Zacznijmy od Bisona. Czemu nie Żubr albo Bizon, tylko od razu tak światowo?
… że „Żubr Ultra-Trail”? Pewnie mogłoby tak być, ale jednak Bison Ultra-Trail® brzmi lepiej, jest bardziej zrozumiały dla osób z zagranicy. Poza tym, nie bardzo pasuje mi łączenie w nazwie polskiego i angielskiego. Dodam, że żubr to przecież bison bonasus, więc wszystko się zgadza. (śmiech)
Geneza samej nazwy – pomijając wątek: żubr czy bison – jest taka, że trasa naszego ultra będzie wiodła przez tereny, gdzie Król Puszczy występuje w naturze. Warto pamiętać, że połowa żubrów występujących w Polsce, znajduje się na Podlasiu, więc faktycznie będziemy biegali po królestwie żubra.
Z „nieskrywaną przyjemnością, ekscytacją oraz dużym niepokojem” przedstawiłeś na Facebooku Bison Ultra-Trail®? Czego w tej chwili, gdy nadal nie wiadomo jak ujarzmić koronawirusa, jest najwięcej?
Chyba jednak ekscytacja przeplata się z niepokojem. Sam moment ogłoszenia, że taki bieg będzie miał miejsce, był naprawdę ekscytujący. Jak powiedziała nasza graficzka, to jak narodziny dziecka. Do późnej nocy śledziliśmy wszelkie wpisy w mediach społecznościowych, jak na naszą propozycję zareagują biegacze, co o tym myślą itd. Sam bieg przygotowywaliśmy w tajemnicy już kilka miesięcy. Chcieliśmy, aby to była duża niespodzianka i to się udało. Cieszy nas ogrom pozytywnych reakcji i wiele ciepłych słów wsparcia. Między innymi od redakcji ULTRA, za co dziękuję! To dla nas ważne.
Teraz z niepokojem śledzimy wszelkie komunikaty dotyczące obostrzeń, jakie nas czekają. Oczywiście nikt w tej chwili nie wie, co będzie działo się jesienią. Z jednej strony, dochodzą do nas sygnały, że Ministerstwo Zdrowia obawia się, że szczyt zachorowań przypadnie na listopad (zastanawia mnie skąd taka prognoza i czym jest poparta, hmm...), z drugiej, epidemiolodzy twierdzą, że nawet w przypadku obecności koronawirusa nie widzą przeciwwskazań, aby imprezy w lesie, przy zachowaniu środków ostrożności, mogły się odbyć. Czekamy zatem, pracujemy nad naszą imprezą, aby być gotowym na różne scenariusze.
Najmłodsze dziecko Fundacji Białystok Biega nie będzie największe, ale najdłuższe. Co nas czeka 3 października 2020 roku na Podlasiu?
Tak, Bison Ultra-Trail® to najmłodsze dziecko FBB i zdecydowanie najdłuższe. Zaproponujemy cztery dystanse: 16 km, 35 km, 50 km oraz 100 km. Chcemy zachęcić do spróbowania biegania po lesie, biegania trailowego. Mamy duże grono biegaczy, którzy uwielbiają z nami ścigać się po asfalcie – teraz zachęcimy ich do „wypadu do puszczy”. Pierwsze kroki zrobiliśmy już w lutym ubiegłego roku, organizując Bieg Pamięci Sybiru, który w całości odbywał się w lesie. Pakiety sprzedaliśmy w kilka godzin. W tym roku zwiększyliśmy limit do 1000 i okazało się, że to i tak za mało. To pokazuje, czego nasi biegacze od nas oczekują.
Zachęcimy więc do spróbowania swoich sił na krótszych dystansach, a dla ultrasów mamy 50 i 100 km. Sercem imprezy będzie Puszcza Knyszyńska, ale perełką w tym wszystkim jest Supraśl, urokliwe miasteczko w randze uzdrowiska. Myślę, że zawodnicy, którzy przyjadą tam po raz pierwszy, z chęcią wrócą do Supraśla.
Puszcza Knyszyńska, cztery dystanse, ma być ciekawie, różnorodnie, wielokulturowo. Czyli jak?
No właśnie tak. (śmiech) To takie nasze zobowiązanie, aby pokazać jakie jest Podlasie – wielokulturowe, ciekawe. Pamiętajmy, że na tych terenach przeplatają się cztery religie: rzymskokatolicka, prawosławna, muzułmańska i żydowska. Na przestrzeni wieków zmieniały się granice państw. To wszystko ma teraz swoje odzwierciedlenie. Puszcza Knyszyńska poprzetykana małymi wioseczkami, gdzie mieszkańcy posługują się dialektami, jest taką soczewką, w której skupiają się wpływy wielu kultur. Wystarczy kilka kilometrów, by z wioski, gdzie 90% mieszkańców stanowią prawosławni, przebiec do miejscowości z meczetem, która jest ostoją islamu na ziemiach podlaskich. Biegnąc taką „setkę” będziemy mijali wiele elementów ukazujących wielokulturowość, z którą mamy tutaj do czynienia – kapliczki, krzyże, muzułmańskie kamienie – a to wszystko przecież w granicach naszego kraju. To jest piękne!
Jak wyglądały rozmowy z władzami na temat organizacji tak dużej trailowej imprezy, gdy dookoła tyle znaków zapytania wskutek pandemii? Opracowaliście kilka wariantów?
Rozmowy z władzami prowadziliśmy jeszcze zanim zaatakowała pandemia, więc mogliśmy planować w innej rzeczywistości. Teraz nawet spotkania z samorządami są utrudnione. Mimo wszystko działamy. Przygotowujemy różne warianty. Póki co, te scenariusze rysujemy sobie wewnętrznie, ponieważ w „nowej rzeczywistości”, gdy regulacje zmieniają się co dwa tygodnie, trudno o wszystkim dyskutować z władzami. Niemniej, jak sytuacja choć w części wróci do normy, wraz z Urzędem Marszałkowskim, Gminą Supraśl i Nadleśnictwami przygotujemy konkretne rozwiązania. Wsparcie i przychylność samorządu do tego przedsięwzięcia dobrze wróżą i są w tym wszystkim niezmiernie ważne.
Jakie cenne rady dostałeś od Krzysztofa Gajdzińskiego, organizatora Łemkowyny?
Z Krzyśkiem poznaliśmy się kilka lat temu, właśnie podczas prezentacji Łemkowyny. Widziałem, że w wielu aspektach nadajemy na podobnych falach, mimo że ja działałem głównie w biegach ulicznych, a Krzysiek w trailowych. Czasem on dzwoni do mnie, czasem ja do niego. W przypadku organizacji „Bisona” to ja musiałem dzwonić zdecydowanie częściej. (śmiech)
Rady, jakich udzielał nam Krzysiek, dotyczyły głównie spraw technicznych, ale też to dzięki niemu tak szybko mamy ® w nazwie i 100 km w portfolio. Pierwotnie planowaliśmy 80-90 km, Krzysiek przekonał mnie do setki. Wierzę, że ma rację, ma większe doświadczenie. Generalnie cieszę się, że taka współpraca doszła do skutku. Pokazuje to, że działając w konkurencyjnych obszarach, można mieć dobre relacje i się wzajemnie wspierać. To samo mamy w przypadku biegów ulicznych. To bardzo pozytywne!
Trasy będą się pokrywać na poszczególnych dystansach? Będą górki? Będzie szansa na porządny wycisk?
Trasy zaplanowane mamy w taki sposób, że trzy z nich startują z Supraśla, trasa 35 km zaś będzie startowała z Królowego Mostu. Natomiast metą dla wszystkich dystansów będzie Supraśl. Projektując całość wydarzenia, staraliśmy pokazać jak najciekawsze miejsca, które mogły znaleźć się w zasięgu konkretnego dystansu. Z tego względu trasy będą się pokrywały. Przykładowo trasa 50 km w 100% pokrywa trasę 35 km + dodajemy ok. 15 km. Takim schematem kierowaliśmy się przy opracowaniu Bison Ultra-Trail®.
Co do trudności, to jest jasne, że nie jesteśmy w górach, jednak osoby, które myślą, że Podlasie jest „płaskie”, będą mocno zaskoczone. Już „16” będzie miała ok. 250 m przewyższenia, a setka będzie dochodziła do 1000 m. Warto wspomnieć przy tej okazji o Wzgórzach Świętojańskich, które są pamiątką, jaką zostawił po sobie lodowiec. Ciąg wyniesień o długości 23 km przebiega przez Park Krajobrazowy Puszczy Knyszyńskiej. Wysokości względne dochodzą do 70 m, stoki są strome i w wielu miejscach przekraczają nachylenie 20°. W tym miejscu możemy się poczuć jak w terenie podgórskim.
Patrząc szerzej, całościowo, Bison Ultra-Trail® będzie bardzo różnorodny. Będą pagórki, będzie puszcza, a nawet las przypominający tajgę.
Jaka pogoda może być w październiku na Podlasiu? Zima czy złota polska jesień?
Zdecydowanie polska złota jesień! Mimo że północny-wschód kojarzony jest z biegunem zimna, nie pamiętam, aby na początku października padał śnieg, aż tak źle tu u nas nie jest! (śmiech) A jak będzie, proponuję przyjechać i sprawdzić.
Bieganie na Podlasiu i Suwalszczyźnie zawsze kojarzy się z pięknem przyrody, otwartością i gościnnością ludzi oraz smakowitym jadłem. Podtrzymacie tradycję? A będzie Duch Puszczy dla każdego finiszera?
Podlasie ma w sobie magię. Bliskość przyrody, piękne krajobrazy, ciekawe zabytki, cisza i spokój. Bardzo słusznie kojarzy się z otwartością i gościnnością. Całe szczęście jest to element, nad którym my, organizatorzy, nie musimy pracować. (śmiech) Myślę, że to odkrywanie mało znanych miejsc i smaków kuchni regionalnej, dostarczy wielu emocji i wrażeń. Postaramy się, aby zgodnie z wielokulturowością, takie było również menu. Coś mam przeczucie, że wiele dań, w tym tatarskich, będzie nowością dla naszych biegających gości, a że będzie smacznie, tego jestem pewien!
Będzie szansa wpaść na szlaku na... Bizona? Żeby nie było, że jak w reklamie piwa...
Trasa, głównie „setki”, przebiega w okolicach miejsc, gdzie występują żubry. Mają swoje paśniki, duże polany. Czy spotkamy żubra, nie wiem, raczej nie lgnie do ludzi, ale natrafienie na ślady w lesie będzie bardzo prawdopodobne.