Redakcja KR

A na bieganie idę full Naked! Test kamizelki i pasa biegowego

28.04.2025

Podobno biegacza górskiego w mieście poznaje się po założonej kamizelce biegowej. Kiedyś może i oznaczało to terenowy status, teraz liczy się już tylko wygoda, szczególnie kiedy na rynek sprzętowy weszły bardziej minimalistyczne pasy. I ja akurat ten pas kupiłem już wiele lat temu, a teraz mój zestaw dopełniła kamizelka, więc na bieganie stawiam się full Naked! 

Te(k)st i zdjęcia: Maciek Skiba

Z pewnością był to jeden z pierwszych pasów dostępnych w Polsce, kiedy w 2020 r. marka Naked oficjalnie zadebiutowała na naszym rynku. Wydał mi się bardzo sensownym rozwiązaniem na codzienne treningi większość niby w parku pod domem, ale telefon, klucze, czasami flaska się zabrało. A skoro na zdjęciach i relacjach Scotty Hawker czy nasz Litwin Gediminas Grinius biegali w tym sprzęcie nieraz całkiem długie zawody, to czemu nie dać mu szansy? 

Naked Running Belt 

Na początek trochę z duszą (telefonem i kluczami) na ramieniu. Czy nic nie będzie latać, nie wypadnie? Tu, jak się okazało, kluczowy okazuje się dobór rozmiaru, bowiem pas występuje aż w 12 różnych obwodach. Cały zrobiony jest z rozciągliwej siatki, też dość wysoki, co sprawia, że naprawdę wiele się mieści i dobrze w nim siedzi. Dzięki temu nie jest potrzebna kieszeń zapinana na zamek. Pas składa się z trzech takich samych kieszeni, które spokojnie pomieszczą po półlitrowym flasku. Taka budowa sprawia, że jest maksymalnie uniwersalny. Oprócz tego, zależało mi na czymś maksymalnie użytecznym dodatkowe dwie gumki z tyłu bezproblemowo łapią kijki lub kurtkę czy wiatrówkę. Z przodu natomiast są dwie gumki, do których można przyczepić numer startowy koniec z dziurawieniem odzieży agrafkami! 

No i najważniejsze ‒ co do takiego pasa zmieścimy? Naprawdę wiele, przez pięć lat przetestowałem go naprawdę dobrze. Oprócz typowo treningowych przedmiotów: wiatrówki, flasków, telefonu, kluczy zapinanych na klips, biorę smycz dla psa. Hitem okazało się jedno wyjście do lasu, kiedy zechciałem posadzić drzewka finiszera jednego z biegów. Wtedy dołożyłem małą saperkę, trzy daglezje. Często po treningu pomaga mi w małych zakupach, kiedy zapominam siatki. Zawsze też zabieram go kingrunnerowej roboty, bo na trasie, biegając za zawodnikami, trzeba mieć wszystko pod ręką ‒ telefon i kamera niczym rewolwery schowane na biodrach. 

Pas też sprawdza się w ściganiu (co teraz często widać w minimalistycznym wyposażeniu biegaczy z topu), szczególnie latem, bo sprzętu obowiązkowego nie ma za wiele, a plecy mogą swobodnie oddychać. Dobrze dobrany rozmiar nie tylko sprawia, że rzeczy w środku nie latają i wypadają, ale też nie uciskają dolnej części brzucha, powodując dyskomfort. Za wysoko założony może się podwinąć. Nie jest powiedziane, że nie można dać mu szansy na dłuższych wypadach w teren. Takie rozwiązanie też testowałem na dwóch ostatnich biegach ‒ skyrunningu w Bułgarii czy tegorocznym ZUK-u. Pas na biodrach sprawia, że możemy założyć lżejszą kamizelkę, mniej załadować do niej szpeju i lepiej rozłożyć ciężar.  

Naked Running Vest High Capacity 

I tu dobiegamy do drugiego produktu Naked Sports Innovation, czyli dość charakterystycznie wyglądającej kamizelki biegowej. Czemu? Bo w odróżnieniu od znacznej większości modeli plecakowych, czy bardziej wyciętych, zapinanych gumami, propozycja Naked przypomina bardziej koszulkę na ramiączkach odsłaniającą pępek. Inność budzi ciekawość, więc zaraz po otrzymaniu kamizelki napełniłem flaski i pognałem na krótką przebieżkę, znów mając nadzieję, że rozmiar wybrałem właściwy. 

Kamizelka na papierze ma pojemność 3 litry plus. Ten plus pewnie dlatego, że całość zrobiona jest, podobnie jak pas, z elastycznej siatki, więc można pakować aż do przesady. Z przodu dwie większe kieszenie, które pomieszczą po półlitrowym flasku. Testowałem trzy różne firmy dłuższe, szersze, z krótką rurką i było okej, wewnątrz znajdują się pętelki do poprawnego ułożenia bidonów. Pod flaskami dwie mniejsze kieszonki, gdzie wylądował smartfon i kilka żeli, bo właśnie przedmioty takich rozmiarów się tam zmieszczą. Pod pachami znajdują się dwie jeszcze mniejsze kieszonki. W jednej z nich jest klips na klucze. Wejdą tam pojedyncze żele, chusteczki, folia NRC. Fabrycznie kamizelka wyposażona jest też w gwizdek. 

Z tyłu natomiast są dwie kieszenie. Całe plecy, gdzie spokojnie można zwiększyć litraż płynów i włożyć bukłak, oraz nieco bardziej wycięta kieszeń, do której można dostać się od boków, idealna na dodatkowe ciuchy i inne, nieco większe szpargały. Kamizelka posiada też uchwyty do mocowania kijków, co sprawia, że mimo deklarowanej pojemności i gabarytów jest bardzo uniwersalna. Głównym atutem oprócz wagi (tylko 99 gramów!) jest dopasowanie. Całe wyposażenie, będąc blisko ciała, zupełnie nie lata i mocno siedzi wewnątrz. Jaki taki efekt osiągnąć? Oczywiście właściwym rozmiarem tak samo jak w przypadku pasa, kamizelka występuje w aż 12 różnych rozmiarach. 

Ciężko to nazwać minusem czy wadą, bo bardziej zależy od indywidualnych upodobań. Jak wyżej wspomniałem, dobrze dobrana kamizelka jest mocno dopasowana, a zamek na całej długości podchodzi całkiem blisko szyi. W upalne dni takie rozwiązanie sprawi raczej grzanie torsu, ale można sobie poradzić z tym na dwa sposoby: na podbiegach rozpiąć dość mocno zamek i wpuścić nieco powietrza oraz założyć kamizelkę na gołe ciało, rezygnując z koszulek. Brzmi to dość kontrowersyjnie ‒ nie mogłem tego przetestować ze względu na zimę, ale czytając i oglądając relacje z różnych testów i wierząc w zapewnienia producenta, materiał nie obciera. Będzie to wymagało dalszych testów, ale niewykluczone, bo ‒ znów dobrze dobrany rozmiar sprawia, że kamizelka nie przemieszcza się na ciele. O ile pas jest unisex, kamizelka występuje w wersjach damskich i męskich. 

Kumple na zawsze 

Sam mam awersję do testów, gdzie wszystko wypada w samych superlatywach, ale prawda jest taka, że pas Naked od pięciu lat jest moim podstawowym przyborem treningowym. Zabieram go na bieganie tak często jak buty czy zegarek, a zdarza też wziąć go na rower, gdy akurat nie mam kieszonek w koszulce. Po czterech latach tak intensywnego użytkowania dalej działał bez zarzutu, gdyby nie to, że ostrym przedmiotem rozerwałem siatkę w jednej kieszeni. Na to trzeba uważać, tak samo jak na zaciski do numerków te zwyczajnie lubią się zgubić. Na święta dostałem nowy pas teraz już nie czarny, bo występuje w czterech kolorach. 

Pas i kamizelka dostępna na stronie  https://poprostubiegnij.pl/