Maciek Skiba

„Idź pobiegaj, to ci przejdzie” ‒ g... prawda czyli porozmawiajmy o depresji

23.11.2023

Historia Karoliny zatoczyła koło, kiedy w sierpniu tego roku wyszła pobiegać, nie mając w planach żadnego sportowego celu. Żaden start nie majaczył na horyzoncie. Nie szukała też kolejnego małego projektu, który chciałaby zrealizować w najbliższym czasie. Kiedy w słoneczne sierpniowe popołudnie truchtała ulicami Walencji, miała wrażenie, że wreszcie czuje przyjemność z tego, co właśnie robi. Zapytana, czy uwolniła się od depresji, kiwa przecząco głową. Jeszcze nie, ale wie, że to choroba, którą można wyleczyć.

Tekst: Aleksandra Niemasz
Zdjęcie główne: UTMB / Gabriele Facciotti
Tekst ukazał się w papierowym wydaniu ULTRA#44

(Imiona bohaterów i niektóre szczegóły pozwalające ich zidentyfikować zostały zmienione na potrzeby tego artykułu.) 

Nadal biorę SSRI1, ale jest już znacznie lepiej. Mam wrażenie, że czasem wraca do mnie to poczucie beznadziei, ale lepiej umiem sobie z tym teraz radzić. To zasługa terapii.  

Depresja Karoliny swój początek miała w żałobie. Po stracie bliskiej osoby czuła, jakby i jej życie się skończyło. Okres smutku i rozpaczy trwał znacznie dłużej niż przeciętnie. Na początku zdawało się, że ten stan w końcu minie. Wycofanie się z życia towarzyskiego było naturalne w jej sytuacji. Spotkania ograniczały się do niezbędnego minimum. Przez długi czas jedynymi spotkaniami z innymi ludźmi były popołudniowe wybiegania, których nie porzuciła przez długi czas. 

Po pomoc sięgnęłam, kiedy zorientowałam się, że minął rok, a ja nadal jestem w takim samym stanie, a może nawet gorszym. Po pracy zamykam komputer i nie robię ze sobą nic. Przestałam nawet biegać. Zdałam sobie sprawę, że od tygodnia nie słyszałam ludzkiego głosu, bo cały czas siedzę w domu. W tym wszystkim zdarzyła się pandemia i lockdown. Życie na emigracji też w tej sytuacji nie pomagało. Wszystko mi się rozjechało. Przyjechałam do Polski na święta i umówiłam się na wizytę. Większość terapii kontynuowałam już on-line z Hiszpanii.  

Karolina od półtora roku jest w terapii. Jej zdaniem bieganie pomaga w walce z chorobą. Kiedy zaczęła być pod opieką psychoterapeuty i przyjmować leki, postanowiła przygotować się do pokonania maratonu. To były pierwsze plany na przyszłość, odkąd zachorowała. Po osiągnięciu tego celu pozostała w rutynie treningowej i, jak sama mówi, czasem nawet odczuwa przyjemność.  

W GRUPIE RYZYKA 

Nawet półtora miliona Polaków może obecnie zmagać się z depresją. Kryteria diagnostyczne tej choroby obejmują m.in. objawy takie jak obniżenie nastroju i energii, wzmożona męczliwość, spadek nastroju, mały apetyt, słaba koncentracja, poczucie winy i niskie poczucie własnej wartości czy zaburzenia snu. Nie ma osobnych kryteriów diagnostycznych dla sportowców, ale wśród obserwowanych objawów w tej grupie wymienia się unikanie współzawodnictwa czy spadek zaangażowania w trening. Częstość występowania zaburzeń depresyjnych u osób uprawiających sport wyczynowo nadal jest tematem, co do którego nie ma jednolitego stanowiska w środowisku naukowym. Uważa się jednak, że wśród nich odsetek osób chorujących powinien być taki sam jak w populacji dorosłych.  

Przyglądając się przyczynom depresji, warto zwrócić uwagę na odmienność czynników ryzyka depresji w przypadku sportowców wyczynowych. Oprócz stresorów psychospołecznych takich jak śmierć bliskiej osoby, zakończenie relacji romantycznej, niepewność w związku z zatrudnieniem lub jego brakiem, należy wziąć pod uwagę specyficzne czynniki, które dotyczyć będą sportowców: kontuzje, przedwczesne zakończenie kariery, przetrenowanie, kiepskie wyniki, czy szeroko pojęte FOMO ‒ strach przed wykluczeniem. Nie należy wyciągać pochopnych wniosków, że wyżej wymienione czynniki mogą dotyczyć tylko sportowców zawodowych. Wiele z nich dotykać może także osoby zajmujące się sportem na poziomie amatorskim, przywiązujące jednak dużą wagę zarówno do swojego trenowania, startów, jak i stylu życia związanego z uprawianiem danej aktywności. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że wielu biegaczy amatorów spełnia te kryteria.

źródło: Craiyon AI image generator

KTOŚ TAKI JAK JA NIE CHORUJE NA DEPRESJĘ 

Zanim zachorował, Artur był ‒ jak o sobie mówi ‒ „dość mocnym ultrasem”. Ukończył Łemkowynę 150 poniżej 22 godzin, realizował własne przedsięwzięcia biegowe, dużo i z zapałem trenował, planował kolejne starty. Do czasu aż zachorował.  

Robiłem jesienne roztrenowanie. Miałem wyjechać z dziewczyną na Maderę, ale zachorowała jej mama i zostaliśmy w domu. Byłem naprawdę zmęczony całym sezonem. Trenowałem trochę za ciężko i bardzo wyczekiwałem tego wyjazdu. Przez chwilę nawet pomyślałem, że pojadę sam. Bardzo potrzebowałem tego czasu, ale nie chciałem zostawiać bliskich w trudnej sytuacji. No i to był chyba ten moment, kiedy zaangażowany w sytuację rodzinną, totalnie zaniedbałem siebie. Cała ta sytuacja nie potoczyła się dla nas najlepiej. Prawie się rozstaliśmy. Nie zaplanowałem kolejnego sezonu, bo nie było przestrzeni na snucie takich planów podczas zajmowania się chorą osobą. Kiedy miałem wrócić do treningów, totalnie nie miałem siły. Długo myślałem, że to po prostu fizyczne wyczerpanie. Życie towarzyskie umarło. Moje intymne życie z dziewczyną zanikło całkowicie, bo w domu mieliśmy szpital. Potem sytuacja się poprawiła, moja dziewczyna już nie musiała tyle zajmować się swoją mamą, odzyskaliśmy swoją przestrzeń i wszystkim było lepiej. Z wyjątkiem mnie. 

Po pomoc Artur zgłosił się rok później. Gdy zapytałam, dlaczego tak długo zwlekał, odpisał, że liczył, że samo przejdzie. Nie spodziewał się, że ktoś taki jak on może zachorować na depresję. Czuł się silny i zdrowy. Jako ktoś, kto innych motywował do działania, zupełnie nie rozpoznawał siebie w osobie, która nie ma siły iść po zakupy czy wyjść na spotkanie ze znajomymi. Planów na przyszłość nie było, sama myśl o starcie w jakichkolwiek zawodach była niezwykle stresująca.  

Ważę 20 kilo więcej, niż kiedy ostatni raz startowałem. Wstydzę się wrócić. Ciągle myślę o tym, że nie będę tak mocny jak dawniej. Brałem już bardzo dużo różnych leków, po większości czułem się okropnie. Nadal z nich korzystam. Jest znacznie lepiej, chociaż na razie nie planuję powrotu do biegania. Czasem nawet myślę, że presja, którą na siebie nakładałem przed chorobą, przyczyniła się do tego, co było potem. Wolę przeczekać.  

BIEGANIE NIE WYLECZY  

Metaanaliza badań nad wpływem aktywności fizycznej na dobrostan psychiczny osób zdrowych2 wykazała, że aktywność fizyczna zmniejsza lęk i depresję w populacji nieklinicznej (niechorującej). Nie oznacza to jednak, że depresję można w ten sposób wyleczyć. Popularne stwierdzenie „Idź pobiegaj, to ci przejdzie” jest niebezpieczną pułapką, która może przyczynić się do odwlekania w czasie sięgnięcia po pomoc. Sezonowe obniżenie nastroju to coś, z czym mierzy się większość z nas i zwykle ma ono łagodny charakter. Depresja jest chorobą śmiertelną. Z jej silnymi stanami związane są myśli samobójcze. Można i należy ją leczyć. Gdy mamy wątpliwości, które z powyższych nas dotyczy, powinniśmy zasięgnąć profesjonalnej pomocy. Przekonanie, że osoby aktywne fizycznie mają większe zasoby na radzenie sobie z chorobą, są silniejsze i mogą sobie poradzić same, jest błędne. Wiele osób ze świata sportu opowiedziało o swoich zmaganiach z chorobą: Justyna Kowalczyk, Marek Plawgo, Tomasz Smokowski. Otwarcie dyskusji i stworzenie przestrzeni na rozmowę o chorobie zdecydowanie przyczynia się do wzrostu świadomości w społeczeństwie, jednak dalej pozostaje ona tematem tabu.  

Często próbując śrubować swoje wyniki biegowe, korzystamy z fachowej pomocy trenera. Jeśli czujesz, że potrzebujesz pomocy w zakresie swojego zdrowia psychicznego, skorzystaj z usług psychologa, psychoterapeuty lub psychiatry. Pomoc znajdziesz w poradni zdrowia psychicznego, ośrodku interwencji kryzysowej czy poradni psychologiczno-pedagogicznej, a odpowiednią placówkę możesz wyszukać na pacjent.gov.pl. 

 
Możesz także skorzystać z bezpłatnego Telefonu Zaufania dla Osób Dorosłych w Kryzysie Emocjonalnym pod numerem: 116 123 czynny całodobowo

Może być zdjęciem przedstawiającym telefon i tekst

źródło: Instagram drawthewords