Redakcja KR

444, czyli Główny Szlak Sudecki na szybkości Rafała Bielawy

Prudnik, 03.10.2018

Za kilkanaście godzin ruszam na kolejne wyzwanie, tym razem Główny Szlak Sudecki wpleciony w magiczny zestaw czwórek. Podróż po czerwonym 444-kilometrowym szlaku zaczynam w czwartek, czwartego o czwartej, oby jeszcze na końcu okazało się, że cała ta zabawa wyjdzie na czwórkę, to będzie cacy.

Tekst: Rafał Bielawa

Zdjęcie główne: Karolina Krawczyk

Moje samopoczucie? Rozdarty między rodziną, pracą, a biegiem. Pełen obaw, gdyż teraz będzie trzeba po prostu pobiec szybciej niż na GSB, gdzie tempo było komfortowe, a jednak mimo wszystko cały czas pamiętać o dobrej zabawie. Z pewnością pomogą przyjaciele i kumple, którzy będą towarzyszyli mi na wielu odcinkach, do tego niezastąpiony support od początku będzie pilnował abym jadł i pił odpowiednio. Jeśli problemy z żołądkiem odpuszczą i nie będzie tak jak na tegorocznych zawodach, powinno być dobrze, a jak będzie? O tym będę mógł powiedzieć mam nadzieję już w niedzielę.

Zdjęcie: Jacek Deneka / Ultralovers

Nie lubię pompować balonika, lubię biegać, sprawia mi to wiele frajdy i radości, a jak mam wokoło znanych mi ludzi, jest jeszcze milej. Będę na pewno walczył. Na ile wystarczy? Zobaczymy. Głowy, ręki, czy nogi na pniu nie położę za taki, czy inny czas. Z pewnością powinienem wykorzystać doświadczenie zdobyte podczas GSB, a jak nie dołożę błędów, będzie już nieźle.

Zdjęcie: Łukasz Buszka

Co do samego Głównego Szlaku Sudeckiego – trasa mimo wszystko dość ciężka, biegowa, ze sporą ilością asfaltu, już widać, że dużo trzeba będzie biec. Nie ma strasznie długich, monotonnych podejść, na których można odsapnąć i złapać nieco luzu. W przypadku GSB biegnąc „na szybkości” szlak był mi znany, tutaj raczej opieram się na mapie, zdjęciach i znajomości niektórych odcinków. Zastanawiam się jak zareaguję wbiegając do Lądka Zdroju na 110. kilometrze, do tej pory zawsze tam finiszowałem, a teraz mam do zrobienia jeszcze dużo więcej niż na Biegu 7 Szczytów. Płaskie części, asfaltowe odcinki z pewnością zrekompensują mi Karkonosze, mam nadzieję, że nie będzie strasznie wiało, bo tam lubi porwać głowę :)

Zdjęcie: Michał Złotowski / michalzlotowski.com

No nic, czasu zostało niewiele, w drodze jest już ekipa, na mnie czeka ostatnie pakowanie i sprawdzanie, czy wszystko mam. Będzie mi miło, jak od czasu do czasu przytrzymacie kciuka, czy pchniecie kropkę do przodu.

Dzięki!

Rafał

[red.] Rafał, postaramy się na bieżąco relacjonować twoją walkę, kciuki będziemy trzymać non stop! Później już tylko, sława, wywiady, wizyty w zakładach pracy...! Powodzenia!