będzie wysoko, bo stawiają ją same Karkonosze. Co do jednego nie ma jednak wątpliwości – wszyscy lubimy mieć pod górkę.
Nie jesteśmy najważniejsi
Dziesięć lat tworzenia festiwali biegowych pokazuje olbrzymi progres. Organizacyjny, sportowy, marketingowy. Ale to, co nas cieszy najbardziej, to działania wspierające ekologię. Góry to nasze środowisko naturalne, dlatego dbamy o nie jak o własny dom. Wprowadzamy limity zawodników, by nie zakłócać spokoju stałych rezydentów – okolicznej zwierzyny. Regulaminowymi zapiskami motywujemy biegaczy do zabrania w trasę kubeczka wielorazowego użytku, znacznie ograniczając tym samym produkcję śmieci. Tworzymy gadżety z dobrych jakościowo materiałów. Chcemy dać wam pamiątkę, która przetrwa lata. Dlatego – jako świadomi organizatorzy – szyjemy bluzy z ekologicznej bawełny, współpracujemy ze świadomymi polskimi markami. Gdy wszyscy zawodnicy przekroczą już linię mety, zabieramy się za sprzątanie. Przechodzimy setki kilometrów, zbierając wszelkie pozostałości, by następnego dnia nie było po nas śladu. Tak rozumiemy odpowiedzialną organizację.
Powoli uświadamiamy sobie, że dochodzimy do granicy, po przekroczeniu której już nie będzie można o Chojniku powiedzieć – impreza kameralna. Nie chcemy jednak tracić tej przyjaznej, rodzinnej atmosfery. Nie dlatego wybraliśmy leśne ścieżki zamiast asfaltu, żeby popełnić błąd i w górach powielać liczby uczestników miejskich maratonów. My – troje organizatorów – robimy Chojnik raz w roku, oddajemy się temu bez reszty. Sami dużo biegamy, mamy swoje prace, obowiązki, komplet żon i nadkomplet dzieci. Po prostu nie mamy przestrzeni na to, żeby angażować się w rzeczy, z których później nie możemy być dumni.