Mikołaj Kowalski-Barysznikow
Biegacz amator

Buty Inov-8 f-lite 195 - TEST

Warszawa, 08.07.2015

Model Inov-8 f-lite 195 testowałem przez blisko rok. Choć tak naprawdę to go nie testowałem, a po prostu w nim biegałem. Pomysł na napisanie recenzji zrodził się w mojej głowie raptem kilka dni temu, na mecie Supermaratonu Gór Stołowych. SGS to 50-kilometrowy, techniczny bieg, który zupełnie spontanicznie przebiegłem właśnie w f-lite'ach. Od wielu miesięcy myślę o tym, żeby zainwestować w porządne buty do biegania po twardym terenie. Robiłem nawet małe rozeznanie przed czerwcowym Biegiem Marduły w Tatrach, ale nic z niego wówczas nie wynikło i ostatecznie poleciałem w moich nieśmiertelnych x-talonach 212 (mimo wszystko nieco za twardych na tatrzańskie kamulce). Przed SGS-em na takie rozeznanie nie było nawet czasu, więc po prostu zgarnąłem z szafy czerwone f-lite'y i pomyślałem, że... jakoś to będzie. I wiecie, co? 50 kilometrów trudnego, górskiego szlaku później mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że to był strzał w dziesiątkę. I teraz poważnie się zastanawiam, czy nie pójść za ciosem i nie zabrać ich na sierpniowy Bieg Ultra Granią Tatr!

Jednak nie zawsze było tak pięknie. Moje pierwsze poważne doświadczenie z f-lite'ami to 44-kilometrowy Forest Run we wrześniu 2014 roku, który musiałem zakończyć przedwcześnie z powodu urazu pasma biodrowo-piszczelowego. Do 28. kilometra jeszcze jakoś dotrwałem, mimo że ćmienie z boku kolana robiło się z każdym krokiem coraz bardziej nieznośne. Ale później to był już czysty masochizm. Po raz pierwszy w życiu poddałem więc bieg i na metę dotarłem... autostopem. Absolutnie nie uważam, że stało się tak tylko i wyłącznie z winy f-lite'ów, ale tamta wtopa uświadomiła mi, jak bardzo wymagający i nie znoszący złej techniki jest to but.

Po nieszczęśliwym dla mnie (choć ogólnie fantastycznym!) Forest Runie udało mi się przywrócić ścięgno do jako takiej formy i w październiku jeszcze nawet przedreptać 150-kilometrową Ultrałemkowynę, ale wiedziałem, że powrót do biegania w f-lite'ach jest możliwy tylko i wyłącznie, jeśli solidnie wezmę się za pracę nad techniką i wzmocnieniem całego ciała. Zaczęła się więc robota: przysiady, wspięcia na palcach, podciąganie na drążku, rolowanie i - przede wszystkim - rzetelne i systematyczne rozciąganie. Do tego mocny zimowy trening z cyklem Biegów Górskich w Falenicy w roli głównej i zaraz później pierwsze poważne zawody: Zimowy Ultramaraton Karkonoski i dwa starty na dychę - w Raszynie i na Orlenie. Po tak rozsądnie przepracowanym początku roku, w maju poczułem, że jestem gotowy znowu wskoczyć w f-lite'y. Oczywiście przez całą zimę i pół wiosny zakładałem je od czasu do czasu na trening, ale dopiero na Półmaratonie Hajnowskim i na Maratonie Beskid Niski mieliśmy szansę znów sprawdzić się nawzajem na poważnie!

Sprawdzian udał się znakomicie. Najpierw w Hajnówce lekkie, czerwone trzewiki poniosły mnie po nową życiówkę na dystansie półmaratonu (i to jaką - równe1:30:00!), a tydzień później w Beskidzie Niskim pozwoliły mi uwierzyć, że demony z jesieni zostawiłem daleko za sobą. Górski maraton (choć po asfalcie) pokonałem na dużym luzie i z wielką przyjemnością. Przed startem obawiałem się, czy pasmo biodrowo-piszczelowe nie odezwie się na licznych zbiegach, ale nic takiego się nie stało. Do mety w Wysowej-Zdroju dotarłem na dużym komforcie, a jedyne co psuło mój humor to paluchy obu stóp, które po Maratonie Beskid Niski zaczęły ochoczo wyglądać na świat z wewnątrz cholewki moich f-lite'ów...    

Jeśli przez kilkanaście miesięcy użytkowania tych butów dopatrzyłem się w nich jakichś wad, to z całą pewnością największą z nich jest właśnie mało wytrzymała cholewka, szczególnie w przedniej części. Właściwie to tuż po zakupie należałoby pójść do sprawnego szewca, który przyszyłby do niej od wewnątrz kawałek solidnego materiału, a dzięki czemu mielibyśmy gwarancję, że mamy buty nie na kilkaset, a na kilka tysięcy kilometrów. Drugim problematycznym elementem są końcówki sznurowadeł, które chyba fabrycznie są jakoś licho zgrzane i lubią się rozwarstwić w najmniej spodziewanym momencie. Mi na przykład przytrafiło się to na starcie właśnie Maratonu Beskid Niski kiedy to, żeby w ogóle móc wystartować, musiałem na szybko pożyczać zapalniczkę od napotkanego strażaka i kleić rozpalone końcówki własnymi palcami. Jedno jest w każdym razie pewne - w f-lite'ach na stopach na pewno nie będziecie narzekać na brak przygód, i tych biegowych i tych okołobiegowych!

Ale wracając do sedna sprawy, prawdziwy test dla mnie i moich f-lite'ów przyszedł dopiero niedawno, podczas wspomnianego na wstępie Supermaratonu Gór Stołowych. SGS to bieg, którego trasa wiedzie po bardzo zróżnicowanym podłożu: od asfaltu, przez skały, kamienisty szlak, drewniane podesty, leśne ścieżki, polne drogi, aż po kończące zmagania, niekończące się, betonowe schody prowadzące ku mecie na najwyższym szczycie Gór Stołowych - Szczelińcu. Czerwone Inov-8'ty sprawdziły się doskonale na każdym z nich, w ani jednym momencie nie poczułem, żeby zabrakło mi amortyzacji, utwardzenia podeszwy czy większej stabilizacji. Właściwie tylko na najeżonym kamieniami odcinku trasy za Błędnymi Skałami musiałem bardziej uważać na to, gdzie stawiam stopy. Ale nawet wtedy, gdy trafiłem na jakąś nierówność, nie było katastrofy, ostre kamienie nie zdołały zaszkodzić ani podeszwie buta, ani mojej stopie.

Podsumowując, Inov-8 f-lite 195 to but biegowy nie dla każdego. Jest to model bardzo wymagający, szczególnie dla biegaczy o nie idealnej technice. Podczas gdy zaprawieni minimaliści bez problemu polecą w nim długie ultra, większość z nas zdecydowanie powinna się solidnie przygotować do takiego kroku - wzmocnić mięśnie, ścięgna, zacząć od krótszych dystansów i powoli przestawiać się na niskie i twarde podwozie f-lite'ów. Ale jak już to zrobimy, będziemy mieli z biegania w nich naprawdę dużo frajdy i mocnych wrażeń pierwszego stopnia!

Jeszcze tylko słowo o bieżniku. To zdecydowanie nie jest sprzęt na błoto, raczej na asfalt i utwardzone ścieżki terenowe. Ogólnie rzecz biorąc doskonale poradzi sobie wszędzie tam, gdzie jest sucho, za to na mokrym możemy się przygotować na ostre ślizganie. Aha, na koniec słowo o cholewce. Moją stopę trzyma ona doskonale, ale słyszałem opinie, że biegacze o szerszych stopach narzekają, że jest za wąska i przy dłuższych wybieganiach powoduje dyskomfort na wysokości środstopia. No to mamy kolejny dowód na to, że Inov-8 f-lite'y to naprawdę wymagające bestie!