To dosłowne tłumaczenie ze skandynawskiego Allemannsretten – określenia koegzystencji człowieka i natury. To prawo mówiące, że każdy człowiek może w nieograniczony sposób i swobodnie korzystać przebywać na łonie natury. Kiedyś był to kodeks zwyczajowy związany z możliwością podróżowania między osadami, obecnie to prawo zapisane w szwedzkiej konstytucji. Oparte jest na zasadzie „korzystaj, nie przeszkadzaj i nie niszcz”. Ci, którym dane było odwiedzić Skandynawię, dobrze wiedzą o czym mowa.
"Prawo wszystkich ludzi" wynika z przekonania, że człowiek jest integralną częścią przyrody, a jego cywilizacyjne działania mają z nią współistnieć, a nie rywalizować lub działać przeciwko niej. To prawo jest maksymalnie proste: możesz korzystać z przyrody, np. rozbić namiot gdziekolwiek, ale pod jednym warunkiem. Jak go zwiniesz, nie ma być po tym noclegu śladu. Zostawiasz miejsce, takim, jakie je spotkałeś. To samo tyczy się swobodnego przemierzania przez góry, lasy, jeziora, konno, w biegowych butach, na piechotę – po wyznaczonych ścieżkach, szlakach, ale też w dzikim terenie. Co więcej, prawo to daje również możliwość jednego noclegu na ziemiach prywatnych w dogodnych miejscach. Oczywiście są pewne wytyczne, by nie rozbijać się bliżej niż 100 m od osad ludzkich. Dobrze jest się poinformować o tym właściciela. Nie powinniśmy robić tego w większych grupach. W każdym z państw skandynawskich są pewne różnice w tym aspekcie. Dotyczą one również regulacji związanych ze zbiorami runa leśnego czy palenia ognisk w parkach narodowych.
W Polsce też mamy głębokie tradycje korzystania z natury. Ilu z nas w dzieciństwie spędzało czas z rodzicami w lesie, na wsi? Kto nie budował w krzakach tajnych baz, bawił się w podchody? Komu mama nie szykowała kanapek, by chwilę później zniknął na cały dzień w najbliższej mu „dziczy”? Niestety przez rozwój cywilizacyjny tę więź z naturą wielu z nas lekko zatraciło. Mniej ruchu, mniej natury. Pierwotnej potrzeby kontaktu z nią jednak nie dało się stłumić całkowicie. Nasze środowisko ultra wie o tym dokładnie i jest tego bardzo dobrym przykładem. Po co jeździmy na zawody? Większość z naszych prenumeratorów, gdy zapraszaliśmy ich do grupy, odpowiadała właśnie: „By znów poczuć, że jestem tu i teraz”, „By ładować akumulatory”, „Odstresować się i zapomnieć o problemach miasta”. Krótko mówiąc, cieszyć się z kontaktu z przyrodą, czasem bolesnego, ale jakże nam potrzebnego.
Wielu z nas potrzebę bliskości z naturą poczuło jeszcze mocniej po przymusowym zamknięciu w domach z powodu pandemii koronawirusa. Wielu też na nowo odkryło, jaką moc można czerpać z natury: wyciszenie, spokój, poczucie bezpieczeństwa, wolności, sprawczości z podejmowania najprostszych, podstawowych dla funkcjonowania człowieka działań.
Dlatego tym bardziej cieszymy się, że tak dobrze przyjmujecie nasz magazyn, gdzie oprócz biegania, otwieramy się od jakiegoś czasu na inne aktywności, które mają w sobie wspólny pierwiastek ULTRA - człowiek, natura i wysiłek na jej łonie. Eksploracja nowych miejsc, w zgodzie z poszanowaniem przyrody. Mamy nadzieję, że każdy kolejny numer budzi w was takiego dzikusa. Dajcie sobie do tego prawo! Warto! Zacznijcie choćby od biegowej wycieczki na kawę, sparzoną na własnym palniku, gdzieś w górach o świcie.
foto: PAJAK, NADLEŚNICTWO ŚWIERADÓW