Trzcińsko... Karpniki... Stróżnica...
Gdzie to wszystko jest? Na pierwszą myśl przychodzi nam jakiś koniec świata i w sumie wiele byśmy się nie pomylili gdyby nie fakt, że wielu z Nas mija to wspaniałe pasmo przy okazji wypadów w Karkonosze.
Tekst: Sebastian Nicpoń, zdjęcia: BIKELIFE, UltraLovers, Piotr Dymus
W miniony weekend ten niewielki skrawek Rudawskiego Parku Krajobrazowego stał się areną zmagań wielu sportowców, nie zabrakło utytułowanych zawodników jak Andrzej Witek czy Paweł Czerniak – obaj panowie posiadają na swoim kącie medale mistrzostw polski ale, żeby nie było zbyt łatwo to po piętach deptali im młodzi wyjadacze, którzy coraz to chętniej zaglądają do biegów górskich jako opcji na przepalenie ,,rury" przed startami docelowymi.
Wśród nocnej ciszy... oh wait, gdy za zorganizowanie biegu bierze się ekipa to ciszy nie ma. W środku nocy na trasę najdłuższego dystansu wysłani zostali ultrasi, mieli do pokonania dystans ok. 61 km i 2800m pionów.
Bieg wygrał Paweł Sadowski, mieszkaniec Janowic Wielkich, lokals znający każdy zakamarek gór. Zapytany o odczucia z imprezy powiedział :
,,Impreza w Rudawach udana pogoda i frekwencja dopisała .Trasy bardzo fajne i wymagające, rok temu biegłem 60km, nie oficjalne, ale warunki też nie należały do łatwych. Było sporo śniegu, w tym roku śniegu mniej ale sporo było lodu co też nie ułatwiało biegu. Świetne punkty odżywcze ,organizacja super. Bardzo fajny event z zbieraniem pieczątek na różnych szczytach, podczas biegu nie czułem się zmęczony jak i po. Mimo, że bardzo mało miałem czasu na trenowanie przez nadgodziny w pracy i sporą przerwę pod koniec tamtego roku, to jestem zadowolony z wyniku. Było to moje pierwsze zwycięstwo w Ultra! Uwielbiam biegać po górach a na każdym podbiegu staram dać z siebie wszystko. Podczas biegu można także ujrzeć sporo pięknych widoków w Rudawach a tych tu nie brakuje.”
Drugim dystansem jakim dysponują organizatorzy Rudawskiego Festiwalu Biegowgo jest maraton, osobiście uważam, że jest to najciekawsza trasa lecz by nie robić spoilerów zapytałem zwycięzcę Rogera Karawczyńskiego o jego odczucia, oto co usłyszałem od niego:
,,Mimo blisko 1000 uczestników nadal miałem poczucie kameralnego biegu. Zapewne to zasługa małego ruchu turystycznego w Rudawach, jak i strefy start-meta, obok schroniska "Szwajcarka ". Trasy fajnie poprowadzone, przez najciekawsze miejsca i szczyty Rudaw. Tegoroczna edycja mało zimowa, więcej było lodu niż śniegu, szczególnie na zbiegach, tak więc o dynamicznym zbieganiu np. Ze Skalnika można było zapomnieć. Organizacja wiadomo, "Level expert". Jak zwykle zresztą. Rudawy/Chojnik festiwal biegowy. Ta impreza na pewno ma unikatowy klimat. Sami sprawdźcie za rok. Gorąco polecam.”
Każdy z biegaczy wie, że połówka jest dobra na wszystko, dlatego też taki dystans został rozegrany. Właśnie tutaj pojawia się wspomniany medalista mistrzostw polski, Paweł Czerniak reprezentujący klub Karkonosz Running Team. Oczywiście nie omieszkałem wypytać o jego odczucia z trasy. Sami przeczytajcie co miał do powiedzenia zawodnik, który nie raz trenował w tych górach:
,,Jak zwykle, impreza fajnie zorganizowana, widać, że chłopaki wkładają dużo serducha w tą imprezę. Co do punktów żywieniowych ciężko mi coś powiedzieć, ponieważ nie korzystałem. Podobało mi się jak imprezę prowadzą chłopaki Radosław Langner i ten drugi Grzegorz Soczomski (*Niepoważne Treningi Podcast), zapowiedzi przez zawodami robili z jajem, ogólnie wychodzi im ta impreza naprawdę dobrze, jak sami mówili, że chcą by to były biegi bardziej rodzinne i to jest fajne patrząc jak dużo rodzin przyjeżdża wspierać najbliższych, widać, że wszyscy są zadowoleni i uśmiechnięci.”
Co słychać w kobiecym bieganiu ? Dopadłem wielkopolankę z górskim charakterem, którą życie przyciągnęło pod Karkonoskie szczyty, Dominikę Duczmal, drugą zawodniczkę na mecie trasy półmaratońskiej.
,, Rudawy Festiwal Biegowy to bardzo dobrze zorganizowana impreza, świetnie oznaczone trasy, wspaniali wolontariusze, najlepsi fotografowie i przepyszna vege zupka na mecie! Przebieg trasy nie zawsze pokrywa się z szlakiem, prowadzi uczestników w najciekawsze zakątki tego pasma górskiego odkrywając to co najlepsze. Przeciąga dobrych biegaczy, więc jest z kim się pościgać.”
Finiszując z relacją zahaczamy jeszcze o rodzinną dyszkę z delikatną górką, zwłaszcza, że ta pojawia się zawodnikom przed samym nosem na finiszu, który położony jest tuż przy niesamowicie pięknym schronisku Szwajcarki.
Myślę, że bez większego zaskoczenia, rywalizację wygrał Andrzej Witek, jest to drugi z wspomnianych medalistów MP, który swoje poczynania opisuje w następujący sposób:
,, Start w Rudawach traktowałem jako przerywnik w typowym treningu maratońskim, jaki obecnie realizuję przed sezonem 2022. Wiedziałem, że może oznaczać to nieco gorszą dyspozycję na trudnych technicznie odcinkach, ale podchodziłem do imprezy z wielką radością. Stawka biegu ukształtowała się dość szybko i po łagodnej pierwszej części trasy wypracowałem bezpieczną przewagę, którą starałem się kontrolować do końca. Warunki na dystansie 10 km były znakomite. Błota była niewiele, a śniegu wcale. Większość ścieżek dobrze ubita i sucha. Śmiem twierdzić, że jeżeli ktoś był tego dnia w dobrej, wysokiej dyspozycji, to trudno w kolejnych latach będzie mu pobić własny rekord na tej trasie. Tak dobre warunki w połowie lutego zdarzają się naprawdę rzadko. Wynik na mecie bardzo mnie cieszył, podobnie jak możliwość rywalizacji z innymi osobami kochającymi bieganie w górach. Z niecierpliwością czekam na wiosnę i kolejne biegi!”
Warto nadmienić, że Andrzej wykręcił kosmiczny czas meldując się na mecie po upływie 49min 28s wyprzedzając tym samym Dawida Lulisa o ponad 8min. Czy ktoś będzie w stanie pobić rekord Andrzeja?
Czas pokaże, tymczasem zaglądam jeszcze do rywalizacji kobiet i tam walka była dużo bardziej zacięta, ostateczni szarfę na mecie jako pierwsza zawodniczka przerwała Alicja Białobłocka, która dobrze zna sudeckie szlaki, świadczy o tym chociażby drugie miejsce podczas ostatniej edycji Maratonu Karkonoskiego czy wielu innych imprez na dolnym śląsku. Oto co do powiedzenia miała Alicja :
,,Odczucia z biegu tylko i wyłącznie pozytywne! Uwielbiam imprezy organizowane przez chłopaków. Połówka z górką to była impreza od której zaczęło się moje górskie bieganie dlatego też czy to z sentymentu czy dla wspaniałego klimatu i atmosfery którą tworzą podczas organizowanych festiwali Chojnik/Rudawy staram się zawsze na nich pojawiać. Ponieważ w tym roku tydzień po Rudawach biegnę Zuka zdecydowałam się na najkrótszy dystans. Mimo że to tylko dyszka, nudy nie było, trasa ciekawa, Sokolik i Krzyżna Góra potrafią rozgrzać. W trakcie biegu tak szybko leciały mi te kilometry że na 9 zwątpiłam czy to aby na pewno już końcówka. Mimo że Zimowe Rudawy dla mnie były w tym roku bardziej rudawe i błotniste a nie śnieżnie to udało się spotkać wielu znajomych i bawiłam się znakomicie!”
Cieszę się, że mogłem uczestniczyć w tej imprezie, co prawda jako kibic lecz spotkania ludzi i atmosfera jaką roztaczają organizatorzy powoduje, że czujemy się jak na małym lokalnym biegu, gdzie każdy zna każdego, w tle gra muzyka, pali się ognisko a zawodnicy mimo zmęczenia biegiem, chcą nadal być w centrum imprezy i nawet zimne powiewy wiatru nie są w stanie ich wygonić, tak trzeba żyć, tak trzeba organizować imprezy ! Chapeau bas!
Pełne wyniki rywalizacji Chojnik / Rudawy Festiwal Biegowy.